Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał Europejski Nakaz Aresztowania wobec Manfreda N., obywatela Niemiec, który był oficerem operacyjnym Służby Bezpieczeństwa NRD – podał pion śledczy IPN. Były oficer Stasi podejrzany jest o zabójstwo Polaka, który w 1974 r. usiłował przedostać się do Berlina Zachodniego.
O sprawie poinformowała PAP Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, która w środę zamieściła również informację na ten temat na stronach Instytutu Pamięci Narodowej. Postępowanie w tej sprawie, które prokurator IPN wszczął z urzędu, prowadzi Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu.
Były oficer Stasi jest podejrzany o to, że 29 marca 1974 r. na kolejowym przejściu granicznym Friedrichstrasse w Berlinie Wschodnim, działając w celu niedopuszczenia do przekroczenia granicy państwowej pomiędzy NRD a Berlinem Zachodnim - jak przekazał PAP prok. Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - oddał strzał z broni palnej w plecy polskiego obywatela Czesława K. Tym samym spowodował u niego ciężkie obrażenia narządów wewnętrznych i śmierć.
"Krytycznego dnia Czesław K. pojawił się w gmachu ambasady polskiej w Berlinie Wschodnim, gdzie pozorując posiadanie ładunku wybuchowego i grożąc jego użyciem usiłował uzyskać zgodę na przejście na teren Berlina Zachodniego. O zaistniałej sytuacji urzędujący w polskiej ambasadzie funkcjonariusz SB - rezydent Departamentu I MSW powiadomił służbę bezpieczeństwa NRD, gdzie podjęto decyzję, aby +obywatela polskiego w miarę możliwości unieszkodliwić poza budynkiem ambasady PRL+. Funkcjonariusze Stasi przyjęli założenie, że opuszczenie NRD przez Czesława K. nie wchodzi w grę, aby temu zapobiec konieczne stać się może użycie broni palnej, o czym poinformowano rezydenta Departamentu I MSW w polskiej ambasadzie" - podał prokurator IPN.
W celu stworzenia pozorów działań zmierzających do zrealizowania żądania pokrzywdzonego tego samego dnia funkcjonariusze Stasi przybyli do ambasady polskiej w Berlinie Wschodnim, gdzie wystawili dokumenty niezbędne do przekroczenia granicy z Berlinem Zachodnim, po czym wraz z Czesławem K. opuścili ambasadę polską, kierując się następnie samochodem w stronę przejścia granicznego zlokalizowanego na dworcu przy Friedrichstrasse.
"Na przejściu granicznym, po zaaranżowaniu +odprawy+ Czesławowi K. pozwolono przejść w stronę Berlina Zachodniego. Kiedy Czesław K. kierował się w stronę tunelu metra, nieumundurowany funkcjonariusz Stasi – Manfred N., z odległości około dwóch metrów, oddał strzał z broni palnej w plecy pokrzywdzonego. Ciężko rannego Czesława K. przewieziono następnie do szpitala, gdzie zmarł na skutek odniesionych obrażeń" - czytamy w informacji pionu śledczego Instytutu.
Po zdarzeniu funkcjonariusze Stasi sporządzili raport o „udaremnieniu zamachu terrorystycznego”, w którym stwierdzili, że Czesław K. w czasie odprawy niespodziewanie wyciągnął z kieszeni płaszcza broń palną i skierował ją w stronę m.in. umundurowanych funkcjonariuszy straży granicznej. Wówczas jeden z nich, by chronić życie i zdrowie zagrożonych osób, oddał do napastnika strzał z broni służbowej.
Po zdarzeniu funkcjonariusze Stasi sporządzili raport o "udaremnieniu zamachu terrorystycznego", w którym stwierdzili, że Czesław K. w czasie odprawy niespodziewanie wyciągnął z kieszeni płaszcza broń palną i skierował ją w stronę m.in. umundurowanych funkcjonariuszy straży granicznej. Wówczas to jeden z funkcjonariuszy, by chronić życie i zdrowie zagrożonych osób, oddał do napastnika strzał z broni służbowej.
"Opis ten został zredagowany tak, by usprawiedliwić użycie broni palnej i pozbawienie życia pokrzywdzonego" - podkreślił prokurator IPN.
Podczas rozmów prowadzonych bezpośrednio po zdarzeniu przez przedstawicieli PRL i NRD strona polska nalegała na przyjęcie scenariusza, wedle którego śmierć Czesława K. nastąpić miała w wyniku samobójstwa, a zwłoki znaleziono w stanie rozkładu w lesie koło Berlina, co pozwoli "uniknąć wszelkich pytań" w Polsce.
"Władze NRD, ze względów proceduralnych, nie przystały jednak na takie rozwiązanie, przedstawiając sprawę w oficjalnych dokumentach jako +wyeliminowanie grożącego bronią napastnika+. Funkcjonariuszom Stasi biorącym udział w owym +udaremnieniu zamachu terrorystycznego+ przyznano następnie wysokie odznaczenia państwowe. Funkcjonariusz, który oddał strzał z broni palnej do Czesława K. został odznaczony brązowym Orderem Zasługi w Walkach dla Ludu i Ojczyzny z uzasadnieniem, że +unieszkodliwił terrorystę używając broni palnej+, zaś przełożeni w opiniach służbowych podkreślali, iż każdorazowo +udowadnia swoją wierność partii i przywódcom państwowym, a podczas podejmowania decyzji kieruje się walką klasową+" - podano w komunikacie pionu śledczego IPN.
W ocenie Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu, ustalenia poczynione w toku śledztwa "bezspornie wskazują, że na Czesława K. służba bezpieczeństwa NRD zastawiła pułapkę, z góry zakładając, że uniemożliwi się mu opuszczenie Berlina Wschodniego nawet za cenę jego życia".
"Śmiertelny strzał sprawca oddał podstępnie, bez ostrzeżenia, w plecy ofiary, w sposób pozwalający przewidzieć jej śmierć i w sytuacji, gdy pokrzywdzony nie stanowił żadnego zagrożenia. Czesław K. ładunku wybuchowego w istocie nie posiadał, zastrzelony został skrytobójczo, gdy opuszczał już teren Berlina Wschodniego, a dla nadania swym działaniom pozorów legalności władze wschodnioniemieckie posłużyły się mistyfikacją pozorując fakt posiadania przezeń broni palnej, którą rzekomo groził funkcjonariuszom straży granicznej. Działania funkcjonariuszy Stasi zmierzały zatem do zapobieżenia przekroczeniu granicy przez Czesława K. za wszelką cenę, z pogwałceniem elementarnych praw człowieka i w imię realizacji założeń politycznych totalitarnego państwa" - ocenił prokurator. "Akt ten stanowił w istocie egzekucję zrealizowaną bez wyroku sądowego" - podkreślił.
W komunistycznej NRD – jak przypomina pion śledczy IPN – zabezpieczenie granicy państwowej było jednym z najważniejszych, jeśli nie najistotniejszym problemem politycznym. Aby zahamować kierującą się na Zachód falę uciekinierów, w 1961 r. wzniesiono mur berliński i olbrzymim nakładem wzmocniono środki bezpieczeństwa wzdłuż granicy między oboma państwami niemieckimi. Mur stał się symbolem żelaznej kurtyny, oddzielającej Europę Środkowo-Wschodnią od Zachodu.
W komunistycznej NRD - jak przypomina pion śledczy IPN - zabezpieczenie granicy państwowej było jednym z najważniejszych, jeśli nie najistotniejszym problemem politycznym. Aby zahamować kierującą się na Zachód falę uciekinierów, wzniesiono w 1961 roku mur berliński i olbrzymim nakładem wzmocniono środki bezpieczeństwa wzdłuż granicy między oboma państwami niemieckimi. Mur stał się symbolem żelaznej kurtyny, oddzielającej Europę Środkowo-Wschodnią od Zachodu. "Wprowadzony reżim graniczny należał do najbardziej sformalizowanych i najsurowszych na świecie" - podkreślił IPN, zwracając uwagę, że ci, którzy usiłowali nielegalnie przekroczyć granicę byli traktowani jak przeciwnicy, których należy za wszelką cenę schwytać lub zabić, a rozkazy strzelania do uciekinierów były stałym elementem reżimu od 1947 r. aż do upadku muru berlińskiego. "Liczba ustalonych ofiar tej praktyki waha się w zależności od źródeł, od około 300 do ponad 900 zabitych" - podsumowano, dodając też, że realizowane przez władze komunistyczne "zabezpieczenie granic" w sposób rażący naruszało prawa człowieka.
"Koncepcja stawiająca zakaz przekraczania granicy ponad prawem do życia rażąco i w sposób zasadniczy naruszała elementarne zasady sprawiedliwości oraz praw człowieka chronione prawem międzynarodowym" - dodał prokurator IPN.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ dki/