Gruzini obchodzą we wtorek 35. rocznicę masakry w Tbilisi – brutalnego rozpędzenia przez sowieckie wojska pokojowego wiecu niepodległościowego, w wyniku czego zginęło 21 osób. „Musimy wiedzieć, czego chcemy, niepodległości czy niewoli” – mówiła prezydent Salome Zurabiszwili.
Przedstawiciele władz, przywódcy opozycji i zwykli obywatele zgromadzili się przed budynkiem parlamentu przy pomniku ofiar 9 kwietnia, by upamiętnić pokojowych demonstrantów, zabitych w 1989 r. – pisze portal Newsgeorgia.
Uczestnicy spotkania podkreślali, że chociaż 9 kwietnia jest tragiczną datą, to jednocześnie jest symbolem niezłomności Gruzinów i ich dążenia do niepodległości. Dokładnie dwa lata po masakrze na Alei Rustawelego Gruzja ogłosiła niepodległość.
35 lat temu sowieckie wojska brutalnie rozpędziły pokojową demonstrację w Tbilisi. Użyto pałek, łopatek saperskich i gazu paraliżującego. Zginęło 21 osób, a ponad dwieście zostało rannych.
35 lat temu sowieckie wojska brutalnie rozpędziły pokojową wielotysięczną demonstrację w Tbilisi. Użyto pałek, łopatek saperskich (stąd mówi się o „nocy saperek) i gazu paraliżującego. Zginęło 21 osób, a ponad dwieście zostało rannych. Ponad trzy tysiące miało ucierpieć od gazu paraliżującego K-15. Większość ofiar stanowiły kobiety.
Dokładnie dwa lata później po przegranej partii komunistycznej i referendum niepodległościowym parlament ogłosił przywrócenie niepodległości Gruzji.
Prezydent Salome Zurabiszwili, wspominając masakrę 9 kwietnia, nawiązała do wprowadzonej ponownie pod obrady parlamentu przez partię władzy Gruzińskie Marzenie ustawy o agentach zagranicznych, zwaną także ustawą rosyjską.
Zurabiszwili oceniła, że fakt, iż ktoś śmiał powrócić do rozpatrywania ustawy rosyjskiej przez parlamentu jest największym symbolem jego porażki. „Ten, kto przychodzi – dzisiaj, jutro, pojutrze – do Gruzji z rosyjską flagą, rosyjskim symbolem czy rosyjskim jarzmem nigdy nie zwycięży” – powiedziała prezydent, cytowana przez portal Civil.ge.
„Musimy wiedzieć, czego chcemy. Czy tego, co wydarzyło się 9 kwietnia (1989 r.), czy tego, co stało się 9 kwietnia 1991 r. (ogłoszenie niepodległości). To jest wybór przed Gruzją: albo niepodległość, albo niewola. Albo Europa, albo Rosja. My wiemy, czego chcemy” – mówiła Zurabiszwili.
W miniony czwartek większość parlamentarna ogłosiła powrót do prac nad przepisami dotyczącymi tzw. zagranicznych agentów. Partie opozycyjne oceniły ten krok jako "zdradę europejskiej ścieżki Gruzji" - pisał portal Civil.ge. Opozycja zarzuciła rządzącym "całkowite odejście od europejskich wartości i zasad".
Rok temu prace nad tą ustawą wstrzymano w związku z presją ze strony społeczeństwa. Dziesiątki tysięcy Gruzinów wyszły wtedy na ulice gruzińskiej stolicy Tbilisi i protestowały przez trzy kolejne wieczory i noce, twierdząc, że rząd próbuje prowadzić kraj w stronę autorytaryzmu. Policja użyła gazu łzawiącego, granatów ogłuszających i armatek wodnych, zatrzymano dziesiątki osób, jednak wszyscy zostali potem zwolnieni.
rsp/ adj/