Górnicze strajki w sierpniu 1988 r., choć nie były ani najdłuższe, ani najbardziej spektakularne na tle innych ówczesnych protestów robotniczych, doprowadziły do przełamania impasu politycznego trwającego od chwili wprowadzenia stanu wojennego - ocenia dr Bogusław Tracz z katowickiego IPN.
Kopalnia Zofiówka, gdzie w sobotę po silnym wstrząsie utracono kontakt z pięcioma górnikami, to zakład, gdzie kumulują się podziemne zagrożenia. Kopalnia ma ważne miejsce w polskiej historii – w 1980 r. podpisano tu Porozumienie Jastrzębskie.
Osądzenie b. milicjantów oskarżonych o największą zbrodnię stanu wojennego - strzelanie 35 lat temu do górników w kopalniach Wujek i Manifest Lipcowy okazało niezwykle trudne. Proces w pierwszej instancji toczył się trzy razy. Ostateczny wyrok, w którym sąd uznał winę i wymierzył kary po kilka lat pozbawienia wolności kilkunastu b. członkom plutonu specjalnego ZOMO, zapadł dopiero po blisko 28 latach po tragedii.
Byliśmy górnikami, a nie żołnierzami; nie wychodziliśmy z kopalni sądząc, że władza nie użyje broni w zakładzie pracy – wspomina Czesław Kłosek, jeden z czterech górników, postrzelonych przez zomowców podczas pacyfikacji kopalni Manifest Lipcowy na początku stanu wojennego - 15 grudnia 1981 r. Do dziś w kręgosłupie Kłoska tkwi kula wystrzelona przez jednego z zomowców.
Czesław Kłosek, górnik ranny podczas pacyfikacji kopalni "Manifest Lipcowy" w 1981 r., uważa, że gen. Czesław Kiszczak „uciekł w starość” zamiast w procesie o przyczynienie się do śmierci górników z kopalni "Wujek" przyznać się do winy.