Wolność, niepodległość, prawa człowieka i solidarność suwerennych państw – to zakorzenione w chrześcijaństwie wartości, wniesione do UE przez państwa Europy środkowej; ci, którzy zapominają o korzeniach tych wartości, stawiają Europę nad przepaścią – mówił w Krynicy marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Marszałek Sejmu wziął w czwartek udział w dyskusji pt. „Europa w poszukiwaniu wartości”, zamykającej 28. Forum Ekonomiczne w Krynicy-Zdroju. Wśród uczestników moderowanej przez prezesa TVP Jacka Kurskiego debaty byli m.in. metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski i metropolita Rygi abp Zbigniew Stankiewicz, a także przedstawiciele władz parlamentów: Węgier - Janosz Latorcai i Malty - Angelo Farrugia.
W ocenie Kuchcińskiego wśród najważniejszych wartości wniesionych do UE przez Polskę i inne państwa, które dołączyły do Unii w 2004 r., jest m.in. świadomość znaczenia wolności - w życiu codziennym, publicznym i politycznym - oraz znaczenia niepodległości. „Wydaje się, że z perspektywy Europy zachodniej te dwa pojęcia są niedoceniane, są zapomniane” – zauważył marszałek.
Do wartości bliskich krajom Europy środkowej marszałek Sejmu zaliczył również – jak to ujął – „solidarność suwerennych państw - z jednej strony istnienie suwerennych państw, z drugiej ich solidarne działanie. "Moim zdaniem, jest to oferta dla całej UE, składająca się z doświadczeń i oczekiwań państw młodych, które dopiero w drugim pokoleniu budują swoją siłę” – wyjaśnił.
Kuchciński podkreślił, że „wartości europejskie, które dziś powinny obowiązywać i obowiązują, takie jak zapisane w traktatach prawa człowieka i inne, mają swoje korzenie w jednym systemie wartości chrześcijańskich - w chrześcijańskiej koncepcji natury człowieka”, a ponadto w filozofii greckiej i prawie rzymskim. Przede wszystkim jednak – zaznaczył – „w chrześcijaństwie, które konstytuuje, tworzy i jest fundamentem naszej cywilizacji europejskiej”.
„Ci, którzy o tym zapominają, stawiają Europę pod znakiem zapytania. Można powiedzieć, że w pewnym sensie stawiają Europę nad przepaścią. Mam nadzieję, że powiew młodych państw, które są członkami UE od 2004 roku, zatrzyma ten krok w dekadentyzm i w przepaść” – podkreślił marszałek.
Jego zdaniem nie ma obecnie odpowiedzi, czy kraje UE znajdą wspólną drogę „renesansu wartości europejskiej”. Jak mówił, w kontekście toczącej się dyskusji o przyszłości Unii, i możliwego umocnienia się w Parlamencie Europejskim sił sceptycznych wobec obecnego sposobu funkcjonowania UE po przyszłorocznych wyborach, warto zwrócić uwagę na sedno tego sporu.
„To dyskusja między państwami, które chcą Europy sfederalizowanej, bez państw suwerennych, i państwami, które widzą przyszłość Europy suwerennych, solidarnych państw. Do państw z taką wizją Europy należy Polska i, o ile mi wiadomo, zdecydowana większość państw Europy środkowej. Moim zdaniem jest to bardzo ważna płaszczyzna sporu i warto o niej pamiętać” – podkreślił marszałek Sejmu. W dyskusji ocenił, że „przy rozchwianym systemie wartości zaczynają dominować interesy, które są wówczas traktowane jako zamiennik”.
Także marszałek Izby Reprezentantów Malty Angelo Farrugia zaznaczył, że w obecnej sytuacji UE relacje są bardziej skomplikowane i „łatwiej jest podążać za interesami niż za wartościami”. „Jako politycy musimy bardziej słuchać ludzi. Musimy mieć pewność, że nasze wartości są dobrze rozumiane. Prawda jest jednak taka, że rządzi większość i musimy respektować zasady demokracji, niezależnie czy jesteśmy w środku, na prawo, czy lewo sceny politycznej” – podkreślił Farrugia.
W ocenie marszałka Kuchcińskiego, chrześcijańska Europa przetrwa pod kilkoma warunkami – jednym z nich jest zachęcenie wolnych, świadomych obywateli Europy do tego, by chcieli bronić swojej wolności, praw człowieka, demokracji i praw zapisanych w traktatach europejskich, dziś często – jak ocenił – inaczej interpretowanych.
„To może nastąpić w jednym przypadku: jeżeli w wyborach do parlamentów państw członkowskich wygrają środowiska i siły polityczne, które chcą odbudować wizję i funkcjonowanie Europy na wartościach chrześcijańskich. I jeżeli podobne siły wygrają w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Bo jeżeli będą dalej rządzić ci z lewicowych (...) stronnictw, to będziemy mieć tutaj ciężkie boje. Ale my się nie poddajemy” – zadeklarował marszałek.
Wskazał, że w zmaganiach o chrześcijańskie wartości należy działać odważnie i mężnie, a przy tym roztropnie. „Dobierajmy środki roztropnie, abyśmy nie popadli w fundamentalizmy, które są często niebezpieczne” – przestrzegł Kuchciński.
Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski odwołał się w dyskusji do zacytowanej przez Jacka Kurskiego przestrogi Jana Pawła II, wygłoszonej w polskim parlamencie w 1999 r., że „demokracja bez wartości prędzej czy później przeradza się w jawny, albo zakamuflowany totalitaryzm”. Podkreślił, że słowa te pochodzą z encykliki Centesimus Annus z 1991 r., a więc należą do oficjalnej nauki Kościoła.
Arcybiskup zaakcentował, że za pytaniem, kto wprowadza dziś wartości europejskie, kto je interpretuje, kryje się przekonanie, że to ludzie - albo ich szczególna grupa - ma prawo decydować, co jest wartością, co jest antywartością, co trzeba przyjąć i uznać, a co odrzucić".
„Zdajemy sobie sprawę, że za tym kryje się niebezpieczny subiektywizm, który jest chorobą kultury zachodnioeuropejskiej już od XVII-XVIII w., od czasów kartezjanizmu i Oświecenia, bo wtedy zakwestionowano chrześcijańskiego Boga, a wraz z nim koncepcje osoby ludzkiej, które pojawiły się na arenie dziejów, gdy pojawiło się chrześcijaństwo. Zamiast osoby wprowadzono podmiot, który wszystko może" - wskazał hierarcha.
Podkreślił, że największy kryzys i tragedia, jakie przeżyła Europa – II wojna światowa, totalitaryzmy i Holokaust - wynikły właśnie z tego, że człowiek naraz poczuł, że może decydować, kogo można uznać za człowieka. „Klęska idei oświeceniowych doprowadziła do sytuacji współczesnej, (…) czyli do przekonania, że nie ma nic stałego, wszystko jest płynne. To sytuacja niebezpieczna, z tym, że w płynności żyć nie możemy" - mówił abp Jędraszewski, wskazując na rolę sumienia każdego człowieka.
„Coś w nas zostaje, coś wartościowego, mimo wszystko, jakieś odniesienie się do sumienia, które nie pozwala pogodzić się ze złem” - podkreślił. „Jest na czym budować, jakby odzyskiwać rolę sumienia, jako czegoś, co jest bardzo ważne w naszych decyzjach osobistych czy odnoszących się do życia społecznego” - ocenił. Zwrócił też uwagę na ruch ekologiczny, który – jako często antyhumanistyczny - wyraża „jakieś zatroskanie o naszą planetę, środowisko, jest w tym jakiś element konserwatyzmu – trzeba to za wszelką cenę zachować”.
„Jest jakiś element odniesienia w naszym myśleniu, dzięki czemu można budować coś, dzięki czemu Europa może odzyskać element myślenia o ważnych rzeczach. Wszystko to sprowadza się do czegoś, co jest bardzo istotne, i związane z osobą ludzką - godność osoby ludzkiej, każdej. (…) Ratując kulturę europejską, a przez to Unię Europejską trzeba to tego wracać” - podkreślił abp Jędraszewski.
Odpowiadając na pytanie, czy Europa pozostanie wspólnotą narodów i państw, których podstawą stało się chrześcijaństwo, arcybiskup akcentował, że Europa powstała na gruncie wielu lat ciężkiej pracy na podstawie chrześcijańskiej. Zatem, jak ocenił, jeśli odrzuci się chrześcijaństwo, to „subkontynent pozostanie, ale nie będzie to już ta Europa z tym światem wartości i tradycją, która sprawiła, że przez jakiś czas była to kultura najważniejsza i najbardziej atrakcyjna na całym świecie”.
Metropolita krakowski wezwał do tworzenia wspólnoty, która da "realną odpowiedź na niebezpieczeństwa, płynące od Europy, która nie chce siebie kochać, bo nienawidzi chrześcijaństwa”. W konkluzji debaty abp Jędraszewski wezwał nawet osoby niewierzące do „życia, jakby Pan Bóg był”. "Nawet jeśli się w Boga nie wierzy, to żyć, jakby on był, to znaczy przyjmować najbardziej podstawowe prawa, wolności, którymi nas obdarzył – począwszy od Dekalogu, a potem, dzięki Chrystusowi, w prawa miłości Boga i bliźniego” - wyjaśnił.
O zatraceniu przez UE celu duchowego – jednego z kilku, który przyświecał stworzeniu Unii – mówił w dyskusji metropolita ryski abp Zbigniew Stankiewicz. Jak mówił, z Zachodu na Wschód „toczy się walec”, powodujący przesunięcie granic dobra i zła oraz sugerujący, że człowiek sam może decydować co jest dobre, a co złe, przy negacji dekalogu i prawa naturalnego.
Zdaniem abp. Stankiewicza, to, co widzimy dobrego w Europie, zawdzięczamy obecności Ewangelii. „Słowo stało się ciałem w Europie, wdrożyło się w kulturę, sztukę, w literaturę, w tkankę społeczną. Założenie jest dobre. Ale mówiąc obrazowo - program jest dobry, ale wkradł się wirus. W programie europejskim wkradły się wirusy i zmieniły się ustawienia, które musimy skorygować” – mówił duchowny.
Jak zaznaczył abp Stankiewicz, człowiek w UE szuka szczęście, ale nie tam, gdzie ono jest. „Do szczęście potrzebne są trzy elementy - potrzeby cielesne, psychologiczne i duchowe. W UE mamy pierwsze dwa wymiary, a trzeci jest spychany w cień i negowany. W te potrzeby wchodzi islam, sekty i różne zabobony, magie i ezoteryka” – wymienił.
„Nasza propozycja jest taka: nie zapominajcie o tym wymiarze, nie próbujecie zaspokoić wymiar duchowym narkotykami, seksem, pieniędzmi, bo to jest dziura bez dna, nie będziecie szczęśliwi” – przestrzegał abp Stankiewicz i wskazał, że „te ustawienia można korygować poprzez dialog”. W ocenie duchownego konieczne jest również „przebudzenie zwykłego katolika i ludzi dobrej woli”, żeby walczyli o wartości. „Żeby nie przypatrywali się biernie temu, co się dzieje. Myślę, że mamy tutaj dużo do zrobienia” – podkreślił. (PAP)
autorzy: Marek Błoński, Mateusz Babak, Wojciech Huk
mab/ mtb/ huk/ par/