Zmarły w niedzielę były prezydent USA Jimmy Carter był oddany sprawie pojednania i pokoju między narodami oraz obrony praw człowieka - podkreślił papież Franciszek w depeszy kondolencyjnej, której treść ogłosił Watykan.
Były prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter zmarł w niedzielę (29 grudnia) w wieku 100 lat. Carter był 39. prezydentem USA. Sprawował ten urząd w latach 1977-1981. W 2002 roku został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
Jimmy Carter kończy we wtorek 100 lat. Oceniany powszechnie jako dobry człowiek, lecz przeciętny przywódca, jest najdłużej żyjącym prezydentem w historii USA. Jego jednokadencyjne rządy są pamiętane bardziej ze względu na kryzysy i porażki, choć miał duże zasługi w dyplomacji i przyczynił się do upadku komunizmu w Polsce.
5 lat temu, 26 maja 2017 r., zmarł Zbigniew Brzeziński, jeden z najbardziej wpływowych politologów i strategów polityki zagranicznej USA, szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego w czasie prezydentury Jimmy’ego Cartera. Mówił o sobie, że jest Amerykaninem, który sercem pozostał przy Polsce.
Urodził się 28 marca 1928 r. w Warszawie. Według nieoficjalnych informacji w rzeczywistości urodził w Charkowie. Jego ojciec był pracownikiem tamtejszego konsulatu RP. Z tego powodu Brzeziński większość dzieciństwa spędził w krajach (Francja i Niemcy), do których wysyłany był Tadeusz Brzeziński.
Za czasów rządów Edwarda Gierka Polskę odwiedziło aż trzech prezydentów Stanów Zjednoczonych. Na przełomie maja i czerwca 1972 r. gościł tu Richard Nixon, trzy lata później przyleciał Gerald Ford, a w grudniu 1977 r., Polska stała się jednym z pierwszych krajów, do których przybył Jimmy Carter.
Komentując śmierć Zbigniewa Brzezińskiego wydawany w Berlinie "Tagesspiegel" podkreśla, że pochodzący z Polski były szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA dostrzegał zagrożenie dla Zachodu przez komunistyczny Związek Radziecki i był przeciwny wojnie w Iraku.
Były prezydent USA Barack Obama w sobotnim oświadczeniu upamiętniającym Zbigniewa Brzezińskiego nazwał go "znakomitym urzędnikiem państwowym" i "żarliwym zwolennikiem amerykańskiego przywództwa".
Zbigniew Brzeziński był - zarówno jako teoretyk, jak i praktyk polityki międzynarodowej - przeciwnikiem koncertu mocarstw, dyktatu silnych wobec słabych - powiedział PAP w sobotę szef BBN Paweł Soloch. Zwrócił uwagę, że do elementów jego doktryny odwołuje się m.in. prezydent Andrzej Duda.