95 lat temu, w 1928 r., wprowadzono obowiązek prowadzenia ksiąg meldunkowych przez właścicieli budynków. Dla historyków i archiwistów księgi meldunkowe są bezcennym źródłem wiedzy o życiu lokalnej społeczności – mówi PAP kierowniczka działu udostępniania Archiwum Państwowego w Warszawie Magdalena Masłowska.
Idea ewidencjonowania ludności pojawiła się w Polsce wraz z wprowadzeniem Kodeksu Napoleona w Księstwie Warszawskim na początku XIX w. Jednym z najstarszych dokumentów tego rodzaju jest spis ludności "Księga obywatelstwa miasta Łodzi powiatu zgierskiego departamentu warszawskiego ułożone przez Burmistrza w roku 1811", przechowywana w zbiorach Archiwum Państwowego w Łodzi. W zaborze rosyjskim przepisy meldunkowe regulowała wydana 22 listopada 1861 r. instrukcja Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego. Urzędy gminne i miejskie prowadziły spisy ludności stałej, a urzędy gminne - spisy ludności niestałej. Niestety 65 tys. ksiąg ludności stałej z okresu zaborów uległo zniszczeniu podczas II wojny światowej. Na terenie zaboru rosyjskiego powszechny spis ludności odbył się w 1897 r.
Od 1830 r. na ziemiach zaboru pruskiego, w Wielkim Księstwie Poznańskim pojawiły się pierwsze księgi meldunkowe (Hausmeldebuch). Po 1848 r. po likwidacji księstwa, na terenie prowincji poznańskiej Prus (niem. Provinz Posen) prowadzono także "Skorowidz alfabetyczny urodzeń, małżeństw i zgonów" (Alphabetische Liste zum Heiraths und Sterbe).
W zaborze austriackim spisy powszechne ludności Krakowa przeprowadzano w 1850, 1857, 1870 i później co 10 lat. W 1857 r. dokonano także spisu ludności zamieszkującej przedmieścia Krakowa, lecz nie wprowadzono ksiąg meldunkowych.
W niepodległej Rzeczypospolitej istotnym przełomem było "Rozporządzenie Prezydenta z dn. 16 marca 1928 r. o ewidencji i kontroli ruchu ludności", które określało zasady prowadzenia meldunków przez gminy wiejskie i miejskie pod nadzorem władz administracji ogólnej. Zasady meldunkowe określało także "Rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych z 16 października 1930 r. o meldunkach i księgach ludności", ustawa z 15 marca 1932 r. oraz szereg innych przepisów.
"Domowe księgi meldunkowe zawierały najważniejsze dane o każdym z mieszkańców. Dowiemy się, kim byli, jakie zawody wykonywali, poznamy ich wykształcenie, wiek i inne informacje o ich życiu. Dla historyków i archiwistów to bezcenne źródło wiedzy o życiu lokalnej społeczności. Obowiązek prowadzenia księgi meldunkowej spoczywał na właścicielu budynku" - powiedziała PAP kierowniczka oddziału udostępniania zasobu archiwalnego Archiwum Państwowego w Warszawie Magdalena Masłowska.
W przedwojennych ksiegach meldunkowych znajdziemy rubryki: "Nazwisko i imiona" z wyjaśnieniem, że w przypadku kobiet niezbędne jest nazwisko panieńskie, "Imiona rodziców", "Zawód i stanowisko w zawodzie", "Data i miejsce urodzenia", "Data urodzenia", "Wyznanie", "Przynależność państwowa", "Stosunek do powszechnego obowiązku wojskowego", "Skąd przybył (poprzednie miejsce zamieszkania)", "Data przybycia na pobyt czasowy", "Zgłoszenie na zamieszkanie" i "Data wyprowadzenia się - dokąd wymeldowany". Rubryki "Pokwitowanie biura meldunkowego data i podpis" były wypełniane pieczęciami przez urzędników. Według przepisów obowiązujących od 1 stycznia 1931 r. także właściciel budynku miał obowiązek posiadania pieczątki z adresem i nazwiskiem i z numerem najbliższego komisariatu Policji Państwowej. Pieczęć mogła zawierać też numer hipoteczny nieruchomości np. "Zaolziańska nr. 8 nr. hip. 94, Komisariat XVI". Księgi wypełniano ręcznym pismem. Przechowywano je u właściciela lub dozorcy budynku i nie wydawano lokatorom.
"Kobiety zamężne, które nie pracowały zawodowo, w rubryce o zawodzie wpisywały +przy mężu+, czasem +bez zawodu+. W przypadku dzieci wpisywano np. +noworodek+,"+przy rodzicach+ lub +uczeń+. Obowiązek meldunkowy był zwykle skrupulatnie przestrzegany. Adnotacje o zameldowaniu się nowego lokatora pojawiały się na bieżąco, najpóźniej do czwartej doby od chwili przybycia" - podkreśliła, dodając, że "do ksiąg wpisywano każde narodziny i zgon, a noworodki przed nadaniem imion meldowano literami +C+ (córka) lub +S+ (syn)".
Przed 1939 r. organem, który potwierdzał meldunek nowego mieszkańca budynku w stolicy, było Biuro Meldunkowe Urzędu Miasta Stołecznego Warszawa.
Podczas niemieckiej okupacji na mocy rozporządzenia Hansa Franka z 26 października 1939 r. mieszkańcy Generalnego Gubernatorstwa posiadali dowody tożsamości - kennkarty. Poza zdjęciem i danymi posiadacza dokument w języku polskim i niemieckim zawierał odciski daktyloskopijne palca wskazującego lewej i prawej ręki. Kennkarty wydawano do roku 1943 r. Na ich podstawie dokonywano wpisów w księgach meldunkowych jeszcze długo po zakończeniu wojny.
Wpisy z lat okupacji zawierają ukryte, lecz czytelne dla archiwistów informacje o dramatycznych losach mieszkańców budynku. Adnotacja "3 VIII 42 r. do Rzeszy, czasowo nieobecny" w lakoniczny sposób informuje, że oto mieszkaniec domu został schwytany przez Niemców i wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec. To samo dotyczyło żołnierzy i oficerów WP przebywających w stalagach i oflagach na terenie Rzeszy.
W czasie okupacji do ksiąg meldunkowych wpisywano ukrywające się osoby pochodzenia żydowskiego tylko wówczas, gdy dana osoba posiadała dobrze podrobione +aryjskie+ dokumenty. "Znam przypadek żydowskiej rodziny, która ukrywała się w trakcie okupacji pod przybranym nazwiskiem. Po wojnie stało się ono ich nową tożsamością i wpisali go w księdze meldunkowej oraz w dowodach osobistych" - podkreśliła Magdalena Masłowska.
Po zakończeniu wojny komunistyczne władze utrzymały obowiązek prowadzenia ksiąg meldunkowych. Mimo wprowadzenia obowiązku posiadania dowodów osobistych pojawiały się w księgach meldunki osób posługujących się np. książeczką wojskową, kennkartami, dokumentami wydanymi przez sowieckie władze na terenach zagarniętych przez ZSRS lub dokumentami wystawionymi przez Państwowy Urząd Repatriacyjny (PUR).
W powojennych księgach meldunkowych pojawiły się rubryki: "Miejsce pracy", "Na podstawie jakiego dowodu" i "Nr. dowodu i przez kogo wydany", "Pokwitowanie biura meldunkowego, data i podpis", "Data przybycia na zamieszkanie" i "Data przybycia na pobyt czasowy". Jednocześnie zlikwidowano rubrykę dotyczącą wyznania.
"Po wojnie np. w przypadku żołnierzy AK, którzy po Powstaniu Warszawskim trafili do niemieckiej niewoli i pozostali na emigracji do księgi meldunkowej, w rubryce dotyczącej wymeldowania wpisywano enigmatyczną adnotację +nie wiadomo dokąd+ lub skrót +n.d+. Podobny wpis stosowano wobec osób, które zostały aresztowane przez komunistyczne organy bezpieczeństwa" - wskazała Masłowska.
W komunistycznym ustroju przynależność do "klas posiadających" była źle widziana - dlatego właściciel domu, który w meldunku z 10 października 1941 r. wpisał zawód "przedsiębiorca", osiem lat później deklarował się już jako "rolnik".
W księgach meldunkowych z okresu powojennego można zauważyć migrację ludności. Ludzie przemieszczali się z przedmieść Warszawy do centrum i odwrotnie. W stolicy meldowali się ludzie z Kresów, a także ci, którzy już powrócili z Ziem Odzyskanych. W jednym budynku, poza rodziną właściciela, meldowały się osoby pochodzące ze Złotoryi, Morąga, Gliwic, miejscowości powiatu grójeckiego, rodzina repatriantów z ZSRS, a także mieszkańcy zrujnowanych dzielnic stolicy.
26 października 1945 r. wydany został "Dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy", powszechnie znany jako dekret Bieruta. Odtąd na własność gminy miasta stołecznego Warszawa przechodziły wszelkie grunty w granicach miasta z września 1938 r. Kilka tygodni później wprowadzono przymusową gospodarkę lokalami mieszkalnymi - nacjonalizację mieszkań. O ich przydziale decydowały władze kwaterunkowe - prezydium miejskiej lub gminnej rady narodowej.
Decyzja administracyjna o przydziale lokalu mieszkalnego była ważniejsza niż umowa najmu zawarta z właścicielem tegoż lokalu. Przydział lokalu mieszkalnego nie wymagał zgody właściciela. Duże mieszkania dzielono między kilka rodzin, a pojedynczy pokój traktowano jako osobne mieszkanie, w księdze opisane jako "Lokal nr...". Większe pokoje dzielono zwykle pomiędzy kilka rodzin, a np. dom należący do sześcioosobowej rodziny był zasiedlany przez 30 czy 40 osób.
Dekret Bieruta obowiązywał początkowo w największych polskich miastach: Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Lublinie, Krakowie, Katowicach i Poznaniu. Później rozciągnięto go na cały kraj. W stolicy znacjonalizowano 95 proc. nieruchomości - ok. 40 tys. budynków. Ich mieszkańcy mieli obowiązek ponownego meldowania się. Dotyczyło to również wywłaszczonych właścicieli. Dlatego od początku 1951 r. masowo zakładano nowe księgi meldunkowe.
"W tym czasie nawet kilkumiesięczny wyjazd służbowy wiązał się z obowiązkiem wymeldowania. Po powrocie osoba była meldowana ponownie" - wyjaśniła archiwistka.
"W PRL księgi meldunkowe stały się istotnym narzędziem kontrolowania społeczeństwa przez władzę. Były sprawdzane nie tylko przez urzędników kwaterunku, ale również przez dzielnicowych Milicji Obywatelskiej oraz funkcjonariuszy UB/SB. Zawarte w nich dane pozwalały organom bezpieczeństwa na ustalenie miejsca pobytu poszukiwanych za pospolite przestępstwa kryminalne, ale także osób związanych z antykomunistyczną opozycją" - zwróciła uwagę.
"W 1961 r. wprowadzono ustawy o obowiązku kontroli ruchu ludności regulujące kwestie obowiązku meldunkowego. Dotyczył on m.in ruchu turystycznego i meldowania się np. podczas wakacyjnych wyjazdów. 10 kwietnia 1974 r. uchwalono ustawę o ewidencji ludności i dowodach osobistych. Księgi meldunkowe prowadzono jeszcze w latach 80." - powiedział PAP historyk z Archiwum Akt Nowych Kamil Świątkowski, podkreślając, że za niedopełnienie obowiązku meldunkowego groziły kary finansowe.
Po upadku PRL sprawy meldunkowe przejęły samorządy - gminy i dzielnice, zaś księgi meldunkowe trafiły na archiwalne półki. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ skp/