W kanadyjskiej rzece Churchill, na Labradorze, nurkowie znaleźli najprawdopodobniej wrak niemieckiego U-boota z czasów drugiej wojny światowej. Wrak znajduje się 100 km od ujścia rzeki - poinformowały media w Kanadzie. Fakt, że jest to rzeczywiście niemiecki okręt podwodny musi jeszcze zostać potwierdzony przez specjalistów. Zajmuje się tym m.in. rząd prowincji Nowa Fundlandia i Labrador.
Znaleziska dokonano przypadkiem, podczas przeszukiwania dwa lata temu rzeki Churchill sonarem w związku z zaginięciem trzech osób. Podczas analizowania uzyskanych obrazów okazało się, że jest na nich trzydziestometrowy obiekt. Po porównaniu z obrazami różnych wraków kanadyjscy nurkowie uznali, że na dnie tej najszerszej rzeki półwyspu może znajdować się niemiecki U-boot.
Rejon, gdzie znaleziono wrak, był podczas drugiej wojny światowej ważnym terenem wojskowym. Zbudowano tam m.in. bazę lotniczą, która jako CFB Goose Bay nadal jest używana. U-booty torpedowały statki w pobliżu wybrzeży Nowej Fundlandii i Labradoru, zaś tuż po zakończeniu wojny jeden z okrętów poddał się siłom kanadyjskim i wpłynął do portu.
Ambasada Niemiec w Ottawie potwierdziła, że U-booty działały w pobliżu rzeki Churchill, choć uznano, że byłoby to "sensacyjne i niezwykłe", gdyby jeden z tych okrętów wpłynął tak daleko w głąb rzeki. Do dziś nie są znane losy kilkunastu niemieckich U-bootów.
Przy tym, nawet jeśli zostanie potwierdzone, że na Labradorze znajduje się wrak niemieckiego okrętu, nie będzie on wydobywany. Taka jest oficjalna polityka zarówno armii niemieckiej, jak i kanadyjskiej, które zatopione jednostki uznają za grobowce.
Ciekawostką w całej historii jest to, że 20 lat temu napisana została powieść o niemieckim U-boocie, który wpłynął do rzeki Churchill, a jego załoga zdezerterowała - przypomniał portal Cbc.ca. (PAP)
lach/ ap/