„Nie można sobie wyobrazić pałaców wileńskich bez kontekstu architektury Rzeczpospolitej” - mówi historyk sztuki prof. Anna Sylwia Czyż, badaczka dziedzictwa artystycznego, autorka książki „Pałace Wilna XVII – XVIII wieku”, wydanej nakładem Instytutu POLONIKA
Polska Agencja Prasowa: …ze wspaniałej wjazdowej bramy szło się po szerokich schodach na piętro, mijając po drodze duże zwierciadła”. O jakim pałacu mowa?
Anna Sylwia Czyż: Ach, co to za zagadka na początek rozmowy? Chodzi oczywiście o pałac Ogińskich w Wilnie, jedną z największych rezydencji w obrębie historycznego Wilna, porównywalną jedynie z Radziwiłłowską Kardynalią.
PAP: Lubi Pani pałace, skoro poświęciła pięknej architekturze rezydencjonalnej liczącą blisko 700 stron monografię „Pałace Wilna XVII i XVIII wieku”. Jak to się stało, że wybrała Pani taki przedmiot badań dotyczący architektury pałacowej, ale też pałaców w ruinie czy wręcz pałaców nieistniejących.
Anna Sylwia Czyż: Badaczy zawsze intrygują i inspirują obszary dotąd niepoznane, nieopisane. Tak było z wileńskimi pałacami. Nie istniało bowiem żadne opracowanie, które by podawało w sposób syntetyczny informacje dotyczące architektury rezydencjonalnej Wilna XVII i XVIII wieku, jednej z dwóch stolic politycznych Rzeczpospolitej.
Ta wiedza była mi potrzebna ponieważ miałam wykład monograficzny dla studentów na temat historii i sztuki Wilna, stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Doskwierał mi brak opracowań dotyczących architektury rezydencjonalnej; istniało właściwie tylko jedno opracowanie dotyczące pałacu Wielkiego Księcia oraz monografia pałacu Sapiehów na Antokolu. Postanowiłam więc zająć się pałacami Wilna w okresie nowożytnym.
PAP: Ile pałaców wileńskich Pani zidentyfikowała?
Anna Sylwia Czyż: Na początku moich prac była to liczba 20 rezydencji, potem w trakcie badań zwiększyła się ona do 41 pałaców, które istniały w XVII i XVIII wieku, oczywiście nie wszystkie się zachowały. Ta liczba tak wzrosła, ponieważ sięgnęłam do takich źródeł jak stara kartografia z jednej strony, a z drugiej do spisów podatkowych.
PAP: Spisy, czyli tzw. podymne?
Anna Sylwia Czyż: Tak, to były spisy podymne, powrotne - takich podatków było wiele. I z tych podatkowych dokumentów wynikało, który budynek był pałacem.
A nie było to wcale oczywiste. Trzeba było bowiem sobie zadać pytanie jaki charakter ma pałac miejski, czym on się różni od kamienicy czy też podmiejskiej rezydencji.
PAP: A zatem czym wyróżniały się pałace wileńskie?
Anna Sylwia Czyż: Kubaturą, wpisaniem w tkankę miasta – w pierzeję ulicy i właścicielem.
PAP: Kim byli właściciele wileńskich rezydencji?
Anna Sylwia Czyż: Właścicielem nie był mieszczanin lecz szlachcic. Byli to przedstawiciele majętnej szlachty oraz magnateria. Osoby w sposób rzeczywisty funkcjonujące na arenie politycznej, które przybywały do Wilna i do innych miast Rzeczpospolitej, aby brać udział w rozmaitych wydarzeniach, takich jak sejmy, sejmiki, zjazdy, trybunały, ale też przybywały z okazji wielkich świąt kościelnych czy też zimą na czas zabaw w karnawale. Tym przybyszom potrzebne były siedziby o odpowiednim splendorze. Do takich miast – ośrodków życia politycznego i społecznego zaliczało się nie tylko Wilno, ale i Warszawa, Grodno, Kraków, Piotrków Trybunalski czy Lublin.
I właśnie w tych ośrodkach architektura rezydencjonalna miejska się pojawiła w XVII i XVIII wieku i intensywnie się rozwijała. Niestety, z najwcześniejszego czasu, czyli z XVI wieku nie zachowały się w Wilnie żadne obiekty ani o nich przekazy.
PAP: Czym zatem charakteryzowały się rezydencje szlacheckie i magnackie wpisane w tkankę miasta?
Anna Sylwia Czyż: W Wilnie charakteryzują się tym, że są wbudowane w pierzeję ulicy. Przeważnie w mieście były niewielkie działki. Częstym zabiegiem było skupowanie sąsiednich działek, aby zwiększyć obszar parceli, na której miano wznieść pałac.
Co ciekawe, żaden pałac wileński nie powstał na tzw. surowym korzeniu, czyli nie był budowlą zaplanowaną jako pałac. Wyjątek stanowi pałac Janusza Radziwiłła na Łukiszkach. Natomiast większość pałaców przypierzejowych „wciągało” w swoją strukturę starsze budynki, dawne kamienice mieszczańskie czy nawet niewielkie domki. I z tego powodu, że kryją w sobie starsze siedziby, pałace wileńskie bywały często asymetryczne, nieregularne, ale przez to malownicze.
PAP: Jakie elementy architektoniczne, zdobienia, style elewacji były charakterystyczne i przydawały splendoru rezydencjom wbudowanym w dawną strukturę?
Anna Sylwia Czyż: Przede wszystkim były to obramienia okien i drzwi. 0d początku XVII wieku były one najczęściej wykonane z kamienia. Z upływem czasu, nawet te najwcześniejsze pałace z początku XVII wieku starano się modernizować, przekształcać w wygodną, modną rezydencję. W przeciwieństwie do wieku XVII w XVIII wieku zamiast kamienia wprowadzano dekorację stiukową, a we wnętrzach pojawiały się na przykład tapety, sprowadzane najczęściej z Rygi. O ile w XVII wieku wnętrza dekorowano tkaninami, to w wieku XVIII malowano ściany na jasne kolory, aby rozświetlić sale i pokoje.
W XVIII wieku częstym zabiegiem było mezzanino, czyli nadbudowa pałacu o półpiętro. Zwiększano kubaturę ale też dawano znać, że się hołduje modzie. Takie półpiętra można zobaczyć w innych pałacach Rzeczpospolitej.
PAP:- Podobno budowniczowie wileńskich pałaców pochodzili z Warszawy i architektura warszawskich rezydencji stanowiła dla nich inspiracje w Wilnie?
Anna Sylwia Czyż: Nie można sobie wyobrazić pałaców wileńskich bez kontekstu architektury Rzeczpospolitej, a szczególnie Warszawy. Warszawa wytyczała nowe trendy w architekturze rezydencjonalnej. I panowie szlachta z Litwy zjeżdżając na sejm na Mazowsze podpatrywali rozmaite rozwiązania i starali się je przenosić na wileński grunt.
I rzeczywiście Wilanów, Łazienki cały system rezydencji Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, byłego marszałka Sejmu Rzeczpospolitej, to były niezwykle inspirujące wzory w schyłku wieku XVII.
Nawet włoscy architekci, jak np. Constante Tencalla, który zaprojektował pałac Janusza Radziwiłła, pracował wcześniej w Warszawie dla króla i polskich magnatów. Natomiast z Małopolski pochodzili przede wszystkim zwykli budowniczy: muratorzy, cieśle, rzemieślnicy, którzy ostatecznie wpływali na kształt i wygląd pałaców i architektury rezydencjonalnej Wilna.
PAP: Proszę podać przykład rezydencji szczególnie uwodzącej swą urodą i funkcjonalnością.
Anna Sylwia Czyż: To trudny wybór, zwłaszcza że te pałace nie przetrwały w swojej pierwotnej krasie. Mogę wskazać dwa; pierwszy to pałac Sapiehów na Antokolu, historycznym przedmieściu Wilna i otaczający go ogród. Pałac wznosił się na wzgórzu, pięć bram prowadziło na dziedziniec paradny i gospodarczy oraz do ogrodu i zwierzyńca a także do kościoła-mauzoleum pw. Pana Jezusa z klasztorem trynitarzy. Cały ten kompleks architektoniczny stanowił swego rodzaju przekaz ideowy o jego właścicielu – nieustraszonym – jak wynika z wystroju architektonicznego i motta pałacu zapisanego nad głównym wejściem – wodzu, hetmanie litewskim Kazimierzu Janie Sapiesze. To jest pałac podmiejski.
Klasycznym miejskim pałacem jest natomiast rezydencja stworzona także przez hetmana, poprzednika Kazimierza Jana Sapiehy, czyli Michała Kazimierza Paca. Zachwycała ona swoją kubaturą, ciekawymi klasycyzującymi elementami architektonicznymi, nierzadko rzymskimi. W tym pałacu po raz pierwszy na terenie Rzeczpospolitej pojawił się portal – brama, połączona z balkonem, na który wychodziło się z głównej sali rezydencji.
To są dwa moje typy, choć obok nich należy wymienić pałac Janusza Radziwiłła do niedawna postrzegany jako trwała ruina; przestanie nią być, ponieważ jest intensywnie odbudowywany na cele muzealne. To też niezwykle ciekawy pałac. Jest to architektura, która się przecież nie zachowała, ale jest odtwarzana na podstawie przekazów archiwalnych, ikonografii. I w tym tkwi pewna siła, uroda i sens dziedzictwa.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)