Na warszawskich Bielanach 24 kwietnia odsłonięty został mural z podobizną Karola Modzelewskiego, jednej z legend antykomunistycznej opozycji w czasach PRL-u. "Była u niego gotowość odsiedzenia za ideały, ale także wielka mądrość, umiejętność krytycznego spojrzenia na siebie" - mówił o Modzelewskim Marian Turski.
Autorem muralu jest Wilhelm Sasnal, jeden z najpopularniejszych współczesnych polskich malarzy, który przyjaźnił się z Modzelewskim. To nie pierwsza tego typu praca w dorobku tego artysty - Sasnal jest także autorem murali upamiętniających bohaterki i bohaterów powstania w getcie warszawskim oraz Jacka Kuronia.
Projektant muralu był obecny podczas uroczystości, poświęconej jego powstaniu przy ul. Rudnickiego 6 na warszawskich Bielanach. Miejsce zostało wybrane ze względów sentymentalnych - prof. Modzelewski często spacerował w tej okolicy.
"Od lat młodości, jako że bardzo interesowała mnie muzyka, rysowałem portrety muzyków. W dorosłym życiu człowiek koncentruje się na ważniejszych rzeczach, jak życie, polityka, zastanawia się kogo mieć za wzór. Szczęśliwie złożyło się, że po raz kolejny zostałem zaproszony, by zaprojektować mural kogoś, kto jest bardzo ważny, jeśli chodzi o azymut moralny" - powiedział Sasnal. "To chwila, w której widzę jakąś sprawczość sztuki, gdy działa jako dobry pomnik" - dodał.
Jak przyznała córka profesora Ewa Modzelewska-Kossowska, artyście udało się w wizerunku Modzelewskiego oddać "ten dystans, coś, co mnie uspokajało". "Rodzaj dystansu, który pozwalał spojrzeć na wszystko z uśmiechem, ironią, spokojem. Wszystko to zostało uchwycone" - przyznała. Pod muralem przemówiła także wdowa po profesorze, Małgorzata Goetz. "Pięć lat po śmierci Karol patrzy na mnie z tym swoim uśmiechem (...) Dla masy ludzi był zdecydowanym politykiem, twardym w swoich przekonaniach historykiem. Tak naprawdę był człowiekiem bardzo ciepłym" - powiedziała.
O autorytetach i ich roli w swoim życiu opowiedział Marian Turski. "Nasuwają się nazwiska Władysława Bartoszewskiego, Leszka Kołakowskiego, Marii Janion, Barbary Skargi, Jerzego Turowicza, Jacka Kuronia... Karola Modzelewskiego". "U niego była nie tylko gotowość, decyzja odsiedzenia za ideały, bez wahania. Była w nim także wielka mądrość spoglądania na siebie samego, umiejętność krytycznego spojrzenia na to, co robi. Mogę powiedzieć tyle, że było w moim życiu kilka momentów mocnego wahania. Wtedy miałem szczęście, że mogłem przyjść do Karola, mogłem się - młodszemu ode mnie - zwierzyć, zaufać, wysłuchać jego rady. Gdybym częściej przychodził, byłbym lepszym człowiekiem" - wyznał historyk i dziennikarz.
Ryszard Kalisz - b. minister spraw wewnętrznych i administracji - zaznaczył, że Modzelewski jest "symbolem przestrzegania godności każdego człowieka". "Przyrodzonej godności, która wiąże się z tożsamością, myśleniem, świadomością i felicytologią - nauką o szczęściu. Każdy człowiek, niezależnie od swojej pozycji społecznej, ma prawo do szczęścia". "Karol zawsze pozostał autentycznym wyrazicielem prawdziwej, bezinteresownej, rozsądnej, a jednocześnie pochylonej nad każdym człowiekiem lewicy" - podkreślił.
Jako przyjaciel Modzelewskiego przemawiał dziennikarz i działacz opozycji PRL Seweryn Blumsztajn. "Tak szczerze, nie wiadomo, dlaczego ten Modzelewski ma na nas patrzeć z góry. Nie pasuje do obrazu polskiego bohatera, który z nieba nas pozdrawia. Przede wszystkim z tą polskością nie jest najlepiej. Ani ojciec Rosjanin, ani matka rosyjska Żydówka, nijak nie pasują (...) Czy wzorem polskości może być komunistyczne dziecko, które do końca - mimo lat więzienia - nigdy się z tych idei nie wyleczyło? Miał 18 lat, gdy jako łącznik z ruchem studenckim trafił do fabryki samochodów osobowych na Żeraniu. Robotnicy, z którymi przygotowywał się w FSO do odparcia radzieckich czołgów, byli jak postaci z młodzieńczych, komunistycznych lektur. Pokochał ich na zawsze i na całe życie został już dzieckiem robotniczej rewolty 1956 roku" - przypomniał.
"O robotnikach, spotkanych w FSO czy wrocławskiej +Solidarności+ mówił zawsze z ogromną czułością i nie mógł przeboleć, że zniszczył ich walec transformacji" - dodał Blumsztajn. "Czy takie niemodne dzisiaj sentymenty przystoją postaciom, malowanym dziś na murach? Chyba nie. To prawda, był wybitnym historykiem. Ale od kiedy u nas historyków malują na ścianach? (...) Dobrze jest zobaczyć Karola na ścianie. Jacek Kuroń, Heniek Wujec, Janek Lityński odchodzą, a potem wracają do nas na murach. Jakoś zaludniają od nowa tę naszą Warszawę".
Głos zabrał także Grzegorz Pietruczuk, burmistrz dzielnicy Bielany. Przywołał słowa Modzelewskiego, które - ocenił - "są adekwatne również do tego, co się dzisiaj dzieje i ukazują, jakim człowiekiem był profesor": "z triady wolność-równość-braterstwo ponieśliśmy na polu tych dwóch ostatnich poważną porażkę. Wyszła nam tylko wolność, ale bez równości i braterstwa jest zagrożona i nie może ograniczyć się do wolności przepływu kapitału finansowego".
Karol Modzelewski był historykiem, mediewistą, więźniem politycznym i jednym z liderów opozycji demokratycznej w PRL, senatorem, Kawalerem Orderu Orła Białego i Legii Honorowej. Był laureatem Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej za książkę "Barbarzyńska Europa", autorem wyróżnionej Nagrodą Literacką "Nike" autobiograficznej "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca". (PAP)
pj/ dki/