Podpisany w niewielkim mieście na południu Holandii Traktat z Maastricht okazał się przełomowy dla integracji europejskiej. Poza utorowaniem drogi wspólnej walucie akt, który wszedł w życie 25 lat temu, powołał wspólną politykę zagraniczną UE.
Polski, która dopiero co otrząsnęła się po zmianach 1989 r., wspólnoty europejskie, składające się wówczas z 12 państw, nie zajmowały tak jak dziś Unia Europejska. Jednak już wówczas w debatach europejskich pojawiała się sprawa rozszerzenia Wspólnoty na wschód.
To dzięki Traktatowi z Maastricht Europejska Wspólnota Gospodarcza (EWG) zmieniła nazwę na Wspólnota Europejska (WE), bo jej kompetencje zaczęły obejmować wiele dziedzin pozagospodarczych, takich jak ochrona zdrowia, ochrona środowiska, turystyka i kultura. Dokument ten stworzył też podstawy prawne do utworzenia unii gospodarczej i walutowej. Ustanowiono ponadto obywatelstwo Unii Europejskiej (obok obywatelstwa państwowego).
Dla porozumienia, które weszło w życie 1 listopada 1993 r., kluczowy był szczyt 9-10 grudnia 1991 r. To wówczas szefowie państw i rządów Wspólnot zawarli umowę, która została podpisana 7 lutego 1992 roku. Jej sygnatariuszami były: Belgia, Dania, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Portugalia, RFN, Wielka Brytania i Włochy.
Z ratyfikowaniem były problemy. Duńczycy odrzucili traktat w referendum, przez co potrzebna była znana dziś dobrze w UE "gimnastyka" i przepychanie lekko zmodyfikowanej wersji umowy jeszcze raz. Duńczycy dostali zgodę na własną interpretację tego układu, która nie zmieniła go w stosunku do pozostałych krajów. Dzięki temu Dania nie była zobligowania m.in. do przyjęcia euro.
Zaciekłe debaty trwały zresztą nie tylko w tym kraju. Sprzeciw wobec zwiększenia uprawnień instytucji Wspólnoty Europejskiej był mocny we Francji, gdzie do ratyfikacji potrzebna była zmiana konstytucji. Swoje obiekcje mieli też Brytyjczycy, którzy nie zgodzili się np. na uzgodnienia w sprawie kwestii socjalnych i zastrzegli sobie, że nie muszą przyjmować wspólnej waluty europejskiej. Badania przeprowadzane wówczas w Niemczech pokazywały, że 75 proc. społeczeństwa wypowiadało się przeciwko traktatowi. W przeciwieństwie do Danii Niemcy, podobnie jak inne kraje ówczesnej "12", nie zorganizowały referendum, a traktat zaaprobował parlament.
Ostatecznie umowa weszła w życie z 10-miesięcznym opóźnieniem, 1 listopada 1993 r., ustanawiając Unię Europejską i wyznaczając datę, do której najpóźniej ma być wprowadzona wspólna waluta. Jednym z najważniejszych zapisów traktatu są kryteria konwergencji (znane również jako kryteria z Maastricht), czyli wymogi, jakie powinny spełniać państwa przed wejściem do strefy euro.
Chodzi m.in. ograniczenie deficytu budżetowego do poniżej 3 proc. PKB, a długu publicznego do 60 proc. PKB. Oba te wymogi są zresztą fundamentem reguł fiskalnych UE, które państwa członkowskie często łamią.
Poprzez umowę z Maastricht ustanowiono Unię Europejską opartą na Wspólnotach Europejskich i uzupełnioną o nowe polityki, tzn. unię gospodarczą i walutową, wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, współpracę w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego i wymiaru sprawiedliwości. Te trzy wspólne polityki zyskały miano trzech filarów UE.
Traktat rozszerzył kompetencje Parlamentu Europejskiego, dając mu prawo zwracania się do Komisji Europejskiej o przedłożenie wniosku legislacyjnego. Samodzielnej inicjatywy ustawodawczej europosłowie nie mają do dziś, od 25 lat mogą jednak zatwierdzać cały skład KE, co wykorzystują, by utrącić czasem kandydata na komisarza, który z jakichś względów im się nie podoba.
Traktat z Maastricht dał też formalny status Radzie Europejskiej, której dziś przewodniczy były polski premier Donald Tusk. Powołanie stanowiska przewodniczącego Rady nie zostało wówczas zapisane (UE zdecydowała się na to później w Traktacie z Lizbony), ale zdecydowano, że Rada Europejska, czyli szczyty szefów państw i rządów, ma nadawać Unii impulsy do dalszego rozwoju i określać jego ogólne kierunki polityczne. Umowa przekształciła również Komisję Wspólnot Europejskich w instytucję znaną obecnie jako Komisja Europejska.
W Traktacie z Maastricht potwierdzono zasadę subsydiarności, czyli pomocniczości - oznacza ona, że władze wyższego szczebla wkraczają tam, gdzie nie radzi sobie władza szczebla niższego; w przypadku UE oznacza to, że władze wspólnotowe zajmują się tym, co wykracza poza kompetencje rządów narodowych. Ponadto traktat rozszerzył współpracę w zakresie przemysłu, zdrowia publicznego, kultury i edukacji.
Holenderski dokument przetrwał bez zmian kilka lat. Powiększająca się UE wymagała jednak reform, przez co państwa członkowskie przyjęły później jeszcze Traktat Amsterdamski, Traktat Nicejski i najnowszy Traktat Lizboński. Obecnie co jakiś czas również podnoszą się głosy o konieczności zmiany traktatu, ale w "28" nie ma na razie zapału, by podejmować ten reformatorski wysiłek.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
stk/ akl/ mc/