Jak karmiono żołnierzy na wojnie i gdzie gotowano dla nich strawę będzie się można dowiedzieć w Kołobrzegu podczas I Festiwalu Wojskowych Kuchni Polowych. Organizowana przez Muzeum Oręża Polskiego impreza odbędzie się 24 i 25 maja.
W wydanych w 1924 r. w Polsce „Przepisach gospodarki kuchennej w formacjach" napisano, że „jedną z najważniejszych kwestyj w dziedzinie zaopatrzenia żołnierza jest należyte przygotowanie strawy żołnierskiej”.
Instrukcja przewidywała, że podczas wojny żołnierz otrzyma codziennie 800 g żytniego chleba, 300 g mięsa, 40 g słoniny, 150 g jarzyny twardej, 700 g ziemniaków, 15 g świeżej cebuli, 25 g cukru, 50 g konserwy kawowej, 10 g mąki do przypraw, 22 g soli, 1 g suszonej włoszczyzny, 0,5 g korzeni i 10 ml octu. Taka porcja miała pozwolić na przygotowanie trzech posiłków, w tym grochówki, która musiała zawierać 75 g grochu, 20 g tłuszczu, 5 g cebuli, 5 gram mąki na zasmażkę oraz sól i pieprz (stosownie do smaku).
Z zachowanych dokumentów Departamentu Intendentury Ministerstwa Spraw Wojskowych z 1930 r. wynika, że armia powinna posiadać ponad nieco 6 tys. kuchni polowych. Jedna kuchnia miała wyżywić 230 piechurów i 230 kawalerzystów. A że używane dotychczas modele kuchni nie miały takich możliwości, zdecydowano o wprowadzeniu nowych z większymi kotłami - powiedział PAP dyrektor muzeum Paweł Pawłowski.
Jednym z najstarszych eksponatów będzie używana podczas I wojny światowej niemiecka kuchnia polowa wzór 1909. Składająca się z 200 elementów, doskonale zachowana ruchoma jadłodajnia przyjedzie do Kołobrzegu z Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.
Prezentowane będą także polska i niemiecka kuchnie polowe z początków II wojny światowej oraz kuchnia, która żywiła w latach 50. żołnierzy kołobrzeskiego garnizonu. Gotowano w nich nie tylko słynną grochówkę, ale i przygotowywaną na różne sposoby kaszę, gulasz i krupnik.
Kulinarną ciekawostką ma być średniowieczna „Karczma pod Głodowojem”, która ma serować potrawy, jakie mogli spożywać słowiańscy wojownicy.
O tym, że jedzenia jest bardzo ważne dla walczących żołnierzy przekonani byli już starożytni. Autor podręcznika rzymskiej wojskowości Publius Flawiusz Vegetius Renatus, pisał w swoim traktacie, iż „częściej bowiem niedostatek niż bitwa gubi wojsko, a ciężej głód trapi niż żelazo”. (PAP)
sibi/ ls/