Ważne jest, że Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał mord na polskich oficerach w Katyniu za zbrodnię wojenną, czyli nieulegającą przedawnieniu - tak do poniedziałkowego orzeczenia Trybunału odniósł się doradca prezydenta, historyk prof. Tomasz Nałęcz. "Dla mnie - jako dla historyka - jest niezwykle ważne, że jednak Trybunał nie uznał tej zbrodni za zbrodnię pospolitą - jak chcieliby tego Rosjanie - tylko za zbrodnię wojenną, czyli nieulegającą przedawnieniu" - powiedział Nałęcz.
Mówił, że jako historyk byłby bardziej usatysfakcjonowany, gdyby mówiono o zbrodni wojennej, ale o znamionach ludobójstwa. "Tak daleko Trybunał nie poszedł, ale dla polskiego historyka nie ulega wątpliwości, że to była zbrodnia wojenna o znamionach ludobójstwa" - dodał.
"Dla mnie - jako dla historyka - jest niezwykle ważne, że jednak Trybunał nie uznał tej zbrodni za zbrodnię pospolitą - jak chcieliby tego Rosjanie - tylko za zbrodnię wojenną, czyli nieulegającą przedawnieniu" - powiedział Nałęcz.
Jego zdaniem orzeczenie Trybunału jest krokiem na drodze w szukaniu sprawiedliwości. Podkreślił, że ważne jest ostateczne załatwienie sprawy zbrodni katyńskiej, kłamstwa katyńskiego także na płaszczyźnie prawnej.
"Bo na płaszczyźnie relacji międzypaństwowych, relacji politycznych w sprawie Katynia uzyskaliśmy bardzo wiele. Pojawili się w Katyniu prezydent Rosji, premier Rosji, złożyli kwiaty na grobach ofiar, potępili ten mord, ale okazuje się, że jeśli chodzi o dopełnienie tej postawy najwyższych przedstawicieli Rosji z działaniami prawnymi, tutaj pojawiają się kłopoty" - zaznaczył.
Według Nałęcza nie powinno być takiego pola ws. mordu katyńskiego, na którym by nie zostało powiedziane wszystko i do końca.
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że Rosja dopuściła się poniżającego traktowania krewnych ofiar zbrodni katyńskiej i odmówiła Trybunałowi współpracy. Ponadto uznał, że zbrodnia katyńska jest zbrodnią wojenną, ale nie wypowiedział się w sprawie rehabilitacji jej ofiar. (PAP)
joko/ abe/ jbr/