Kazimierz Sprawiedliwy urodził się w 1138 r. jako najmłodszy syn Bolesława Krzywoustego i Salomei, córki hrabiego Bergu. Wcześniej sądzono, że przyszedł na świat jako pogrobowiec, dziś jednak uznaje się zgodnie, iż Krzywousty dożył jego narodzin. Nie wiadomo, z jakiego powodu nie został bezpośrednio uwzględniony w jego testamencie. Do 1144 r. pozostawał pod opieką matki w Łęczycy, po jej śmierci zaś zajął się nim najstarszy brat, książę Bolesław Kędzierzawy.
Wczesną młodość spędził Kazimierz na dworze cesarskim Fryderyka Barbarossy, na który udał się jako zakładnik i gwarant lojalności Bolesława. Z faktu, że był zakładnikiem, nie należy jednak wyciągać dosłownych wniosków – młody książę mógł się poruszać w miarę swobodnie, dodatkowo miał możliwość kształcenia i obserwowania na własne oczy mechanizmów ówczesnej polityki. Te cztery lata – od 1157 do 1161 r. – były z pewnością dla Kazimierza dobrą lekcją, z której korzystał w późniejszych latach. Początkowo jednak nie bardzo miał gdzie. Starsi bracia nie zamierzali uszczuplać na jego korzyść swojego terytorium – nawet, gdy po śmierci Henryka Sandomierskiego miał otrzymać zapisane mu księstwo sandomierskie, bracia nie dopuścili do tego, wyznaczając mu jedynie ziemię wiślicką.
Najpoważniejszą zmianę w życiu trzydziestoczteroletniego, a więc dojrzałego już księcia, przyniósł początek lat siedemdziesiątych. Bunt małopolskich możnowładców przeciwko rządom Kędzierzawego wybuchł niedługo przed jego śmiercią, a jako kontrkandydat na tron krakowski wysuwany był właśnie Sprawiedliwy. Liczono zapewne, że niedoświadczony książę okaże się słabszy od swojego poprzednika, okazał się jednak sprytniejszy i oferowanego tronu nie przyjął – wiedział, że nie wytrzyma konfrontacji z Mieszkiem Starym, prawowitym następcą tronu z racji starszeństwa. Kiedy jednak po czterech latach Mieszko został z Krakowa usunięty, z rodzinnej Wielkopolski zresztą również, Kazimierz bez najmniejszego oporu zajął centralny gród Polski. Wydarzyło się to w 1177 r.
Polityka zagraniczna Kazimierza Sprawiedliwego
Początkowo nie prowadził praktycznie żadnej polityki zagranicznej, słusznie wychodząc z założenia, iż musi najpierw zabezpieczyć swoją pozycję w pogrążonej w chaosie Polsce. Dążył do zniesienia zasady senioratu, starał się uzyskać dziedziczność władzy dla swoich potomków, na tzw. zjeździe w Łęczycy, w 1180 r. zapowiedział walkę z nadużyciami wynikającymi z prawa książęcego (ciężkiego przede wszystkim dla poddanych), a także uregulowanie kwestii tzw. ius spolii (dotykającego głównie wyższe duchowieństwo, którego majątek książę mógł przejąć po śmierci biskupa). Było to istotnie działanie dalekowzroczne. Gdy rok po Łęczycy Mieszko Stary przy wsparciu Pomorzan i aprobacie cesarza odzyskał zbrojnie Wielkopolskę i szykował się do zajęcia Krakowa, prawo było już po stronie Kazimierza – zasada senioratu została potwierdzona powagą i cesarza, i papieża, a Kazimierz był prawowitym władcą Małopolski, co więcej bardzo w niej popularnym, w odróżnieniu od Mieszka.
Jeśli chodzi o zagranicę, to po ustabilizowaniu sytuacji wewnętrznej zajął się Kazimierz przede wszystkim umacnianiem swoich wpływów na Rusi. „Kazimierz każe odtrąbić hasło […] chwyta za broń, żwawo dosiada rumaka, nieustraszony, na nic nie baczny rusza na niespodziewanego nieprzyjaciela” – pisał Wincenty Kadłubek, opisując bitwę o Brześć. Taka była konwencja ówczesnych kronik – władca musiał się wykazać bitewnym męstwem. W rzeczywistości cały geniusz Kazimierza polegał na tym, że znacznie sprawniej radził sobie w dyplomacji niż na polu bitwy. Kwestie ruskie wygrywał, podsycając wzajemne spory dynastyczne, prowokując walki wewnętrzne i osadzając na tronie powolnych sobie ludzi. O tym, że było to działanie mądre i skuteczne, wiele mówi rok 1191, kiedy to dzięki posiłkom ruskim bez problemu odzyskał Kraków – pod jego nieobecność znów zajęty przez Mieszka Starego.
Nagła śmierć Kazimierza Sprawiedliwego
Nie wiadomo, jak dalej potoczyłyby się losy Polski, gdyby nie nagła śmierć księcia. 5 maja 1194 r. – jak pisze Kadłubek:
„[…] nazajutrz wyprawił książę świetną biesiadę dla książąt, wielmożów i pierwszych w królestwie […] Kiedy wszyscy się wszedy weselili – książę – ta jedyna gwiazda ojczyzny, gdy zadawał właśnie pewne pytanie biskupom o zbawienie duszy, wychyliwszy maleńki kubek – na ziemię się osunął i ducha wyzionął. Nie wiadomo, czy zgasł [tknięty] chorobą, czy trucizną”.
Przez siedemset kolejnych lat nikt nie znalazł odpowiedzi na tę wątpliwość. Kolejne pokolenia były jednak zgodne, że należał do najwybitniejszych piastowskich władców okresu rozbicia dzielnicowego.
wjk/