21,5 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia zamiast wnioskowanych 400 tys. zł przyznał w czwartek opolski sąd okręgowy opozycjoniście Wiesławowi Uklei za internowanie i prześladowania w PRL. Ukleja zapowiada apelację.
W 2008 r. po procesie ws. internowania sąd przyznał Uklei 25 tys. zł; była to wówczas maksymalna kwota, o którą można się było starać. Później Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wysokości zadośćuczynienia i odszkodowania nie można ograniczać. Umożliwiło to opozycjonistom z czasów PRL składanie wniosków o wznowienie procesów i dochodzenie w sądach wyższych kwot za represje, jakim poddawani byli w PRL-u.
Ukleja stwierdził, że orzeczenie sądu ma dwa „mankamenty intelektualne”. „Pierwszy to stwierdzenie, że nie mógłbym zrobić kariery w PRL przyjmując, że to normalne, bo byłem represjonowany. To budzi mój sprzeciw” - stwierdził. „Drugi – że nam, represjonowanym, nie przysługuje żadna inna forma rekompensaty poza moralną. W przeciwieństwie do naszych oprawców, którzy są teraz na wysokich emeryturach, powinniśmy się obejść zaszczytem” - dodał.
Na tej podstawie Wiesław Ukleja wystąpił o 400 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania (pomniejszone o przyznane mu w 2008 r. 25 tys. zł). Czołowy opolski opozycjonista domagał się nie tylko odszkodowania za internowanie - był przetrzymywany przez rok m.in. w Grodkowie i Uhercach - ale też za kolejne zatrzymania, które miały miejsce w latach 70. i 80. oraz represje w postaci uniemożliwiania mu zatrudnienia zgodnie z kwalifikacjami aż do roku 1989 i utracone zarobki.
Opolski sąd okręgowy przyznał Uklei w sumie 21,5 tys. zł wliczając w to, m.in. kwoty po 1 tys. zł za zatrzymania przez SB trwające do 24 godz. i po 1500 zł za zatrzymania do 48 godz. Wyliczył też, korzystając ze stawki obowiązującej obecnie tzw. kilometrówki, rekompensatę za dojazdy rodziców do internowanego Uklei. Uznał jednocześnie, że Ukleja był w czasach PRL „ponadprzeciętnie prześladowany” i dodał, że osoby takie jak on „zasługiwać powinny i zasługują na szacunek".
Wyrok nie jest prawomocny. Ukleja zapowiedział apelację. Stwierdził, że orzeczenie sądu ma dwa „mankamenty intelektualne”. „Pierwszy to stwierdzenie, że nie mógłbym zrobić kariery w PRL przyjmując, że to normalne, bo byłem represjonowany. To budzi mój sprzeciw” - stwierdził. „Drugi – że nam, represjonowanym, nie przysługuje żadna inna forma rekompensaty poza moralną. W przeciwieństwie do naszych oprawców, którzy są teraz na wysokich emeryturach, powinniśmy się obejść zaszczytem” - dodał.
Ukleja w rozmowie z dziennikarzami powoływał się też na odszkodowane przyznane dla represjonowanego w PRL szefa Solidarności ze Stalowej Woli, któremu sąd zasądził w ubiegłym roku 235 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. „Ten człowiek się odwołał, bo jego żądania sięgały miliona złotych” - powiedział Ukleja.
Jak podaje Encyklopedia Solidarności Wiesław Ukleja działalność opozycyjną zaczął w pierwszej połowie lat 70. jako licealista. Był twórcą Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Opolu, poprzedniczce Politechniki Opolskiej, działał w Konfederacji Polski Niepodległej, Solidarności. Został internowany 14 grudnia 1981 r., był przetrzymywany m.in. w Nysie, Grodkowie i Uhercach. W tym czasie dyscyplinarnie zwolniono go z pracy. Obecnie jest działaczem Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej. (PAP)
kat/ bos/ jbr/