Zamek Lubomirskich w Rzeszowie podczas tegorocznych wakacji można zwiedzać w każdy weekend, a nie - jak dotychczas - tylko okazjonalnie. Zainteresowanie jest bardzo duże. Ci, którym uda się kupić bilet, mają szansę zobaczyć dziedziniec zamku, dawną salę rozpraw, kaplicę i podziemia, w których kiedyś mieściło się więzienie.
Rzeszowski zamek to dawna posiadłość właścicieli miasta - rodu Ligęzów, a następnie Lubomirskich. Po komnatach nie ma już śladu, z rezydencji mieszkalnej zamek stał się instytucją, w której podczas zaboru Austriacy ulokowali sąd i więzienie. Teraz jest tam sąd okręgowy. W obecnym kształcie zamek istnieje niespełna 120 lat, ponieważ wielokrotnie był przebudowywany, naprawiany, wzmacniany i unowocześniany.
Z dokumentów wynika, że Lubomirscy sprzedali zamek w 1821 roku, ale mówi się też, że władze austriackie przejęły go za długi. Austriacy zrobili w nim generalny remont, urządzili pomieszczenia dla urzędników i zorganizowali sąd oraz więzienie. Pod koniec XIX wieku zaczęło brakować miejsca, więc pojawił się pomysł, żeby dobudować kolejną, trzecią kondygnację zamku. „Okazało się jednak, że fundamenty nie utrzymają dodatkowego obciążenia. Wtedy zapadła decyzja, że zamek zostanie wyburzony i wybudowany od nowa. Robiono to na raty, burzono jedno skrzydło, a w trzech pozostałych funkcjonował sąd” – opowiadał PAP Andrzej Wesół, przewodnik PTTK, który oprowadza turystów po zamku.
Z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że Niemcy uwięzili w podziemiach zamku około 5 tys. ludzi, z czego blisko 1100 wywieźli i rozstrzelali w okolicach Rzeszowa, a około 1 tys. osób przetransportowali do obozów koncentracyjnych. Natomiast za czasów UB w zamku przetrzymywano ok. 30 tys. osób, a życie straciło w nim około 420.
Budowa nowej siedziby sądu trwała trzy lata, od 1902 do 1905 roku. Architekt, Franciszek Skowron, w detalach architektonicznych zachował elementy, które nawiązują do pierwotnego wyglądu zamku.
W czasach austriackich i II RP na zamku było więzienie karne, w którym przebywali ludzie z wyrokami. Podczas II wojny światowej do zamku wprowadzili się Niemcy, a w latach 1944-1956 swoją siedzibę miał tam Urząd Bezpieczeństwa i wówczas funkcjonowało więzienie śledcze.
Z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że Niemcy uwięzili w podziemiach zamku około 5 tys. ludzi, z czego blisko 1100 wywieźli i rozstrzelali w okolicach Rzeszowa, a około 1 tys. osób przetransportowali do obozów koncentracyjnych. Natomiast za czasów UB w zamku przetrzymywano ok. 30 tys. osób, a życie straciło w nim około 420.
Więzienie mieściło się we wschodnim skrzydle zamku, czyli naprzeciwko wejścia. Ostatni więzień opuścił zamek w 1981 roku.
Zwiedzanie rzeszowskiego zamku zajmuje 1,5 godziny. Zaczyna się od dziedzińca, następnie na drugim piętrze można zobaczyć salę rozpraw, w której kiedyś mieściła się kaplica i infirmeria, czyli sala przeznaczona dla chorych. Stamtąd przechodzi się na balkon wieży, z którego rozciąga się widok na cztery strony świata, widać dachy Rzeszowa i okolice miasta. A w podziemiach jest m.in. miejsce, w którym przez kilka miesięcy Niemcy więzili przedwojennego premiera Wincentego Witosa. Zachowało się jego więzienne łóżko i oryginalne drzwi do celi. Zwiedzanie kończy się przejściem tzw. potajnikiem, który prowadzi do fosy zamku i ma prawie 400 lat.
Wycieczki wchodzą do zamku co dwie godziny, maksymalnie w 20-osobowych grupach. Pierwsze wolne miejsca są na ostatni weekend lipca. Bilety są do kupienia na stronie https://rzeszowskiepiwnice.pl/ Zwiedzanie rzeszowskiego zamku to wspólna inicjatywa Rzeszowskich Piwnic, Estrady Rzeszowskiej, PTTK i Sądu Okręgowego.(PAP)
autorka: Agnieszka Lipska
al/ bar/