
Od środy, w Muzeum Warszawy można odwiedzać wystawę "Lato, które zmieniło wszystko. Festiwal 1955 r.". "Festiwal +Pokój i Przyjaźń+ był wielką zmianą, bo pokazał polskiej młodzieży, że można żyć inaczej" - powiedział PAP historyk i kurator wystawy Błażej Brzostek.
Latem 1955 roku rozpoczął się V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów pod hasłem "Pokój i Przyjaźń". 31 lipca na piętnaście dni do Warszawy przybyła młodzież z całego świata. Zniszczone miasto, stłamszone pod stalinowskim reżimem, na dwa tygodnie stało się żywe i barwne.
Na zdjęciu: uczestniczki festiwalu młodzieży i studentów w Warszawie, fot. PAP/Jerzy Baranowski
W założeniu komunistycznych władz Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w Warszawie miał wzmocnić autorytet rządzących. "W pewnym sensie festiwal zakończył epokę stalinizmu w Polsce. Z ulic usunięto wszystkie propagandowe napisy, nie pokazywano portretów przywódców, a o Stalinie w ogóle się nie mówiło. Starano się stworzyć wrażenie, że w Polsce nie było ideologicznego nacisku. W tym sensie festiwal był wielką zmianą, bo pokazał, że można żyć inaczej". "70. rocznica jest dobrym momentem, żeby o tym opowiedzieć" - wskazał PAP jeden z kuratorów wystawy "Lato, które zmieniło wszystko. Festiwal 1955" Błażej Brzostek.
Jak tłumaczył, wystawę podzielono tematycznie. W pierwszej sekcji szczególną uwagę zwrócono na propagandę wokół młodzieży. Władze odwoływały się do tego, że młodzież to główna siła społeczna, która jest przyszłością, że jest zorganizowana i że młodzi ludzie wyznają poglądy komunistyczne. Kurator zaznaczył, że w tej części znalazła się przede wszystkim kolekcja dzieł sztuki z epoki socjalizmu, które prezentowały wizerunki młodzieży zaangażowanej.
Brzostek dodał, że festiwal był wydarzeniem o ogromnej skali. Za jego organizację odpowiadała Międzynarodowa Federacja Młodzieży, a pierwsze prace rozpoczęto już w sierpniu 1954 r. Dlatego część wystawy w Muzeum Warszawy poświęcono również przygotowaniom. "Młodzież zjechała się ze 116 krajów - zarówno komunistycznych jak i kapitalistycznych - z Europy, Azji, Afryki oraz Ameryk i trzeba było ich wszystkich zakwaterować, nakarmić i zabawić" - tłumaczył.
"To było wyzwanie logistyczne. Nagle trzeba przyjąć wiele tysięcy gości z +Wolnego Świata+ w zrujnowanym mieście i kraju żyjącym w biedzie, dotkniętym bardzo opresyjnym systemem politycznym". Jednocześnie wskazał, że wielu uczestników przyjechało z krajów uboższych od Polski, a kontakt z nimi niekoniecznie robił wrażenie, że przyjeżdżają oni z "lepszego świata". Opowiadali o represjach i o biedzie, których doświadczali. W wielu wypadkach to zagraniczni goście mogli ulec złudzeniu, że Polska jest krajem swobodnym, dostatnim, który szybko odbudowuje się po wojnie" - dodał.
Młodzież na Pl. Defilad podczas Festiwalu Młodzieży i Studentów w Warszawie, fot. PAP/Jerzy Baranowski
Podkreślił, że częścią festiwalu była także wyraźna nierówność w traktowaniu gości, która podzieliła uczestników na grupy. "Byli goście honorowi, którym zapewniano samochody, tłumaczy i nieograniczone wejścia. Następnie należy wskazać grupę gości zagranicznych, którzy mogli liczyć na zakwaterowanie w budynkach szkolnych, akademikach czy bursach. Polscy uczestnicy mieli do dyspozycji miasteczka namiotowe. Różnice były dostrzegalne również w sferze posiłków" - wskazał.
"Warto podkreślić, że po wojnie Polska się stała krajem bardzo jednolitym. W zasadzie w 1955 r. w Warszawie nie było widocznych mniejszości etnicznych ani religijnych, więc ten kontakt z różnorodnością był wielkim przeżyciem". Brzostka zaznaczył, że młodym Polakom szczególnie atrakcyjni wydawali się ludzie z zamożnych krajów zachodu, ale niemniejsze zainteresowanie wywoływali przybysze z krajów, które w rozumieniu polskiej młodzieży były egzotyczne - czyli z krajów afrykańskich oraz azjatyckich. "Inne ubrania, inny wygląd, inna muzyka, inny sposób bawienia się, inna kultura - wszystko zmieszało się ze sobą. Trudno powiedzieć, jaki był jednoznaczny efekt, to po prostu było wielkie doświadczenie dla ludzi, doświadczenie inności i różnorodności".
Jeden z bloków tematycznych wystawy poświęcono "Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki Przeciw wojnie – przeciw faszyzmowi" potocznie nazywanej "Arsenałem", którą zorganizowano w ramach festiwalu. Na otwartej 21 lipca wystawie swoje prace zaprezentowali artyści jawnie przeciwstawiający się stylistyce socrealistycznej. Wystawa w Arsenale stała się jednym z uchwytnych dowodów ilustrujących potrzebę zmiany i walki o wolność twórczą. Mimo że "Arsenał" odbył się w momencie odwilży po śmierci Stalina, to władza ludowa do ostatniej chwili zwlekała z wydaniem pozwolenia na otwarcie ekspozycji, ale ostatecznie wystawa doszła do skutku. Jury zakwalifikowało 197 obrazów olejnych, 58 rzeźb i 244 prace graficzne.
Jak zaznaczył Brzostek, "Arsenał" do dzisiaj odbierany jest jako symbol zmiany w polskiej historii sztuki. "Wystawa wywołała echo jako pokaz sztuki w pewnym stopniu wyzwolonej od narzuconej wcześniej stylistyki socrealizmu" - dodał. Kurator poinformował, że jedna z sal Muzeum Warszawy stała się częściową rekonstrukcją wystawy z 1955 r.
W Muzeum Warszawy zobaczymy m.in. pozbawiony patosu ideologicznego obraz Gabrieli Obręby "Zosia", który pokazuje kobietę w jej codziennym życiu. Pojawi się też słynny obraz Marka Oberlandera "Napiętnowani", przedstawiający trzech mężczyzn z wyciętymi na czołach krwawymi ranami w kształcie sześcioramiennej gwiazdy Dawida. Dzieło Oberlandera stało się symbolem wystawy i zapisem okrucieństw okupacji i ksenofobii.
"W Polsce w latach 1950-1955 bardzo mało mówiło się o tych rzeczach, promując optymistyczną propagandę słonecznego świata właściwie przestano mówić o wojnie. Wystawa Młodej Plastyki przypominała o niej dość jednoznacznie. Mamy tam dwa wątki - zupełnie zwykłe życie codzienne oraz wspomnienie dramatu i traumy okupacji". Jak wskazał kurator, te dwa dzieła oddają sens wystawy z 1955 roku.
Jak tłumaczył kurator, wystawą "Lato, które zmieniło wszystko" chciano również przybliżyć przeżycia uczestników. Dlatego podczas prac nad wystawą zorganizowano zbiórkę pamiątek z festiwalu. Pojawią się na niej materiały archiwalne i pamiątki takie jak plakaty, pocztówki, chusty, przypinki czy programy oraz fotografie. "Ludzie mieszali się ze sobą i niemożliwa była kontrola ze strony władz nad tym, jak festiwal pokazywały media, a tym bardziej nad tym, jak przeżywali go uczestnicy - w tym celu udało się zebrać wspomnienia tych jeszcze żyjących".
Wystawie towarzyszy publikacja, w której wątki po które sięgnęli kuratorzy wystawy znalazły swoje rozwinięcie w publikacji, która ukaże się 22 lipca 2025 roku. W książce pod redakcją Błażeja Brzostka i Zofii Rojek "Festiwal 1955" został opisany za pomocą zagadnień, których liczba odpowiada liczbie dni wydarzenia. Piętnaście esejów odkrywa kolejne warstwy propagandowego przedsięwzięcia, które stało się zapowiedzią zmian w polskiej sferze politycznej i społecznej.
Środowy wernisaż w Muzeum Warszawy otwiera wystawę "Lato, które zmieniło wszystko. Festiwal 1955". Ekspozycja będzie dostępna dla zwiedzających do 21 grudnia. Kuratorami wystawy są Błażej Brzostek oraz Zofia Rojek.(PAP)
maku/ aszw/