Żołnierz AK, powstaniec, student Politechniki Warszawskiej Jan Rodowicz został upamiętniony we wtorek w Warszawie. Na kamienicy, w której mieszkał „Anoda” i gdzie 24 grudnia 1948 r. został aresztowany przez UB, odsłonięto poświęconą mu tablicę.
Prof. Jan Szmidt, rektor Politechniki Warszawskiej, na której studiował Jan Rodowicz podkreślił, że losy uczelni są nierozerwalnie związane z tragicznymi losami naszej ojczyzny. "Kiedy w 1939 r. wybuchła kolejna pożoga, młodzi ludzie, jak 16-letni wówczas +Anoda+, jak młodzież wiele lat wcześniej, podjęli walkę o Polskę. Politechnika natychmiast przystąpiła do akcji, która miała na celu wykształcenie nie tylko ducha bojowego, ale również prowadzenie akcji dywersyjnych. Odbywały się też podziemne komplety, podczas których kształcono inżynierów, nadawano stopnie naukowe" - opowiadał.
"Jan Rodowicz +Anoda+ był radosnym, pełnym inwencji młodym człowiekiem. Przekuł to w akcje sabotażowe przeciwko okupantowi jak słynna akcja pod Arsenałem. Po wojnie wydawało się, że najgorszy okres jest za nim, że będzie mógł studiować na Wydziale Architektury, spełniać swoje marzenia, zostać architektem, budować Polskę. W dokumentach widzimy, że pierwszy rok studiów zakończył z samymi piątkami. Był wspaniałym rysownikiem. Nadeszła jednak Wigilia 1948 r., aresztowanie przez Urząd Bezpieczeństwa i śmierć dwa tygodnie później" - mówił rektor.
Jak zaznaczył, wmurowanie tej tablicy dla całej społeczności akademickiej Politechniki Warszawskiej jest wyrazem hołdu nie tylko dla "Anody". "To pewien symbol nieugiętego młodego człowieka, walczącego o Polskę i oddającego życie za ojczyznę. Niech to będzie przestrogą dla wszystkich młodych, by w swoim życiu tak kochali ojczyznę i tak postępowali, by takie mroczne czasy na naszych ziemiach już nigdy nie miały miejsca. Oddajemy dzisiaj hołd jemu i wszystkim, którzy razem z nim walczyli o wolną Polskę, którą my dzięki nim możemy się cieszyć" - powiedział prof. Szmidt.
Wiceprezes IPN dr Krzysztof Szwagrzyk podkreślił, że 100-lecie niepodległości Polski to szczególny okres, kiedy przywołujemy nazwiska tych, którzy przed stu laty wywalczyli dla nas wolność. "Ale to też czas, kiedy przywołujemy nazwiska tych, którzy przez te sto lat dawali świadectwo umiłowania ojczyzny oddając życie dla Polski. Dzisiaj chcemy przywołać nazwisko Jana Rodowicza. To piękna postać, jedna z najjaśniejszych, jaką mieliśmy w naszej historii. Człowiek, który w wieku 25 lat, kiedy zginął, osiągnął tak wiele. Żołnierz, powstaniec, uczestnik wspaniałych akcji. Także po wojnie nie złożył broni, kontynuował działalność, tym razem przeciwko komunizmowi. To także człowiek, który z ogromnym osobistym zaangażowaniem walczył, by zachować pamięć o poległych kolegach" - mówił.
"To tym korytarzem przyszli po niego ubecy i zawieźli do siedziby Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Istotnie nie wiemy co się tam potem wydarzyło naprawdę (...) Ale ja osobiście nie wierzę w samobójczy skok bohatera. Człowiek, który tak wiele wycierpiał, tak pięknie walczył, tyle przeżył, nie skacze z okna. Został zamordowany, bo dla komunistów był postacią niebezpieczną, przedstawicielem elity, którą oni mordowali. Myślę, że gdyby nie śmierć z rąk ubeków zostałby inżynierem, architektem, a może żołnierzem. Przy jego talentach mógłby zrobić karierę w wielu dziedzinach (...) Dzisiaj możemy powiedzieć, że pamiętamy o nim i jesteśmy dumni, że Polska dała nam takich bohaterów jak Jan Rodowicz" - powiedział dr Szwagrzyk.
Obecny na uroczystości odsłonięcia tablicy stryjeczny bratanek "Anody" Jan Rodowicz powiedział, że jego postać jest wciąż żywa w pamięci rodziny. "Był kimś wyjątkowym, ale też zwykłym studentem, pełnym humoru, radości życia. Po wojnie się ujawnił, liczył, że będzie mógł dla Polski pracować. Był naprawdę bardzo zdolny, pięknie rysował, znakomicie się zapowiadał, na pewno by wiele pięknych rzeczy stworzył w życiu. Ta uroczystość jest dla nas jako rodziny czymś ważnym. Tacy ludzie jak +Anoda+ mogą być wzorem i popularyzacja tych postaw jest bardzo istotna" - dodał.
Jan Rodowicz ps. Anoda urodził się 7 marca 1923 r. w Warszawie, dorastał w rodzinie o patriotycznych tradycjach, co w połączeniu z działalnością w harcerstwie oraz nauką w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Batorego ukształtowało jego postawę. W czasie wojny zaangażował się w działalność konspiracyjną w Szarych Szeregach, walczył w batalionie "Zośka" Armii Krajowej. Przeszedł jeden z najcięższych szlaków bojowych Powstania, walcząc na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie. Był ciężko ranny, odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari.
Po zakończeniu leczenia na początku 1945 r. nawiązał kontakt z kolegami z batalionu "Zośka", włączając się w działalność antykomunistyczną i niepodległościową. Został dowódcą oddziału dyspozycyjnego szefa Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych. W sierpniu 1945 r. po rozwiązaniu DSZ wrócił do Warszawy. Zajął się ewidencją poległych i zaginionych z Batalionu "Zośka", zachęcał kolegów do gromadzenia materiałów historycznych i pisania wspomnień związanych z oddziałem. 24 grudnia 1948 r. został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa, zginął 7 stycznia 1949 r., po brutalnym śledztwie. Do dziś nie została ustalona przyczyna jego śmierci. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/aszw/