130 lat temu, 27 lipca 1891 r., urodził się Aleksander Ładoś, dyplomata, urzędnik konsularny. Członek i nieformalny lider Grupy Berneńskiej, która w latach 1941–1943 wystawiała Żydom z gett nielegalne paszporty latynoamerykańskie.
Pochodził ze Lwowa, jego ojciec Jan był urzędnikiem pocztowym. W 1910 r. Ładoś podjął studia historyczne na Uniwersytecie Lwowskim. Wówczas włączył się w działalność tajnej organizacji Legia Niepodległości, wstąpił do Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”.
Po wybuchu I wojny światowej współorganizował Legion Wschodni. Został aresztowany jesienią 1914 r. Trafił do więzienia w Nowym Targu, z którego został zwolniony, i otrzymał nakaz wyjazdu z Galicji. Przedostał się do Szwajcarii. Ukończył studia we Fryburgu.
Do Polski wrócił w 1919 r. Podjął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie sprawował funkcję kierownika wydziału prasowego.
W latach 1920–1921 był sekretarzem delegacji polskiej podczas rozmów pokojowych w Rydze, które kończyły wojnę polsko-bolszewicką. Następnie został ambasadorem RP na Łotwie. Po przewrocie majowym w 1926 r. spotkała go degradacja.
Otrzymał stanowisko konsula generalnego w Monachium. Lata, których nie spędził na placówkach dyplomatycznych, wypełniała mu praca w MSZ.
Gdy został zwolniony z MSZ, od 1931 r. zajmował się doradztwem dla szwajcarskiego koncernu Hydro Nitro. Równocześnie zajął się dziennikarstwem. Krytykował politykę zagraniczną Józefa Becka, sprzyjał natomiast Władysławowi Sikorskiemu.
Jego artykuły zwróciły uwagę Frontu Morges z gen. Sikorskim na czele. Gdy Sikorski po klęsce kampanii polskiej został premierem, mianował Ładosia najpierw ministrem bez teki, a później przedstawicielem Polski w Szwajcarii.
W październiku 1939 r. Ładoś znalazł się w Paryżu. Wszedł w skład polskiego rządu na uchodźstwie jako minister bez teki, a pod koniec grudnia powołany został na szefa placówki w Bernie.
„Osoba Aleksandra Ładosia z całą swoją złożonością jest znana historykom, jednak nieznana była skala jego operacji ukrywanej pod dość banalnym kryptonimem +Sprawy paszportowe+. Odkryliśmy dokumenty, które sugerują, że polscy dyplomaci i ich żydowscy współpracownicy podjęli próbę ratowania 8–10 tys. osób i że wymyślili fałszowanie obywatelstwa jako metodę ratowania, która potem była stosowana przez innych” – wyjaśniał w rozmowie z PAP w 2019 r. Jakub Kumoch, ówczesny ambasador RP w Szwajcarii.
„Osoba Aleksandra Ładosia z całą swoją złożonością jest znana historykom, jednak nieznana była skala jego operacji ukrywanej pod dość banalnym kryptonimem +Sprawy paszportowe+. Odkryliśmy dokumenty, które sugerują, że polscy dyplomaci i ich żydowscy współpracownicy podjęli próbę ratowania 8–10 tys. osób i że wymyślili fałszowanie obywatelstwa jako metodę ratowania, która potem była stosowana przez innych” – wyjaśniał w rozmowie z PAP w 2019 r. Jakub Kumoch, ówczesny ambasador RP w Szwajcarii.
Co najmniej od początku 1941 aż do końca 1943 r. nieformalna grupa polskich dyplomatów z poselstwa RP w Bernie oraz przedstawicieli organizacji żydowskich współdziałała pod kierownictwem Ładosia, aby ratować europejskich Żydów. W skład tzw. Grupy Ładosia, oprócz samego ambasadora, wchodzili jego zastępca Stefan Ryniewicz, konsul Konstanty Rokicki, dyplomata Juliusz Kühl oraz przedstawiciele organizacji żydowskich: Abraham Silberschein i Chaim Eiss.
Członkowie tej grupy nielegalnie kupowali, sporządzali oraz dostarczali osobom zagrożonym zagładą sfałszowane paszporty oraz poświadczenia obywatelstwa czterech państw Ameryki Południowej i Środkowej – Paragwaju, Hondurasu, Haiti i Peru. Te dokumenty miały chronić ich właścicieli przed wywózką do obozów śmierci na terenach okupowanych przez III Rzeszę.
„Na początku badań byłem przekonany, że efekt operacji Ładosia był ograniczony, a słowa Silberscheina z 1944 r. o 10 tys. objętych nią ludzi były przesadą. Wygląda na to, że nie były. Okazało się, że za pomocą tej jednej jedynej akcji Ładoś i jego ludzie przyczynili się w mniejszym lub większym stopniu do uratowania – i to ostrożnie licząc – od 2 do 3 tys. ludzi. Według naszych badań w każdym z państw objętych akcją posiadanie paszportu Ładosia znacząco zwiększało prawdopodobieństwo przeżycia. Nawet w okupowanej Polsce mogło ono wynosić 15–20 proc., w Holandii i w stosunku do niemieckich Żydów przekraczało 60 proc. Trudno nad takimi danymi liczbowymi przejść obojętnie” – mówił w 2019 r. Jakub Kumoch.
Lista Ładosia prawdopodobnie nigdy nie będzie kompletna. Obecnie zawiera aż 3 262 nazwiska, ale po numerach seryjnych paszportów widać, że wielu nazwisk nadal brakuje. „Oceniamy, że nazwiska i imiona od 5 do 7 tys. osób są nam wciąż nieznane. Zwracamy się z gorącą prośbą do środowisk ocalonych na całym świecie i generalnie do wspólnot żydowskich o pomoc we wspólnym odtworzeniu pełnej listy. Podobnie jak bez współpracy polsko-żydowskiej Ładoś nie osiągnąłby swojego celu, bez współpracy polsko-żydowskiej nie odtworzymy w całości jego listy” – tłumaczył Kumoch.
Aleksander Ładoś mimo sympatii do PSL nie był zwolennikiem premiera Stanisława Mikołajczyka i jego polityki wobec ZSRS. Złożył rezygnację z pełnionego stanowiska, gdy w lipcu 1945 r. rząd Federacji Szwajcarskiej uznał istnienie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i tym samym cofnął uznanie dla rządu londyńskiego.
Zamieszkał najpierw w szwajcarskiej Lozannie, a następnie pod Paryżem. Do Polski powrócił w 1960 r. Zamieszkał w Warszawie, gdzie przeżył jeszcze trzy lata. Żył skromnie, zajmował się spisywaniem wspomnień.
Dotąd nie doczekał się tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Yad Vashem przyznał tylko szczere wyrazy uznania za jego zaangażowanie na rzecz ratowania Żydów. (PAP)
skp /