Podczas II wojny firma Krupp była aktywna nie tylko jako producent broni – w fabrykach Kruppa wykorzystywano również tysiące robotników przymusowych, w tym więźniów obozów koncentracyjnych. Projekt badawczy ujawnia teraz, jak głęboko ówczesny szef firmy Alfried Krupp był zaangażowany w niemiecki narodowy socjalizm. Nawet po wojnie wspierał byłych członków SS.
Podczas II wojny światowej firma Krupp była aktywna nie tylko jako producent broni na potrzeby niemieckiej wojny napastniczej - w fabrykach Kruppa wykorzystywano również tysiące robotników przymusowych, w tym więźniów obozów koncentracyjnych. Jednak stosunek Alfrieda Kruppa, ówczesnego szefa firmy, do narodowych socjalistów przez długi czas pozostawał niejasny - napisał portal telewizji ARD.
Z tego powodu Fundacja Krupp von Bohlen und Halbach zleciła w zeszłym roku projekt badawczy dotyczący zaangażowania Alfrieda Kruppa w niemiecki narodowy socjalizm. Zespół kierowany przez historyka z Marburga, Eckarta Conze, spędził ponad rok przeczesując liczne archiwa. Wyniki badań zostały własnie zaprezentowane w Essen.
Z raportu końcowego wynika, że Alfried Krupp był członkiem kilku organizacji nazistowskich. W 1931 roku został członkiem wspierającym SS, a w 1938 roku dołączył do NSDAP. Jednak, zgodnie z badaniem, wstąpienie to nie nastąpiło z jego własnej inicjatywy, ale "na bezpośrednie polecenie Hitlera". "Stosunkowo późne wstąpienie Kruppa do partii nie wskazuje jednak na jego sceptyczne nastawienie do NSDAP" - zauważa ARD.
"Wręcz przeciwnie, historycy znaleźli dowody na to, że Alfried Krupp utrzymywał dobre kontakty z ministrem uzbrojenia Albertem Speerem i innymi wyższymi rangą członkami nazistowskiego reżimu. Spodziewał się również korzyści ekonomicznych ze swojego poparcia dla narodowych socjalistów. Krupp był częścią elity gospodarczej, +która była gotowa wykorzystać niemieckie sukcesy wojenne i rządy okupacyjne dla własnych korzyści+" - czytamy.
Prawie żadna inna niemiecka firma nie zatrudniała w czasie II wojny światowej tylu robotników przymusowych, co firma Krupp. Często przytaczana liczba 100 tys. osób jest zdaniem historyków zdecydowanie zaniżona. "Kierownictwo Kruppa również celowo planowało wykorzystanie robotników przymusowych. Dostępność robotników przymusowych z obozu koncentracyjnego była wręcz +decydującym czynnikiem+ przy wyborze zakładów produkcyjnych w Markstaedt i Auschwitz. Chociaż Alfried Krupp był świadomy ich katastrofalnych warunków życia, skupił się na +zainteresowaniu siłą roboczą+" - pisze portal.
"Ostatni jedyny właściciel firmy Krupp został skazany na 12 lat więzienia i konfiskatę majątku w norymberskich procesach zbrodniarzy wojennych w 1948 r., za zbrodnie związane m.in. z pracą przymusową, ale został ułaskawiony w 1951 r." - przypomina z kolei agencja dpa.
"Nawet po uwięzieniu i powrocie na szczyt grupy w 1953 r. Alfried Krupp nadal utrzymywał kontakty ze znanymi narodowymi socjalistami, w tym Fritzem Schlessmannem, byłym SS-Obergruppenfuehrerem i zastępcą Gauleitera Essen" - pisze portal ARD.
"Wraz z innymi firmami z branży żelaza i stali uczestniczył również w tak zwanej +Landsberg-Hilfe+, która wspierała byłych więźniów z więzienia w Landsbergu. Ponad połowa z nich miała przeszłość w SS, a ponad jedna trzecia została skazana za przestępstwa w obozach koncentracyjnych. W latach 1951-1957 zebrano 100 000 marek niemieckich".
W tym kontekście nie może dziwić fakt, że zespół kierowany przez historyka Conze z Marburga nie mógł znaleźć żadnych "oznak krytycznej autorefleksji" u Alfrieda Kruppa, podkreśla ARD. Niemniej jednak historycy podkreślają potrzebę dalszych badań. Projekt ma być kontynuowany. Fundacja Kruppa zamierza sfinansować projekt, który ma trwać dwa lata, kwotą do 150 000 euro.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ jar/