W Żabnicy k. Węgierskiej Górki na Żywiecczyźnie upamiętniono w sobotę żołnierzy, którzy w 1939 r. zginęli broniąc „Westerplatte Południa”, a także partyzantów straconych tam cztery lata później. Uczczono również zamordowanych przez komunistów w 1946 r. żołnierzy oddziału „Bartka”.
"W tych trzech datach – bohaterskiej obrony Węgierskiej Górki, stracenia partyzantów w Żabnicy oraz zamordowania żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych - zamyka się zarówno dramatyczna historia II wojny światowej, jak i lat powojennych na tym terenie" – mówił uczestniczący w sobotnich uroczystościach prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek.
We wrześniu 1939 roku polscy żołnierze w Węgierskiej Górce przez trzy dni bronili się przed przeważającymi siłami niemieckimi. Walka ta przeszła do historii jako "Westerplatte Południa". W trakcie walk zginęło 11 polskich żołnierzy i około 200 Niemców. Dzięki bohaterstwu obrońców Węgierskiej Górki opóźnione zostało rozbicie Armii "Kraków".
"Legenda i określenie +Westerplatte Południa+ zrodziły się z dysproporcji sił w tej walce. Nieliczny oddział Wojska Polskiego przez kilkadziesiąt godzin powstrzymywał całą niemiecką dywizję" – wyjaśnił prezes Instytutu, przypominając także, że już pierwsze miesiące okupacji niemieckiej okazały się tragiczne dla mieszkańców ziemi żywieckiej.
"Około 20 tys. mieszkańców Żywiecczyzny zostało stąd od razu w 1940 r. wywiezionych przez Niemców, którym jednak nie udało się zabić woli oporu, powstały grupy konspiracyjne. Stąd właśnie represje i egzekucje w Żabnicy czy Kamesznicy" – tłumaczył dr Szarek.
3 września 1943 r. Niemcy powiesili w Żabnicy 11 partyzantów z tej i okolicznych miejscowości. Zginęli: Rudolf Dobosz, Ferdynand Dziedzic, Józef Fijak, Fryderyk Gaweł, Franciszek Chowaniec, Jan Kania, Stanisław Konior, Franciszek Szumlas, Jan Waligóra, Ludwik Zeman i Jan Żabnicki.
Sobotnie uroczystości odbyły się przed Pomnikiem Pomordowanych Partyzantów w Żabnicy. O tamtych wydarzeniach opowiedział ich bezpośredni świadek, ks. Jan Krawiec. "Jego świadectwo i przejmująca opowieść były niesłychaną lekcją historii dla młodzieży, z przesłaniem dotyczącym tego, na jakich fundamentach należy budować przyszłość" – ocenił prezes IPN, podkreślając, że w Żabnicy widać, jak żywa jest pamięć o wydarzeniach sprzed ponad 70 lat.
W sobotę oddano także hołd żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flamego "Bartka", zamordowanych przez komunistów we wrześniu 1946 r. Oddział kapitana Flamego był największą grupą zbrojną podziemia antykomunistycznego na Górnym Śląsku i w Beskidach, liczył około 400 uzbrojonych żołnierzy.
Tamta zbrodnia – według dokumentacji IPN - była szczegółowo zaplanowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Decyzję o niej podjął osobiście wiceminister Roman Romkowski. Plan nosił kryptonim "Lawina". Według ustaleń historyków Instytutu, część członków zgrupowania NSZ z Podbeskidzia funkcjonariusze MBP rozstrzelali, innych wysadzili w powietrze w zaminowanym baraku na terenie dawnego lotniska w Starym Grodkowie. W taki sam sposób zginęło też kilkudziesięciu żołnierzy w rejonie miejscowości Barut.
"Gdy wojna się skończyła, a Polska nie znalazła się wśród państw wolnych i rozpoczęła się nowa niewola komunistyczne, ta ziemia dała nam tak licznych żołnierzy, w tym legendarne zgrupowanie kpt. Henryka Flamego - ich grobów szukamy do dzisiaj" – powiedział dr Szarek.
Prezes IPN ocenił, że losy ludzi, którym w sobotę oddano cześć w Żabnicy, "pokazują cenę, jaką płaci się za wolność". "Ci ludzie zwyciężyli, to im zawdzięczamy naszą wolność – pokoleniom, które były przed nami. Naszym obowiązkiem jest o nich pamiętać" – podkreślił, wskazując na dużą rolę społeczności lokalnych w upamiętnianiu miejscowych bohaterów. "Pamięć narodu jest sumą wielu pamięci lokalnych" – mówił prezes.
W ocenie szefa Instytutu, ideały, o które walczyli polscy żołnierze w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu, zwyciężyły także dzięki Solidarności, której 38. rocznica powstania obchodzona jest w tych dniach; w poniedziałek prezes IPN weźmie udział w uroczystościach 38. rocznicy podpisania Porozumienia Jastrzębskiego w Jastrzębiu-Zdroju.
"To jest przesłanie polskiej wolności. Marzeń o niepodległości nie udało się pokonać ani okupantowi niemieckiemu, ani komunistom. O tym trzeba pamiętać, szczególnie w roku setnej rocznicy odzyskania niepodległości" – podsumował Jarosław Szarek. Zaapelował do wspólnot lokalnych, by dokumentowały wspomnienia i relacje żyjących jeszcze świadków wydarzeń sprzed lat.
W 1939 roku przez trzy dni, od 1 do 3 września, 70-osobowa I Kompania Forteczna "Węgierska Górka" pod dowództwem kapitana Tadeusza Semika stawiała opór nacierającym od południa przeważającym siłom niemieckim z 7. Bawarskiej Dywizji Piechoty. Polacy rozlokowani byli w czterech bunkrach: "Waligóra", "Włóczęga", "Wąwóz" i "Wędrowiec".
Obrońcy ostrzeliwali niemieckie kolumny pancerne. Okolica została usłana zniszczonym sprzętem. Osamotnieni polscy żołnierze nie byli jednak w stanie sprostać przeważającym siłom niemieckim. 2 września wieczorem wycofały się załogi fortów "Waligóra", "Włóczęga" i "Wąwóz". Na polu walki pozostał bunkier "Wędrowiec". Wyczerpana załoga, której zabrakło wody i amunicji, zmuszona została do kapitulacji 3 września nad ranem. W trakcie walk zginęło 11 polskich żołnierzy i około 200 Niemców.
Dzięki bohaterstwu żołnierzy walczących w Węgierskiej Górce opóźnione zostało rozbicie Armii "Kraków". Po wojnie miejscowość została odznaczona Krzyżem Grunwaldu III Klasy, zyskała też miano "Westerplatte Południa". (PAP)
autor: Marek Błoński
mab/ eaw/