Urodził się 13 kwietnia 1909 r. w znanej i dość zamożnej rodzinie lwowskiej. Już jako kilkuletnie dziecko zainteresował się astronomią, choć regularną naukę podjął dopiero w wieku jedenastu lat, w odrodzonej już Polsce.
Filozof i logik prof. Zygmunt Zawirski pierwszy zwrócił uwagę na talent chłopca i często po lekcjach rozmawiał z nim o matematyce, a także wskazywał lektury. Zapewne pod jego wpływem siedemnastoletni Ulam wybrał się na cykl otwartych wykładów uniwersyteckich, gdzie po raz pierwszy zetknął się osobiście z matematykami Hugonem Steinhausem oraz ze Stefanem Banachem.
Ulam i lwowska matematyka
Kiedy po maturze Ulam oznajmił, że zamierza studiować matematykę, rodzice stanowczo zaprotestowali i ostatecznie wymogli na nim podjęcie studiów inżynierskich na Wydziale Mechanicznym Politechniki Lwowskiej. Uczęszczając od razu na wykłady dla drugiego roku, spotkał Kazimierza Kuratowskiego, który podobnie jak wcześniej Zawirski, zajął się Ulamem również poza zajęciami. Zapewne właśnie dzięki Kuratowskiemu wkrótce udało mu się opublikować dwa artykuły w prestiżowym piśmie „Fundamenta Mathematicae”, dzięki czemu będąc zaledwie na drugim roku studiów, trafił do środowiska, które później przejdzie do historii nauki jako lwowska szkoła matematyczna.
Złożył stosowne egzaminy, a rozprawę magisterską napisał w ciągu jednej nocy i wkrótce po powrocie z Zurychu uzyskał tytuł magistra. Doktoryzował się zaledwie rok później. W 1934 r. wyruszył w naukową podróż po Europie. Zaczął od Wiednia, następnie znów odwiedził Zurych, stamtąd ruszył do Paryża, następnie do Anglii. W każdym z tych miejsc słuchał wykładów, sporadycznie sam też wykładał. Do Lwowa wrócił po blisko dwunastu miesiącach, w roku 1935. Jednak jeszcze w tym samym roku, w grudniu, wypłynął na statku „Aquitania” w stronę Nowego Jorku.
Ulam w USA: Einstein, Harvard
W Princeton poznał Alberta Einsteina i chodził na jego wykłady, sam również nabierał wprawy jako wykładowca, miał tam jednak tylko stypendium – szanse na otrzymanie stałej posady były niewielkie. Otrzymał natomiast propozycję trzyletniego kontraktu na Uniwersytecie Harvarda. W tym okresie corocznie odwiedzał Polskę, ostatni raz wypłynął z kraju w sierpniu 1939 r. Kiedy statek cumował w Nowym Jorku, do Ulama dotarły wieści o wybuchu II wojny światowej.
Jego sytuacja było niepewna. Kontrakt na Harvardzie właśnie się kończył, nie miał żadnych poważniejszych opcji przed sobą, a jednocześnie nie mógł wrócić do pogrążającej się w wojnie Europy. Przez pewien czas żył z oszczędności i dopiero pod koniec 1940 r. udało mu się znaleźć posadę na uniwersytecie stanowym Wisconsin w Madison, gdzie wkrótce został młodszym profesorem. Udało mu się również otrzymać amerykańskie obywatelstwo, co ułatwiło wiele formalności. Męczyła go jednak bezczynność wobec wojny.
Ulam – bomba atomowa i wodorowa
Próbował zaciągnąć się do lotnictwa, ale uniemożliwiła mu to wada wzroku. Pod koniec 1943 r. udał się do Los Alamos. To leżący 60 km od Santa Fe kompleks baraków, w którego laboratoriach pracowano nad bombą atomową. Próbny wybuch przeprowadzono 16 lipca 1945 r., a 6 sierpnia bomba spadła na Hiroszimę, trzy dni później zaś kolejna wysadziła w powietrze Nagasaki.
Ulam pozostał w Los Alamos, by kontynuować prace nad jeszcze bardziej niszczycielską bombą wodorową. I to właśnie on wpadł na rozwiązanie, które 1 listopada 1952 r. doprowadziło do pierwszej próbnej eksplozji na archipelagu Wysp Marshalla.
Podczas przesłuchania w Kongresie mającego rozstrzygnąć kwestię podpisania z ZSRS traktatu o ograniczeniu zbrojeń nuklearnych opowiedział się za zaprzestaniem dalszych prac nad bombą wodorową. O energii jądrowej jednak wciąż myślał, wówczas jednak o tym, jak wykorzystać ją do lotów kosmicznych. Wchodził do kolejnych rządowych komisji poświęconych tym badaniom, aż w końcu, za prezydentury Johna Kennedy’ego, został członkiem prezydenckiego Naukowego Komitetu Doradczego, a także dowództwa Sił Zbrojnych USA. Podobno to on właśnie zasugerował doradcy Kennedy’ego, Jerome’emu Wiesnerowi, że prezydent powinien wesprzeć projekty lotów na Księżyc.
Ulam pozostał w Los Alamos jako doradca naukowy dyrektora. Prawdopodobnie wtedy zainteresował się komputerami – wówczas nienoszącymi jeszcze nawet tej nazwy – a nawet napisał pierwszy program szachowy, który potrafił ograć człowieka. W 1967 r. zdecydował się przyjąć stanowisko dziekana na Uniwersytecie Kolorado, potem jeszcze raz zmienił pracę na Uniwersytet Stanu Floryda.
Polskę odwiedził dopiero w roku 1973. Zmarł niespodziewanie 13 maja 1984 r. (PAP)