Zrzeszenie WiN miało być konspiracyjną organizacją polityczną, a nie wojskową, za jaką jest dziś uważane – podkreślali zgodnie historycy biorący udział w seminarium „Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość w sprawie Niepodległej” zorganizowanym w środę przez Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie.
„Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość nie miało być organizacja zbrojną, ale polityczną. To była nowa forma partii politycznej, która miała coś znaczyć w wolnej Polsce, może w przyszłych wyborach, w przyszłym rządzie. (…) Ponieważ WiN oparte zostało na dawnych oficerach Armii Krajowej, do niedawna oficerach Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, zrzeszenie zaczęło balansować między polityką a walką” – ocenił prof. Piotr Niwiński z Uniwersytetu Gdańskiego.
Przypomniał, że ogłoszona w połowie września 1945 r. deklaracja ideowa WiN „kończyła się żądaniem przeprowadzenia uczciwych demokratycznych wyborów”. „To było najważniejsze. Ostatnie zdanie z deklaracji brzmi: `wyborów sfałszować nie damy`. Deklaracja nie kończyła się wezwaniem do dalszego działania na rzecz wolnego demokratycznego państwa Polskiego, tylko nawoływaniem do wyborów” - wskazał.
„Ideą Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość była działalność polityczna, a nie wojskowa, z którą często jest dziś WiN utożsamiany” – zaznaczył. Dr Wojciech Frazik z krakowskiego IPN wyjaśnił, że „trzeba było próbować wejść w tę grę, którą narzucili Sowieci i zaakceptowali nasi alianci”. „Z tego też wziął się karkołomny pomysł przekształcenia konspiracji zbrojnej w konspirację cywilną o charakterze de facto partii politycznej” – ocenił.
„Wybory miały być celem politycznym i zarazem horyzontem czasowym, do którego WiN miało istnieć. (…) Zakładano, że te wybory się odbędą, my je wygramy i będziemy mogli wyjść z podziemia” – wyjaśnił Frazik. Wskazał, że „w związku z tym jako główne formy działania WiN przewidywano (…) działalność informacyjno-wywiadowczą i informacyjno-propagandową”.
Krakowski historyk zaznaczył, że „dla nielicznych komórek zarezerwowano samoobronę”. „To miał być element zbrojny, nie jako powszechna działalność, lecz zarezerwowana dla wydzielonych komórek zajmujących się bezpieczeństwem organizacji, uwalnianiem aresztowanych itd.” – tłumaczył.
Jednak – jak powiedział – „samoobrona społeczeństwa, która w założeniu miała być tylko jedną, marginalną formą działalności, stała się na wielu terenach formą podstawową”. „Uważano, że przemocy komunistów należy przeciwstawiać argument siły, gdyż tylko to przemawia do nich i ich moskiewskich mocodawców. (...) Ludzie mówili, że jeżeli mają cierpieć represje lub stracić życia, to wolą, żeby to było wynikiem akcji zbrojnej niż politycznej” - dodał Frazik.
Dla dr. Tomasza Łabuszewskiego z warszawskiego IPN „historia Zrzeszenia WiN, to historia gigantycznych paradoksów, w których nic do niczego nie pasuje”. „Zmieniając konspirację wojskową na konspirację społeczno-obywatelską chciano otrzepać się z tych wszystkich obciążeń wynikających z istnienia gromady ludzi ukrywających się po lasach, a zarazem zachować możliwość wojskowego oddziaływania na to, co dzieje się w kraju” - wskazał. W jego ocenie takie działanie nie mogło się udać. Według Łabuszewskiego najważniejszym osiągnięciem WIN było utworzenie siatki wywiadowczej. „W 1945 r. miała ona wejście do wszystkich instytucji zarządzanych przez komunistów” - podkreślił. Przygotowała liczący ponad 70 stron raport dotycząc zbrodni komunistycznych w Polsce.
Seminarium naukowe „Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość w sprawie Niepodległej” była ostatnim wydarzeniem obchodów tegorocznego Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych przygotowanym przez Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie. (PAP)
Autor: Wojciech Kamiński
wnk/ aszw/ szuk/