Decyzja o ekshumacjach polskich ofiar UPA na Ukrainie daje nadzieję na prowadzenie rzetelnych badań – ocenia dr Andrzej Szabaciuk z KUL. Jego zdaniem trwająca na Ukrainie wojna może „usztywnić stanowisko” historyków ukraińskich pomniejszających odpowiedzialność ukraińskich nacjonalistów za zbrodnie na Wołyniu.
O tym, że zapadła decyzja o pierwszych ekshumacjach polskich ofiar UPA poinformował w piątek premier Donald Tusk. Wiceminister kultury Ukrainy ds. integracji europejskiej Andrij Nadżos poinformował PAP w sobotę, że Ukraina i Polska wymieniły się listami miejsc do poszukiwań i ekshumacji szczątków wzajemnych konfliktów historycznych. Podkreślił, że Kijów jest nastawiony na dobre rozwiązania w tej sprawie.
„To pozytywny sygnał, na jaki polskie społeczeństwo i polskie władze czekały od dawna” – powiedział w sobotę PAP dr Andrzej Szabaciuk z Katedry Teorii Polityki i Studiów Wschodnich KUL oraz analityk Instytutu Europy Środkowej.
„Polscy historycy, archeolodzy czy antropolodzy muszą być zaangażowani w te działania od początku do końca. Inaczej nie rozwiąże to problemu i wywoła kolejną falę wzajemnych oskarżeń.”
Jego zdaniem trudno było dotychczas logicznie uzasadnić stanowisko władz Ukrainy, które chociaż formalnie nie zakazały prowadzenia ekshumacji, to nie wyrażały na nie zgody, domagając się uregulowania kwestii upamiętnień pochówków żołnierzy UPA w Polsce. „Te dwie kwestie nie powinny być łączone, ponieważ każdorazowe upamiętnienie należy przecież uzgodnić, aby zarówno jego charakter, jak i treść napisów umieszczona na monumentach nie budziły kontrowersji” – dodał Szabaciuk.
Władze Ukrainy w listopadzie ub. roku deklarowały „gotowość do pozytywnego rozpatrywania’ wniosków dotyczących ekshumacji. Jednak - jak zaznaczył rozmówca PAP – ‘ostrożnie” wypowiadały się, co do uczestnictwa polskich ekspertów w tych pracach, a takie stanowisko jest nie do przyjęcia. „Polscy historycy, archeolodzy czy antropolodzy muszą być zaangażowani w te działania od początku do końca. Inaczej nie rozwiąże to problemu i wywoła kolejną falę wzajemnych oskarżeń” – zaznaczył ekspert.
Szabaciuk podkreślił, że ekshumacje mogą pomóc ustalić płeć, wiek, szacunkową liczbę ofiar i mogą stanowić ważny argument w dyskusji o przebiegu i skali wydarzeń na Wołyniu. Pokazały to już ekshumacje prowadzone przez IPN w 1992 r. w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej.
„Zorganizowane na szeroką skalę tego typu badania mogłyby wybić argumenty środowiskom starającym się zaniżyć liczbę ofiar oraz zdjąć odpowiedzialność z ukraińskich nacjonalistów, ukazującym wydarzenia na Wołyniu jako rzekome ludowe powstanie prześladowanej przez Polaków ludności ukraińskiej, czy etap >>wojny polsko-ukraińskiej<<, jak to próbuje robić m.in. Wołodymyr Wiatrowycz (ukraiński historyk i polityk -PAP)” – powiedział ekspert.
Moratorium na prowadzenie ekshumacji na Ukrainie wprowadzono po tym jak w Polsce, w Hruszowicach w kwietniu 2017 r. zdemontowany został pomnik UPA, co wywołało oburzenie ukraińskich władz. Zdaniem Szabaciuka, sprawa ta została wykorzystana przez środowiska gloryfikujące działalność OUN i UPA do zahamowania współpracy i ustalania rzeczywistych przyczyn i okoliczności antypolskiej akcji ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. „Nie przyjmowano argumentów polskich badaczy, którzy od dekad zajmują się analizą wspomnianego zagadnienia” - zaznaczył.
Na pytanie czy i na ile tocząca się na Ukrainie wojna z Rosją wpłynie na postrzeganie UPA jako sprawcy zbrodni wołyńskiej, Szabaciuk odpowiedział, że w dużej mierze będzie to zależało od elit ukraińskich, gdyż to one przez dekady forsowały określoną wizję przeszłości. „Czołowi historycy ukraińscy odrzucali rzetelne badania polskich badaczy, przeciwstawiając im swoją wizję przeszłości, która bazowała na konstruktach ideologicznych nie mających mocnego oparcia w badaniach historycznych. Osoby, które odważyły się przyznać rację Polakom, musiały się liczyć z ostracyzmem środowiska, np. prof. Wasyl Rasewycz” – powiedział ekspert.
„Wojna może nawet usztywnić stanowisko historyków ukraińskich. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że planowane ekshumacje spowodują zmianę stanowiska przynajmniej części badaczy” – dodał Szabaciuk.
W jego ocenie pomoc Polski niesiona Ukrainie w tej wojnie może przyczynić się do „ostudzenia temperatury dyskusji”, ograniczenia najbardziej skrajnych, antypolskich wypowiedzi. Jednak zdaniem eksperta społeczeństwo ukraińskie, podobnie jak polskie, jest niezwykle podatne na aktywność rosyjskiej propagandy w tej sprawie.
„Politechnolodzy z Kremla od wielu lat grają kwestią wołyńską, aby skłócić Polaków i Ukraińców. Także z tego powodu konieczne jest możliwie szybkie wypracowanie konsensusu i zainicjowanie nowego etapu dialogu na temat naszej przeszłości, w którym obie strony będą w stanie bez emocji rozmawiać o ciemnych i jasnych stronach wspólnej historii” - powiedział.
Społeczeństwo ukraińskie - według Szabaciuka - nie przywiązuje do tej dyskusji aż takiej wagi jak Polacy, ale część Ukraińców przyswaja antypolską narrację nacjonalistów. „Część środowisk nacjonalistycznych próbuje przedstawiać polskie prace historyczne jako próbę ataku na Ukrainę, na ukraińskich patriotów – jako przejaw wielkopańskiego, neoimperialnego myślenia rzekomo typowego dla polskich elit w wiekach przeszłych” - tłumaczył.
Szabaciuk przywołał badania zlecone przez Centrum Mieroszewskiego w listopadzie 2024 r. według których tylko jedna trzecia Ukraińców popiera odblokowanie prac ekshumacyjnych bezwarunkowo, a 40 proc. uważa, że powinno to nastąpić po spełnieniu przez Polskę określonych warunków.
Do tych napięć ws. zbrodni wołyńskiej dochodzą jeszcze polsko-ukraińskie spory dotyczące np. tranzytu ukraińskiego zboża, protesty polskich rolników, starających się bronić polski rynek przed niekontrolowanym napływem produktów rolnych z Ukrainy. „Potencjalne blokowanie integracji euroatlantyckiej Ukrainy także może przyczynić się do wzrostu antypolskich nastrojów” – dodał ekspert.
Badania Centrum Mieroszewskiego pokazują że 41 proc. Ukraińców ma dobry stosunek do Polski, a 53 proc. respondentów ma opinie neutralną. W 2022 r. było to 83 proc. opinii pozytywnych i 15 proc. neutralnych.
Polskę i Ukrainę od wielu lat różni pamięć o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na około 100 tys. polskich mężczyzn, kobiet i dzieci. O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRR), a nie antypolskie.(PAP)
Renata Chrzanowska
ren/ ktl/