Zmieniła się atmosfera w relacjach polsko-ukraińskich. Część podskórnych obaw, które mogli mieć Ukraińcy, zostało rozwianych. Okazało się, że nie ma żadnego drugiego czy trzeciego dna w różnych naszych postulatach – mówi PAP Bogumiła Berdychowska, publicystka specjalizująca się w historii Ukrainy i stosunkach polsko-ukraińskich.
Polska Agencja Prasowa: Co oznacza dla relacji polsko-ukraińskich podpisane 1 czerwca w Kijowie memorandum o współpracy w zakresie pamięci narodowej?
To, że doszło do podpisania memorandum, jest niezwykle ważne, ponieważ z jednej strony dotyczy kwestii wrażliwej, która się całymi latami pojawiała w relacjach polsko-ukraińskich, czyli zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, z drugiej zaś strony szczególnie te kilka lat przed wojną w Ukrainie było szalenie nerwowych. Wydawało się, że brniemy, Polacy i Ukraińcy, i posuwamy się w stronę ślepego zaułka, z którego nie będzie wyjścia.
Bogumiła Berdychowska: To, że doszło do podpisania memorandum, jest niezwykle ważne, ponieważ z jednej strony dotyczy kwestii wrażliwej, która się całymi latami pojawiała w relacjach polsko-ukraińskich, czyli zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, z drugiej zaś strony szczególnie te kilka lat przed wojną w Ukrainie było szalenie nerwowych. Wydawało się, że brniemy, Polacy i Ukraińcy, i posuwamy się w stronę ślepego zaułka, z którego nie będzie wyjścia.
PAP: Przez wiele lat Polsce i Ukrainie nie udawało się zamknąć spraw historycznych dzielących nasze kraje.
Bogumiła Berdychowska: Myślę, że bardzo wiele w ciągu tych paru miesięcy się wydarzyło. Przede wszystkim chodzi oczywiście o wojnę na Ukrainie, ale również o to, jak Polska i Polacy, w sensie instytucje państwowe, samorządy, organizacje pozarządowe, związki religijne, kościoły i zwykli ludzie, zareagowali na tę wojnę. Okazało się, wbrew lękom i przekonaniu, że te relacje są trudne, społeczeństwo polskie zareagowało fantastycznie. Wydaje mi się, że m.in. dlatego część podskórnych obaw, które mogli mieć Ukraińcy, zostało rozwianych, bo okazało się, że nie ma żadnego drugiego czy trzeciego dna w różnych naszych postulatach, że nie chodzi o przejęcie, dominację, tylko o zwyczajne kwestie dotyczące szacunku dla zmarłych, upamiętnień.
PAP: Czy w pani ocenie kwestie do tej pory sporne i dzielące nasze narody, przede wszystkim zbrodnia wołyńsko-galicyjska, są w ogóle rozwiązywalne?
Bogumiła Berdychowska: Uważam, że tak. Chociaż trzeba wyraźnie powiedzieć, że praca nad kwestią zbrodni wołyńsko-galicyjskiej trwała przez całe lata, w różnych formatach. Były powoływane grupy robocze, pracowali naukowcy, w rozmowy angażowali się przedstawiciele najwyższych władz po stronie Polski i Ukrainy. Dzięki Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pod przewodnictwem śp. ministra Andrzeja Przewoźnika udało się otworzyć cmentarz w Ostrówkach. Z kolei w Porycku w 60. rocznicę zbrodni wołyńskiej, z udziałem prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmy, odsłonięto pomnik pomordowanych tam Polaków. Były też, niestety, przypadki niszczenia upamiętnień na terytorium Polski. Niemniej nie jest tak, że całe lata byliśmy na pozycjach przeciwstawnych, a nawet wrogich. Bywało różnie, natomiast oczywiście w ostatnich kilku latach te relacje były skomplikowane. Wina leżała po obu stronach, zabrakło zwyczajnie wrażliwości.
W mojej ocenie najważniejsze, co się wydarzyło, to to, że zmieniła się atmosfera w relacjach polsko-ukraińskich. Ukraińcy stali się dla nas, można powiedzieć z dnia na dzień, niezwykle bliscy. Dzięki wielkiej pomocy ze strony państwa polskiego i społeczeństwa część obaw Ukraińców przestała być aktualna.
W mojej ocenie najważniejsze, co się wydarzyło, to to, że zmieniła się atmosfera w relacjach polsko-ukraińskich. Ukraińcy stali się dla nas, można powiedzieć z dnia na dzień, niezwykle bliscy. Dzięki wielkiej pomocy ze strony państwa polskiego i społeczeństwa część obaw Ukraińców przestała być aktualna. Powiem o pewnej anegdocie, która pokazuje zmianę atmosfery w naszych relacjach. Po wybuchu pełnowymiarowej wojny rosyjsko-ukraińskiej propaganda Federacji Rosyjskiej zaczęła nakręcać różne złe emocje, m.in. wpuszczono do obiegu taki oto komunikat: Polacy nie tyle pomagają Ukraińcom, ile chcą zająć pięć obwodów zachodniej Ukrainy. Parę lat temu myślę, że tego rodzaju propaganda znalazłaby podatny grunt po stronie ukraińskiej, natomiast reakcja ze strony Polski na to, co stało się 24 lutego, sprawiła, że sami Ukraińcy zrobili z tego mem: "Rosjanie mówią, że Polacy chcą zabrać zachodnią Ukrainę. A zachodnia Ukraina od wielu miesięcy zachwyca się Polakami". Okazało się, że wrażliwe tematy, którymi propaganda rosyjska bardzo mocno grała w ostatnich latach, w obliczu faktów przestały, na nasze szczęście, działać.
PAP: Na mocy memorandum utworzona zostanie grupa robocza, która będzie przygotowywała ścieżki, procedury rozwiązywania spraw.
Bogumiła Berdychowska: To jest coś, co "kulało" w naszych relacjach, tzn. były określone zagadnienia do rozwiązania czy sprawy konfliktowe, ale nie wiadomo było, kto, w czym jest kompetentny po jednej i drugiej stronie. Memorandum przewiduje utworzenie grupy roboczej, która będzie kierowana przez wiceministrów, ale nadzorowana bezpośrednio przez ministrów. Zarówno wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, jak i jego ukraiński odpowiednik Ołeksandr Tkaczenko, będą bezpośrednio się tym zajmowali, ale na szczeblu roboczym pracami ekspertów będą kierowali wiceministrowie. Po naszej stronie będzie to sekretarz stanu w MKiDN Jarosław Sellin.
PAP: Wracając jeszcze do tematu zbrodni na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. W jaki sposób powinniśmy na ten temat rozmawiać?
Bogumiła Berdychowska: Tutaj rada jest jedna - rozmawiać z szacunkiem dla partnera i jego wrażliwości. Z tyłu głowy powinniśmy też mieć to, że nie dojdziemy we wszystkim do tożsamej oceny, że pewna część interpretacji tego, co się wydarzyło, pozostanie interpretacją jednej ze stron. Innymi słowy powinniśmy mieć gotowość do zgody na to, że się w pełni nie zgodzimy. Jestem przekonana, że obecnie jakość relacji polsko-ukraińskich jest taka, że umożliwia takie podejście.
Najważniejszym ustaleniem wynikającym z memorandum jest to, że będziemy mogli, oczywiście już po zakończeniu wojny, za naszą wschodnią granicą rozpocząć poszukiwania miejsc masowych grobów ofiar zbrodni na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, że będziemy mogli w końcu oddać hołd Polakom, którzy zginęli z rąk członków Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA) w latach 1943-1944.
PAP: Jakie inne tematy historyczne mogą zostać rozwiązane dzięki podpisaniu memorandum?
Bogumiła Berdychowska: Sprawy o podobnej wadze gatunkowej, co zbrodnia wołyńska, na szczęście w relacjach polsko-ukraińskich już nie ma. Natomiast to oczywiście nie znaczy, że w jakichś konkretnych, jednostkowych przypadkach nie będą się pojawiać problemy, napięcia, dlatego bardzo ważna jest grupa robocza, która będzie opracowywać procedury i ścieżki wychodzenia z różnych sytuacji konfliktowych.
Najważniejszym ustaleniem wynikającym z memorandum jest to, że będziemy mogli, oczywiście już po zakończeniu wojny, za naszą wschodnią granicą rozpocząć poszukiwania miejsc masowych grobów ofiar zbrodni na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, że będziemy mogli w końcu oddać hołd Polakom, którzy zginęli z rąk członków Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA) w latach 1943-1944.
Rozmawiała Katarzyna Krzykowska (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ skp/