31 sierpnia 1920 r. kawaleria WP pokonała siły bolszewickie pod Komarowem. Była to największa od 1813 r. bitwa z udziałem polskiej kawalerii. Na pamiątkę tego wydarzenia od 2013 r. obchodzone jest w tym dniu Święto Kawalerii Polskiej.
To także święto Szwadronu Kawalerii Wojska Polskiego – jedynego pododdziału konnego we współczesnej armii.
W sierpniu 1920 r. po próbach zdobycia Lwowa 1. bolszewicka Armia Konna ruszyła na pomoc wojskom Frontu Zachodniego Michaiła Tuchaczewskiego i przeprawiła się pod Sokalem przez Bug i podjęła marsz w kierunku Zamość-Krasnystaw-Lublin. Bolszewicy przesunęli się w kierunku Krasnegostawu i rozpoczęli oblężenie Zamościa. Obroną miasta dowodził dowódca ukraińskiej 6. Dywizji Siczowej, płk Marko Bezruczko.
Załoga Zamościa, w tym ochotnicy ukraińscy, przez trzy dni skutecznie powstrzymywali ataki. Pozwoliło to na zorganizowanie Grupy Pościgowej WP, która podjęła próbę otoczenia 1 Armii Konnej.
W składzie dowodzonej przez gen. Stanisława Hallera Grupy Pościgowej (operacyjnej) znalazły się m.in. 13 Dywizja Piechoty, 6 Brygada Kawalerii płk. Konstantego Plisowskiego, 1, 12 14 pułki ułanów oraz 7 Brygada Kawalerii, w skład której wchodził 2. Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich i 9. Pułk Ułanów Małopolskich. Całość sił polskich liczyła ok. 7,5 tys. żołnierzy.
Bitwa pod Komarowem koło Zamościa rozgrała się 31 sierpnia 1920 r. Po przegrupowaniu ponownie bolszewicy zaatakowali ponownie. Artyleria rosyjska rozpoczęła ostrzał Komarowa. Ciężkie walki toczyły się o wzgórze 255 w Wolicy Śniatyckiej. Polacy opanowali je. Nieprzyjaciel wycofał się na linię Cześniki-Niewirków.
Szalę zwycięstwa na korzyść sił polskich przeważyła brawurowa szarża 8. Pułku Ułanów pod dowództwem rtm. Kornela Krzeczunowicza.
"Nim pułk do szarży ruszył, przechodzi on moment krytyczny. Zwalają się na niego grupy ułanów 9-go pułku odchodzących z prawego skrzydła, co wywołało na moment pewne drgnienie w jego wyrównanych szeregach, ale już pada jak grom komenda: rozwinięty, galopem, hurra! Jadący w roli szperacza przed prawem skrzydłem pułku adjutant, porucznik Aleksander Krzeczunowicz, oddaje szereg strzałów z pistoletu i pułk całym impetem rusza do szarży. Niezwykle silnej tej szarży nie wytrzymał nieprzyjaciel. Przyjął ją salwą pistoletów ledwie dosłyszalną wśród okrzyków 'hurra' i natychmiast podał tyły. Wzdłuż całej linji frontu zawróciły jego oddziały, Szósta dywizja bolszewicka w jednem miejscu przełamana, galopem opuszczała pole bitwy, ścigana przez 8 i 9 pułki ułanów. Było to widowisko wspaniałe, którego nigdy w życiu nie zapomnę. Nagły zwrot z tej tak groźnej sytuacji do zupełnego zwycięstwa nie zdołał mnie jednak oszołomić. Patrząc na tę chmarę jeźdźców, które oddalały się od nas szybko w kierunku Cześnik, widziałem, że pościg nasz jest bezładny i jako taki zawiera w sobie duże niebezpieczeństwo" - wspominał na łamach "Przeglądu Kawaleryjskiego" (1934) płk. Henryk Brzezowski, podczas bitwy pod Komarowem - dowódca 7 Brygady Kawalerii WP.
"Nareszcie serce zabiło z radości! Z tyłu wyłania się rozwinięty w ławę pułk Krechowiecki, który spokojnym miarowym galopem szybko się zbliżał! Za nim widać było żółte linie ułanów Jałowieckich. Jeszcze parę chwil i linie nasze z okrzykiem 'hurra' przekraczają wymęczone nierówną walką twarde pułki 7 Brygady! Jak na kiwnięcie różdżki czarodziejskiej, z prawej strony ukazują się ławy 12 pułku ułanów, prowadzonych przez rotmistrza Komorowskiego i przedłużają skrzydło Krechowiaków. W kilkadziesiąt sekund cały obraz bitwy zmienił się zupełnie. Budiennowcy zmykają rąbani i kłuci przez Krechowiaków i Czternastkę, całe przedpole wraz z zasłaniającym horyzont wzgórzem 255 przechodzi w nasze ręce" - wspominał płk. Konstanty Plisowski, dowódca 6. Dywizji Kawalerii.
W Wolicy Śniatyckiej (Lubelskie) z inicjatywy Stowarzyszenia „Bitwa pod Komarowem” odsłonięto w niedzielę Pomnik Chwały Kawalerii i Artylerii Konnej.
Polacy utracili ok. 300 zabitych i rannych, w tym 120 poległych z 9 Pułku Ułanów oraz 500 koni. Bolszewickie straty szacuje się na ok. 1500 zabitych i rannych. Po klęsce pod Komarowem 1. Armia Konna Budionnego rozpoczęła odwrót w kierunku wschodnim i nie odegrała już znaczącej roli w walce.
Bitwa pod Komarowem była jedną z decydujących bitew wojny polsko-bolszewickiej. Łącznie po obu stronach wzięło w niej udział 21 pułków jazdy, w tym sześć polskich. Była to również największa od 1813 r. - bitwy pod Lipskiem - bitwa z udziałem polskiej kawalerii.
Pamięć o wydarzeniu kultywowano do września 1939 r. Po wybuchu wojny niemieccy okupanci nie dopuszczali do organizacji obchodów upamiętniających "byłą armię polską", jak nazywali Wojsko Polskie w latach wojny. Również w okresie komunizmu, kawaleryjska wiktoria pod Komarowem była konsekwentnie przemilczana, jak zresztą całokształt dziejów wojny polsko-bolszewickiej 1920 r.
W 2006 r. powstało Stowarzyszenie "Bitwa pod Komarowem". Tworzyły je osoby, które od początku XXI w. pielęgnowały pamięć o przemilczanym przez cały okres PRL zwycięstwie polskiej kawalerii. Od początku działalności Stowarzyszenie współpracowało ze środowiskami kawalerii ochotniczej, organizując co roku uroczystości rocznicowe oraz inscenizację bitwy. Jako cel przyjęto budowę pomnika bitwy pod Komarowem.
"Idea budowy pomnika narodziła się w 1936 r. Uczestnicy bitwy, kawalerzyści zorganizowali komitet organizacyjny budowy pomnika Chwały Kawalerii i Artylerii Konnej w Wolicy Śniatyckiej. Konkurs na jego projekt wygrał architekt, wykładowca Politechniki Warszawskiej i scenograf Borys von Zinserling. W 2006 r. Stowarzyszenie "Bitwa pod Komarowem" podjęło starania, których nie udało się sfinalizować przed wojną. Planowaliśmy, że pomnik stanie w stulecie bitwy. Niestety pandemia oraz głupota niektórych osób, które dokładnie na miejscu bitwy zaplanowały sobie budowę farmy wiatrowej spowodowała dwuletnie opóźnienie" - powiedział PAP Tomasz Dudek, "Dowódca Komarowskiej Potrzeby" i szef Stowarzyszenia "Bitwa pod Komarowem".
Pamięć o polskiej kawalerii kultywuje także Fundacja na Rzecz Tradycji Jazdy Polskiej. Od ponad trzydziestu lat organizuje ona Zjazdy Kawalerzystów, w których w przeszłości uczestniczyli ułani II Rzeczypospolitej. Obecnie w nich udział biorą ich rodziny, przyjaciele, przedstawiciele kół pułkowych kawalerii oraz jednostek wojskowych dziedziczących tradycje polskiej jazdy.
Minister Obrony Narodowej na podstawie Decyzji Nr 432/MON z dnia 24 grudnia 2013 r. ustanowił dzień 31 sierpnia Świętem Kawalerii Polskiej. Od tego momentu na przełomie sierpnia i września w całej Polsce odbywają się oficjalne obchody z udziałem kawaleryjskich grup rekonstrukcyjnych i Szwadronu Kawalerii Wojska Polskiego – jedynego pododdziału konnego we współczesnym Wojsku Polskim.
"W końcu sierpnia 1920 r. pod Komarowem polscy ułani dokonali, wydawałoby się, rzeczy zupełnie niemożliwej: pokonali Armię Konną Siemiona Budionnego" – mówił Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w Grudziądzu podczas XXXII Zjazdu Kawalerzystów w 100. rocznicę bitwy.
W 2021 r. w Wolicy Śniatyckiej (Lubelskie) rozpoczęto budowę 19-metrowego Pomnika Chwały Kawalerii i Artylerii Konnej. Odsłonięto go w ostatnią niedzielę - w uroczystości wzięli udział m.in. szef MON Mariusz Błaszczak i minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński. (PAP)
Autor: Maciej Replewicz
mr/ akr/ pat/