Od piątku na olsztyńskim zamku można oglądać przygotowaną przez kijowski Memoriał wystawę "Wielki Głód 1932-1933 - akt ludobójstwa narodu ukraińskiego". Dzięki staraniom olsztyńskiego Związku Ukraińców w Polsce wystawa nie wróci do Kijowa, a zostanie w regionie. Na wystawę składają się fotografie i kopie dokumentów dotyczące tego wydarzenia, uznawanego przez Ukraińców za jedno z najtragiczniejszych w historii tego kraju.
Dziesiątki tysięcy świec zapłonęły w sobotę w Kijowie w Dniu Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu lat 1932-33, który według historyków doprowadził do śmierci co najmniej 3,5 miliona ludzi. Ulicami ukraińskiej stolicy przeszedł kilkutysięczny marsz żałobny.
W latach 1932-1933 na Ukrainie zmarło z głodu ponad 4,5 mln osób - ocenił historyk prof. Emilian Wiszka podczas inauguracji warszawskich obchodów 80. rocznicy Wielkiego Głodu na Ukrainie. "Świat nie zauważał tego, (..) albo udawał, że nie wie" - mówił badacz.
W kolejnym, dziewiętnastym tomie serii „Polskie dokumenty dyplomatyczne” zebranych zostało 407 dokumentów z niezwykle ważnego dla świata i Polski roku 1941. Nazywany jest on rokiem przełomu z powodu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej oraz przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny i w konsekwencji – powstania koalicji antyhitlerowskiej.
W listopadzie 1983 r. ZSRR postawił w stan gotowości wyrzutnie rakiet SS-20, polecił też wyposażyć w broń nuklearną kilkanaście samolotów sowieckich stacjonujących w Polsce i w NRD. Wszystko to w reakcji na manewry NATO - donosi w sobotę "Guardian". Sowieckie okręty podwodne uzbrojone w rakiety nuklearne dalekiego zasięgu zanurzyły się wówczas pod lodami Arktyki, by nie można było ustalić, gdzie są.
Czołowym przedstawicielom ruchu prometejskiego przed wojną oraz propagującym go organizacjom i czasopismom poświęcona jest trzydniowa konferencja, rozpoczęta w piątek w Warszawie. Uczestniczą w niej badacze m.in. z Polski, Ukrainy, Rosji i Azerbejdżanu.
Przedstawiciele instytucji i organizacji pozarządowych z ponad 20 europejskich krajów zajmujący się historią XX wieku dyskutowali na zakończonej w sobotę w Berlinie konferencji o tym, czy możliwa jest europejska pamięć i co powinno stanowić jej treścią.
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka przyznał w piątek, że ma dużą nostalgię za Związkiem Radzieckim. Wyraził przekonanie, że gdyby ZSRR nadal istniał, nie byłoby wojny w Libii. Mówił o tym na konferencji prasowej dla rosyjskich dziennikarzy w Mińsku. Zapytany, czy nie czuje nostalgii za ZSRR, Łukaszenka nazwał siebie „człowiekiem sowieckim” i wyraził przekonanie, że za Związku Radzieckiego „nie wszystko było u nas takie złe”. Oznajmił też, że tak jak wszyscy, którzy żyli w tamtych czasach, odczuwa „wielką nostalgię”.