
Jak przed laty wyglądały żniwa w regionie i związane z nimi zwyczaje - można było zobaczyć w niedzielę (3 sierpnia) w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej w podbiałostockim Wasilkowie. Były też m.in. warsztaty tkania tradycyjnych tkanin - krajek i układania równianek, czyli dożynkowych wiązanek.
Widowisko etnograficzne „Żniwa w skansenie” ma przypominać tradycje, które już zupełnie zanikły ale też pokazywać, jak jeszcze kilkanaście lat temu wyglądało zbieranie zboża z pól. Było więc np. ręczne - z użyciem sierpów czy kos - koszenie i zbieranie zboża, tzw. oborywanie przepiórki oraz przemarsz orszaku dożynkowego.
- Dziś żniwa przebiegają bez tej obrzędowej otoczki, a kiedyś nasi przodkowie przywiązywali do tego bardzo dużą wagę - podkreśla etnograf z Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej dr Artur Gaweł, autor książki „Rok obrzędowy na Podlasiu”.
Etnografowie zwracają uwagę, że dużą wagę przywiązywano do momentu rozpoczęcia żniw. Miały one uroczysty początek w formie tzw. zażynku - po modlitwie należało zżąć sierpem pierwsze kłosy tak, by było to dobrą wróżbą, gwarantowało dobre i szczęśliwie przebiegające żniwa i obfite plony.
Osoba do dokonania owego zażynku wybierana była bardzo starannie, musiał to być ktoś pobożny, a do tego zręczny i pracowity, cieszący się szacunkiem wśród sąsiadów. Żeby zapewnić ludziom przychylność Boga – z pierwszych garści zżętego zboża układano krzyż. By zażegnać widmo głodu - kładziono na nim kromkę chleba.
Biały kolor strojów żniwiarzy miał podkreślać niemal sakralny charakter żniw. - Pracę starano się wykonywać bardzo dokładnie, by nawet najmniejszy kłos się nie zmarnował - zaznaczył Gaweł.
Zwyczajem żniwnym było obwiązywanie przydrożnych krzyży powrósłami (służącymi do wiązania snopków zboża). Była też tradycja oborywania przepiórki. „Przepiórka” to niewielka, niezżęta kępa zboża pozostawiana na polu, gdy żniwa dobiegały już końca; miała zapewnić plony w kolejnym roku. Kłosy wiązano, zdobiono kwiatami, wokół układano kamienie, w środku – chleb.
W podbiałostockim skansenie można będzie zobaczyć, na czym polegało jej oborywania - wedle tradycji konieczne, by w następnym roku był urodzaj. W tym celu łapało się za nogi gospodarza lub dziewczynę, która uczestniczyła w żniwach i ciągnęło wokół „przepiórki”, która pozostawała na polu do czasu, gdy trzeba było je zaorać przed kolejnym siewem.
Dr Gaweł przyznał, że obecnie żniwa wyglądają zupełnie inaczej. Zwrócił też uwagę na zupełny zanik folkloru związanego ze żniwami, np. pieśni żniwnych.
Na festynie były też stoiska z regionalną żywnością, a wśród atrakcji dla dzieci - warsztaty rozpoznawania zbóż oraz wykorzystania tradycyjnych sprzętów używanych w gospodarstwie.(PAP)
rof/ dki/