
Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN zakończyło kolejny etap prac na cmentarzu wojskowym w Białymstoku, gdzie w 2024 roku odkryto jamy grobowe ze zbiorowymi pochówkami, prawdopodobnie ofiar terroru komunistycznego. Znaleziono tam szczątki kolejnych dziesięciu osób.
Pierwsze informacje o tym, że na tym cmentarzu mogą być ukryte przed laty pochówki ofiar terroru komunistycznego, pojawiły się w 2017 roku. Pracownikom IPN w Białymstoku udało się dotrzeć do świadków i ich relacji, potem do szczątkowych danych archiwalnych.
W połowie października ub. roku, po kilku latach przygotowań, wykonane zostały sondażowe wykopy w jednej z alejek cmentarza tak, by nie naruszyć istniejących pochówków. W pierwszej części przebadanej alejki odkryto ponad 20 jam grobowych, z których przebadano wtedy pięć; z trzech podjęto szczątki dziewięciu osób. Podczas następnego etapu prac odkryty został szkielet.
Szczątki odnalezione w ubiegłym roku zostały poddane oględzinom antropologicznym, został też z nich pobrany materiał genetyczny do identyfikacji.
Łącznie dotąd udało się przebadać siedem jam grobowych, natrafiono też na jamy grobowe z pochówkami żołnierzy z 1920 roku. Ukryte jamy grobowe zostały odkryte przez IPN w alejce cmentarza.
W kolejnym etapie prace były tam kontynuowane, trwały dwa tygodnie. Jak poinformował we wtorek PAP Bogusław Szczepan Łabędzki, główny specjalista stanowiska ds. poszukiwań i identyfikacji białostockiego oddziału IPN, tym razem nie natrafiono na pochówki wieloosobowe, a na - w miarę uporządkowane - pochówki dziesięciu osób, których ciała - jak wskazują pierwsze oględziny - były po śmierci przekazywane zakładowi medycyny i służyły do ćwiczeń studentów z zakresu anatomii.
Odwołując się do ustaleń historycznych Łabędzki ocenił, że część to osoby cywilne, które po zgonie trafiały do zakładu medycyny ze szpitali, a z różnych powodów nie mogły się nimi zająć rodziny. Ale były to też zwłoki ofiar egzekucji czy zmarłych więźniów; takie przypadki były możliwe na podstawie obowiązujących wówczas przepisów.
Łabędzki zwrócił uwagę na jeden konkretny przykład, o którym wie IPN, gdy starsza kobieta, którą zatrzymano przy nieświadomym przekroczeniu granicy, bez ustalania jej danych osobowych, została skierowana przez prokuraturę wojskową w Białymstoku do szpitala psychiatrycznego. Po jej śmierci ciało również trafiło do takich ćwiczeń z anatomii.
IPN planuje kolejne prace na białostockim cmentarzu wojskowym, wymagają one uzgodnień z władzami miasta. Niewykluczone, że uda się je przeprowadzić jeszcze w tym roku.
Instytut przypomina, że sama nekropolia była wykorzystywana przez służby państwa komunistycznego do ukrywania ofiar, które zmarły w różnych okolicznościach od lipca-sierpnia 1944 do lat 50. ubiegłego wieku. Część to ofiary metod śledczych stosowanych przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, inne przywożono z aresztu śledczego (w tym po egzekucjach). Są to też ofiary walk czy obław.
Do bezimiennych pochówków, tzw. resortowych (czyli związanych z działalnością resortu bezpieczeństwa władzy komunistycznej), wykorzystywano wolne przestrzenie na cmentarzu między grobami i wzdłuż ogrodzenia, ale też stosowano taką metodę, że przed oficjalnym pogrzebem zaplanowanym na tej nekropolii w tym samym grobie chowano najpierw takie ofiary, przysypując je ziemią.
IPN liczy na to, że przynajmniej część ofiar, których szczątki są odkrywane, uda się zidentyfikować dzięki bazie DNA. Apeluje wciąż do bliskich osób - którzy stracili kogoś z rodziny w latach 1944-1956 i do tej pory nie znaleźli miejsc, gdzie mogą być ich bliscy pochowani - o zgłaszanie się.
Jeszcze w ubiegłym roku IPN wszczął śledztwo związane z odkrytymi na cmentarzu wojskowym pochówkami, dotyczące zbrodni komunistycznych. Władze Białegostoku deklarują, że po zakończeniu prac przez IPN pomogą w organizacji pochówku. Niewykluczone, że szczątki spoczną w kolumbariach na tym cmentarzu, gdzie od ponad czterech lat spoczywają szczątki ofiar, m.in. UB, odkryte na terenie białostockiego aresztu śledczego i w innych miejscach w regionie.(PAP)
rof/ aszw/