Jan Olszewski swoje życie podporządkował myśleniu o tym, jak Polska może wybić się na niepodległość; był człowiekiem pozbawionym egoizmu i myślenia o własnej korzyści – mówi PAP ekonomista Dariusz Grabowski, doradca premiera Olszewskiego.
W trzydziestą rocznicę upadku rządu Jana Olszewskiego jego doradca ekonomiczny, były poseł Dariusz Grabowski w rozmowie z PAP wspomina byłego premiera. "Był pozbawiony tego, co dzisiaj jest fundamentem społeczeństwa - egoizmu, prywaty, myślenia o własnej korzyści, myślenia o karierze, zdobywaniu władzy po to, aby móc się nią upajać" - powiedział.
Zdaniem ekonomisty Jan Olszewski był człowiekiem, który swoje życie i działalność podporządkował jednej myśli - "jak Polska może wybić się na niepodległość i jak powinna być prowadzona, aby rozwój i pomyślność ludzi szły w parze i nieszczęścia, które wpisały się w naszą historie się nie powtórzyły".
Wspominając upadek rządu Olszewskiego 4 czerwca 1992 r. powiedział, że był to "dzień dramatyczny". "Nie wiedziałem o teczkowej wyprawie i tym co przygotował Antoni Macierewicz, kiedy o tym usłyszałem miałem absolutną świadomość błędu, pomyłki i tragedii" - zaznaczył. "Uznaje to co się stało z ustawą lustracyjną za wielki błąd i to był główny powód upadku rządu Olszewskiego i tego, że nie zdążyliśmy wiele zrobić" - dodał.
Dzień upadku rządu to zdaniem Grabowskiego "porażka człowieka, który kierował się ideami, głębokim patriotyzmem, ludzkim poczuciem dobra i piękna". "Sam Olszewski przeżył to dramatycznie, podczas wystąpienia zadał pamiętne pytanie: +Czyja będzie Polska?+" - wspominał Grabowski. "Czy Polska będzie nomenklatury, układu międzynarodowego i struktury, o której my nie wiemy, czy Polską tych ludzi, którzy zasługują swą pracą i postawą na wolność, własność, równość, sprawiedliwość i Polskę o której marzyliśmy" - dodał.
Samo objęcie rządu przez Olszewskiego 6 grudnia 1991 r. również odbywało się, zdaniem Grabowskiego, w wyjątkowych okolicznościach.
"Przejmowaliśmy władzę w katastrofalnej sytuacji" - powiedział. "Doktryna gospodarcza, którą realizował Leszek Balcerowicz (...) była zwrócona przeciwko Polsce w sensie pozbawienia majątku, który istniał w postaci przemysłu, wiedzy ludzi, zespołów naukowych i skierowania myślenia społecznego na przetrwanie, czyli jednoczesne pozbawienie ludzi oszczędności i wywołanie efektu strachu z powodu ogromnego bezrobocia, do którego ani psychicznie, ani doświadczeniem życiowym młode pokolenie nie było przygotowane" - zaznaczył.
Były poseł zauważył, że jednym z zadań rządu było "próbować pokazać ludziom jakąś nadzieję". "Czas był za krótki, byliśmy osaczeni przez ogromną liczbę małych ugrupowań i możliwości działań były ograniczone" - powiedział i dodał, że udało się chociaż "zahamować rabunkową, zbójecką prywatyzację".
Jak podkreślił Grabowski, "nie udało się przeprowadzić programu uwłaszczenia społeczeństwa, czyli nadania mu własności, bo społeczeństwo bez własności, jak mówił Stanisław Staszic, +to nie są wolni ludzie+". "Był plan uwłaszczenia ich mieszkaniami, w małych przedsiębiorstwach i firmach potworzenia spółek pracowniczych, gdzie ludzie by się uczyli ekonomii myślenia gospodarczego" - dodał.
Jednak rządowi udało się "zahamować zbójecką prywatyzację i doprowadzić do dewaluacji złotówki". Brak dewaluacji skutkował "rabunkowym wywozem dewiz z Polski z powodu stałego kursu walutowego". "Zdewaluowaliśmy złotówkę i w 1992 roku po raz pierwszy Polska osiągnęła dodatni bilans handlu zagranicznego" - przypomniał.
Zdaniem Grabowskiego, "ludzie wtedy mieli w głowach i przed oczami obrazy braku towarów i tylko ocet na półkach". "Olszewski mówił mi, że się boi, iż w Polsce znowu zabraknie chleba i przez inflację będą puste półki" - powiedział. "Wytłumaczyłem mu, że od momentu zmiany mechanizmu gospodarczego, gdzie urynkowiono rolnictwo, czyli wprowadzono realne ceny, zniesiono ograniczenia cenowe i administracyjne nałożone na produkcje rolną - nigdy nie zabraknie żywności - może być tylko kwestia jej ceny" - powiedział.
Grabowski wracając do pytania Olszewskiego "czyja będzie Polska?" powiedział, że jest ono nadal "dramatycznie aktualne". "Kto ma to, co jest solą zdrowego społeczeństwa - własność?" - zadał pytanie. "Własność w Polsce nie jest własnością milionów Polaków, bo nie dorobiliśmy się żadnej klasy średniej, wielkich przedsiębiorstw, bo te, które są to własność zagranicznego kapitału" - odpowiedział.
"Ponad 60 procent najbardziej zyskownego polskiego eksportu jest w rękach kapitału zagranicznego, a ponad 90 procent biurowców w Warszawie jest własnością kapitału zagranicznego. Czyli tam gdzie się zarabia, tam gdzie jest to, co jest istotą kapitalizmu - własność nie należy do Polaków i efekty czy owoce tej działalności nie trafiają w polskie ręce" - stwierdził Grabowski. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
amk/ godl/