
W Lesie Łopuchowskim koło Tykocina (Podlaskie) uczczono we wtorek pamięć ok. 2,5 tys. tykocińskich Żydów, zamordowanych tam przez Niemców 84 lata temu. W miejscu straceń są zbiorowe mogiły, gdzie spoczywają szczątki ofiar.
Po uroczystości w synagodze w Tykocinie odbyła się sesja edukacyjna poświęcona historii żydowskiej społeczności miasta, zagładzie tej społeczności i losom ocalałych.
W lesie w Łopuchowie zlokalizowane są groby Żydów, którzy zginęli 25 i 26 sierpnia 1941 roku. „Tu spoczywają ofiary, które zostały wymordowane przez hitlerowców, ponieważ były wyznania mojżeszowego” – głosi napis na jednym z obelisków w tym miejscu.
Po oficjalnych wystąpieniach i żydowskiej modlitwie za zmarłych wieńce i kwiaty przy grobach złożyli przedstawiciele władz, instytucji, w tym IPN, Muzeum Podlaskiego w Białymstoku i stołecznego Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, mieszkańcy Tykocina.
Gmina żydowska istniała w Tykocinie od 1522 r. W XVII i XVIII wieku była jednym z najważniejszych skupisk Żydów na Podlasiu. Przed II wojną światową społeczność żydowska Tykocina liczyła ok. 2 tys. osób, co stanowiło wówczas ok. połowy ludności miasteczka. Gmina przestała istnieć po tragedii w Lesie Łopuchowskim.
24 sierpnia 1941 r. Niemcy wydali zarządzenie, by Żydzi z Tykocina następnego dnia rano zebrali się na rynku. Całą noc starszyzna gminy naradzała się, co zrobić w tej sytuacji. Doszła do wniosku, że trzeba jednak poddać się zarządzeniu.
Rano 25 sierpnia do Tykocina przyjechało specjalne komando niemieckie. Rynek został otoczony, a hitlerowcy przeprowadzili selekcję zebranych tam osób. Kobiety i dzieci zostały od razu wywiezione ciężarówkami w kierunku wsi Łopuchowo, a mężczyzn ustawiono w kolumnę i popędzono piechotą do miejscowości Zawady. Dopiero tam zostali załadowani na ciężarówki i wywiezieni do lasu.
Według relacji nielicznych osób, którym udało się przeżyć, od serii z karabinów maszynowych pierwszego dnia zginęło 1,7 tys. Żydów, część wrzucono do dołów żywcem. Następnego dnia Niemcy przeprowadzili rewizje w domach Żydów w Tykocinie. Zamordowano – w taki sam sposób jak pierwszego dnia – ok. 700 osób. Do kopania dołów i ich zasypywania zmuszona została okoliczna ludność.
– Okrucieństwo, niesprawiedliwość, niezrozumiała tragedia – mówił o wydarzeniach z 1941 roku burmistrz Tykocina Mariusz Dudziński. Podkreślał, że poszczególni ludzie nie mieli znaczenia: historie ich życia, co myśleli, jakie mieli emocje i wkład w lokalną społeczność. – Sprowadzono wszystkich do jednego poziomu, wszystkich przyprowadzono tutaj, do łopuchowskiego lasu – mówił podczas uroczystości.
– Jako burmistrz gwarantuję i obiecuję, że ta społeczność, która tworzyła nasze miasto, jego historię, dziedzictwo kulturowe, nigdy nie będzie zapomniana – powiedział Dudziński. Nawiązując do obchodzonego w tym roku jubileuszu 600-lecia Tykocina, podkreślał, że nie da się mówić o nim, zapominając o wkładzie, jaki w historię miasta wnieśli tykocińscy Żydzi.
– To miejsce wyjątkowej i bezprzykładnej tragedii, gdzie zakończył się los tykocińskich Żydów. Kiedy myślimy o łopuchowskim lesie (…), to przychodzą nam na myśl miejsca zagłady rozsiane po całej Rzeczpospolitej, współczesnej i dawnej – mówił Waldemar Wilczewski, dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku (oddziałem tej placówki jest muzeum w synagodze w Tykocinie). Przypominał, że społeczność żydowska tego miasta tworzyła się od XVI wieku.
– Wydarzyło się tutaj straszne bestialstwo. To bestialstwo powinno zostać w naszej pamięci i dać taką naukę, że nienawiść prowadzi do strasznych rzeczy – dodał wicewojewoda podlaski Michał Gąsowski.
Dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN Zygmunt Stępiński powiedział dziennikarzom, że takich miejsc w Polsce są setki. – Takich zbiorowych grobów zamordowanych przez Niemców Żydów, całych lokalnych społeczności – to wywołuje ogromny ból, żal i jednocześnie powoduje, że my musimy pamiętać o tych zbrodniach, które wydarzyły się ponad 80 lat temu, i przekazywać tę wiedzę młodym pokoleniom – podkreślał.
Nazwiska pomordowanych przez hitlerowców tykocińskich Żydów są odnotowane w specjalnej książce. Jest tam lista członków 503 rodzin. Od śmierci, uciekając wcześniej z miasteczka, uratowało się ok. 150 osób, wojnę przeżyło 21.(PAP)
rof/ wj/