Dokonując milenijnego aktu oddania Polski w macierzyńską niewolę miłości za wolność Kościoła w Polsce i na świecie, kard. Wyszyński wskazał, że miłość do Boga obejmuje nie tylko relacje osobiste czy narodowe, ale też otwiera na sprawy Kościoła powszechnego – powiedziała PAP redaktorka dzieł kardynała Iwona Czarcińska z Instytutu Prymasowskiego.
Podkreśliła, że pobożność maryjna prymasa Wyszyńskiego miała charakter chrystocentryczny. "Maryja była bardzo ważna w jego życiu, ale nie stanowiła centrum. W centrum zawsze stał Bóg" – zaznaczyła.
Wskazała, że na maryjny rys duchowości kardynała duży wpływ miał dom rodzinny i pobyt w seminarium.
"W jego domu codziennie klękano do wspólnej modlitwy wieczornej, a w październiku domownicy odmawiali razem różaniec. Rodzice jeździli co roku na pielgrzymki. Tato – na Jasną Górę, mama zaś do Ostrej Bramy do Wilna, skąd przywozili wizerunki Matki Bożej, a potem dzielili się przeżyciami z dziećmi" – powiedziała. "Ks. prymas wspominał, że jako dziecko często widział swojego ojca, który godzinami modlił się przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej" – dodała.
W ocenie Czarcińskiej ważnym momentem w życiu przyszłego prymasa była śmierć jego matki. "Był z nią bardzo mocno związany, więc było to szczególnie trudne przeżycie. Po latach wspominał, że w Maryi znalazł Matkę, która nie umiera i to Maryja wprowadziła go w bliską osobową relację z Bogiem" – powiedziała.
Według niej znaczącym wydarzeniem, które odcisnęło piętno na życiu przyszłego kardynała, były też święcenia kapłańskie.
"Z powodu choroby i złego stanu zdrowia otrzymał je później niż koledzy z roku. Nie odbyły się w głównej nawie katedry, ale w bocznej kaplicy, gdzie wisiał obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Prymas wspomniał, że cieszył się z tego, ponieważ – jak mówił – tylko oczy Najlepszej Matki patrzyły na ten dziwny obrzęd, kiedy kandydat do święceń nie miał siły stać. Leżąc krzyżem, zastanawiał się, co zrobić, żeby wytrzymać do końca uroczystości" – relacjonowała Czarcińska.
Dodała, że jedyną mszę św. prymicyjną kard. Wyszyński odprawił dwa dni po święceniach – na Jasnej Górze, gdzie zawiozła go jego siostra Stanisława.
"Czuł się na tyle słabo, że prosił Maryję o łaskę, aby mógł przynajmniej przez rok sprawować mszę św. Tymczasem dobry Bóg pozwolił mu ponad 50 lat celebrować eucharystię, z wyjątkiem pierwszych dni w więzieniu, kiedy nie było mu to dane" – powiedziała Czarcińska.
Zwróciła uwagę, że wiele zdarzeń w życiu prymasa działo się w święta Matki Bożej. Na przykład o swojej nominacji biskupiej dowiedział się 25 marca w uroczystość Zwiastowania Pańskiego.
"Zanim odpowiedział kard. Hlondowi, całą noc zastanawiał się, co zrobić. Później wyrzucał sobie, że nie miał zaufania, aby – jak Maryja – od razu wyrazić zgodę na wolę Bożą" – zwróciła uwagę Iwona Czarcińska.
Podkreśliła, że Wyszyński chciał naśladować Maryję w posłuszeństwie Bogu i w zaufaniu do Niego. "Nie koncentrował się na zewnętrznej stronie kultu, ale pragnął, aby relacja z Matką Bożą zmieniała coś w naszym życiu" – wskazała.
Zaznaczyła, że w trudnych czasach stalinowskich, kiedy władza niszczyła Kościół i prześladowała katolików on umiał zachować pokój serca.
"Powtarzał: +Znalazłem dłonie, w których można ubezpieczyć Kościół i naród. Wszystko postawiłem na Maryję+" – powiedziała Iwona Czarcińska. "Jego zawierzenie Bogu i Maryi było tak silne, że mogli Oni działać w jego sercu i poprzez niego w Kościele" – dodała.
"Jednym z owoców prymasowskiego zawierzenia Bogu przez Maryję były śluby jasnogórskie złożone przez naród w trzechsetną rocznicę ślubów królewskich Jana Kazimierza 1 kwietnia 1656 r." – powiedziała.
Zwróciła uwagę, że ze ślubów jasnogórskich powstał program Wielkiej Nowenny, który – jak zaznaczyła – "był gruntowanym przeoraniem życia narodu przed tysiącleciem chrztu Polski", bo "prymas wskazywał Polakom na potrzebę wierności Bogu, życia w łasce uświęcającej, obrony życia, zwłaszcza dzieci nienarodzonych, na znaczenie uczciwości małżeńskiej i rodziny silnej Bogiem i zachęcał do walki z wadami narodowymi".
"Choć dopiero ostatni rok Wielkiej Nowenny poświęcony był bezpośrednio czci Matki Bożej, to jednak cały program, który zaproponował Kościołowi w Polsce, był owocem jego życia w głębokiej więzi z Maryją" – wskazała Czarcińska.
Podkreśliła, że Prymas Tysiąclecia uczył, że "słuchać Maryi to nic innego jak przemieniać na lepsze swoje życie i kształtować je, opierając się na Ewangelii".
Według niej bardzo ciekawą inicjatywą duszpasterską prymasa było nawiedzenie polskich parafii przez kopię cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.
"Matka wyszła do swoich dzieci, które z różnych powodów nie mogły przyjechać do Niej na Jasną Górę, aby wysłuchać ich troski, zmartwień, ale też radości – mówił prymas. Nawet biskupi nie spodziewali się owoców, które przyniosło nawiedzenie obrazu" – powiedziała.
W ocenie Czarcińskiej w XXI w. ludzie bardzo potrzebują wsparcia Matki Bożej. Zaznaczyła, że prymas uczył, że nasza pobożność maryjna wtedy będzie prawdziwa, kiedy przemieni nasze życie, relacje w naszych rodzinach, w sąsiedztwie i w całym społeczeństwie. Wskazywał, że miłość do Boga i Maryi powinna otwierać nasze serca na innych ludzi, na ich potrzeby, troski, zmartwienia i mobilizować nas do miłości społecznej.
Iwona Czarcińska przez lata należała do grona najbliższych osób w otoczeniu kard. Stefana Wyszyńskiego. Pracując w Instytucie Prymasowskim, działa na rzecz utrwalenia nauczania i zachowania pamięci o kardynale Stefanie Wyszyńskim. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ joz/