I RP na bazie wolności jednostkowej i zbiorowej wytworzyła model państwa obywatelskiego. To pomogło w walce o niepodległość – mówi PAP prof. Przemysław Waingertner, historyk z Uniwersytetu Łódzkiego. Na 100-lecie niepodległości Dzieje.pl skierowały trzy jednakowe pytania do historyków i filologów badających historię i kulturę XIX i XX w. oraz do szefów instytucji dziedzictwa narodowego.
PAP: Dzięki jakiej tradycji intelektualno-kulturowej udało się nam przetrwać 123 lata niewoli i ostatecznie w roku 1918 odzyskać niepodległość?
Prof. Przemysław Waingertner: Jestem zwolennikiem odpowiedzi, jaką na podobne, stawiane już w okresie dwudziestolecia międzywojennego, pytania dawali polscy konserwatyści, i to jeszcze na początku lat dwudziestych – Michał Bobrzyński, czyli „mistrz” krakowskiej szkoły historycznej, wielki autorytet i polityczny lider środowiska zachowawczego (nie tylko „Stańczyków” krakowskich, z których się wszak wywodził), oraz Stanisław Cat-Mackiewicz (trybun kresowych „żubrów” i zdeklarowany monarchista).
Być może odsunięcie zachowawców od wielkiej bieżącej polityki w latach dwudziestych w wyniku wprowadzenia systemu demokratycznego (ujawniło ono brak szerokiego społecznego zaplecza polskiej „konserwy” uzależnionej raczej od „polityki gabinetowej”) wpłynęło na ich – moim zdaniem – pełne dystansu i wyważone oceny. Według proponowanej przez nich interpretacji Druga Niepodległość, a wcześniej zachowanie tożsamości i odrębności politycznej oraz narodowej przez lata zaborów, były swoistą wypadkową. Z jednej strony wojowniczej determinacji, gotowości do walki z bronią w ręku i poniesienia ofiary krwi, charakteryzujących etos polskiego, nacechowanego gorącym patriotyzmem romantyzmu, ujawniający się w kolejnych narodowowyzwoleńczych zrywach (od Powstania Listopadowego i Krakowskiego, przez Wiosnę Ludów, a na Powstaniu Styczniowym skończywszy). Z drugiej strony postawy będącej pokłosiem polskiego pozytywizmu, nastawionej na działania zmierzające zarówno do modernizacji gospodarki i budowy materialnych fundamentów egzystencji Polaków, jak i kształtowania nowoczesnego, wykształconego, świadomego swej tożsamości narodowej, działającego racjonalnie polskiego społeczeństwa, zrodzonego z „pracy u podstaw” i „pracy organicznej”.
Ta synteza w latach wojny dała – ujmując rzecz symbolicznie – z jednej strony Józefa Piłsudskiego, polską lewicową irredentę, Legiony Polskie i Polską Organizację Wojskową, z drugiej Romana Dmowskiego, aktywność polityczną i społeczną endecji, Komitet Narodowy Polski czy Błękitną Armię. Bloki, które wówczas konkurowały, odsądzały się wzajemnie od czci i wiary, a z perspektywy historycznej… uzupełniały. Łączył je banalnie piękny mianownik – patriotyzm, przekonanie, iż drogą dla Polaków jest własna, nowoczesna, choćby i mozolnie budowana niepodległość, a nie szybki awans cywilizacyjny w wyniku zaprzeczenia własnej tradycji i tożsamości narodowej. Za cenę uznania obcej narodowości za swoją i akcesu do niej. Za cenę uznania obcego państwa za swoje.
PAP: W jaki sposób doświadczenia walki o niepodległość przydały się Polakom podczas późniejszych zrywów wolnościowych do roku 1989?
Prof. Przemysław Waingertner: Rozpatrując wpływ doświadczeń walki o niepodległość z XIX i pierwszych dekad XX w. na zrywy wolnościowe Polaków w okresie późniejszym, aż do 1989 r., należy – moim zdaniem – zastosować cezurę drugiej połowy lat czterdziestych. Postawa podczas II wojny światowej i sześcioletniej okupacji (najpierw niemiecko-sowieckiej, później – od 1941 r. – tylko niemieckiej) byłaby zatem czytelnym zapożyczeniem z tradycji i doświadczeń egzystencji w warunkach braku niepodległości sprzed 1918 r. – choć nie należy zapominać, że w nowych okolicznościach.
Trudno wszak porównywać wprost uwarunkowania światowego, globalnego konfliktu, jakim była II wojna światowa, i Europę Świętego Przymierza, czy też Stary Kontynent w okresie Belle Époque. Można natomiast pokusić się o analogie w przypadku Wielkiej Wojny. Oczywiście przy podkreśleniu zasadniczej różnicy pomiędzy ludobójczym charakterem okupacyjnej polityki niemieckiego narodowosocjalistycznego i sowieckiego totalitarnego reżimu w latach 1939–1945 a „cywilizowaną” okupacją niemiecko-austriacką z lat 1914–1918. Nawiązaniem do tradycji i doświadczeń zaborowych i Wielkiej Wojny byłoby zatem wprost Polskie Państwo Podziemne (znane z lat Powstania Styczniowego), polityka władz polskich na emigracji – podniesienie sprawy polskiej w warunkach konfliktu o ogólnoeuropejskim i światowym charakterze oraz budowa polskich sił zbrojnych na uchodźstwie (to postulował choćby Hôtel Lambert w XIX w.), wreszcie początkowa strategia wyczekiwania Polskiego Podziemia na wykrwawienie się „nowych zaborców” i triumf Zachodu (odwołująca się wprost do doświadczeń I wojny światowej).
Natomiast po zakończeniu II wojny światowej, w warunkach podziału świata na dwa bloki i „stabilnego niepokoju” pomiędzy tzw. Wolnym Światem a blokiem komunistycznym, polska emigracja poszła siłą rzeczy w ślady Wielkiej Emigracji XIX w., próbując utrzymać w świadomości Zachodu – z różnym powodzeniem – „sprawę polską”. Z kolei konspirująca opozycja w kraju nawet odwołując się niekiedy do doświadczeń zaborowych, odżegnywała się jednak, rzecz jasna, od działań zbrojnych, stawiając na poczynania formacyjne, nową formułę starej „pracy u podstaw”.
PAP: Czy można mówić o tzw. cechach narodowych wyróżniających Polaków na tle europejskim – biorąc pod uwagę przede wszystkim stulecia XIX i XX?
Prof. Przemysław Waingertner: Odpowiedź na to pytanie (rozpoczynając z przymrużeniem oka) zawsze wiąże się z ryzykiem – negatywna z posądzeniem o bark narodowego współodczuwania i patriotycznej empatii, pozytywna – z oskarżeniami o polonocentryzm, patriotyczny bezkrytycyzm, brak szerszego ujęcia zagadnienia i ignorancję w zakresie znajomości innych nacji. Jednak to ta druga wydaje się trafna – z uwzględnieniem, rzecz jasna, uwagi, iż wspomniane cechy, a właściwie cecha ma swoje czysto historyczne korzenie i uzasadnienie.
Zwięźle można ją określić jako niezwykle silne przywiązanie do idei wolności – zarówno jednostkowej, wyrażającej się w dążeniu do swobód politycznych, urzeczywistnienia modelu „obywatelskości”, jak i zbiorowej, wspólnotowej, znajdującej spełnienie w idei niepodległego suwerennego państwa. Pamiętajmy, że I Rzeczpospolita wytworzyła model państwa obywatelskiego, łączącego te dwie idee, i to dla niezwykle licznego jak na ówczesne europejskie stosunki „narodu politycznego”, czyli polskiej szlachty. Ideał wolnościowy, swobód politycznych i modelu państwa obywatelskiego zrósł się nierozerwalnie z ideałem wolnego, „własnego”, suwerennego państwa. Pierwszy warunkował drugi i na odwrót. To stworzyło, jak sądzę, bardzo silną motywację walki o suwerenność państwową. Wolna, niepodległa Polska stawała się zarazem gwarantem wolności osobistej, jednostkowej, obywatelskiej; warunkiem urzeczywistnienia wpływu na kształt państwa każdego obywatela, który co najwyżej mógł dobrowolnie zgodzić się, zaakceptować jego ograniczenie. (PAP)
skp/ ls/