Leszek Moczulski to była wybitna postać - geopolityk, polityk, strateg, człowiek, który powołał pierwszą antykomunistyczną partię w całym obozie sowieckim. Straciliśmy naprawdę ważnego człowieka o wielkich dokonaniach dla Polski - powiedział PAP szef klubu KO Zbigniew Konwiński o zmarłym założycielu Konfederacji Polski Niepodległej.
„Będąc bardzo młodym człowiekiem, kiedy miałem jeszcze 17 lat, pod wpływem Leszka Moczulskiego, obserwując jego działalność, postanowiłem zaangażować się w politykę. Wstąpiłem do Konfederacji Polski Niepodległej i tak zaczęła się moja przygoda z polityką. Gdyby nie Leszek Moczulski, gdyby nie KPN nigdy bym pewnie w polityce nie był” - powiedział PAP szef klubu KO.
Jego zdaniem Leszek Moczulski to była wybitna postać. „Geopolityk, polityk, strateg, człowiek, który powołał pierwszą antykomunistyczną partię w całym obozie sowieckim. Straciliśmy naprawdę ważnego człowieka o wielkich dokonaniach dla Polski” - zaakcentował.
“Prywatnie był bardzo miły, szarmancki, uprzejmy. Ja rozmawiałem z nim może raz, dwa razy w życiu. Pamiętam jak jako bardzo młody chłopak, miałem wtedy może 20 lat, zostałem szefem KPN-u w Słupsku i wtedy ze mną chwilę rozmawiał, że młodzi muszą tego +byka za rogi brać+, że trzeba się angażować bardzo wcześnie” - opowiadał Konwiński.
“W ogóle w tamtym okresie, w którym ja działałem w Konfederacji Polski Niepodległej to, mimo że Leszek Moczulski był już postacią powiedziałbym dość mocno dojrzałą, wokół niego KPN tworzyli ludzie bardzo młodzi. A on był dla nas takim swoistym nestorem, wyznacznikiem, drogowskazem. Nawet rozmawiałem niedawno z kolegą, z którym wspólnie wtedy działaliśmy, że mieliśmy dużo szczęścia, iż będąc bardzo młodymi ludźmi trafiliśmy na kogoś takiego jak Moczulski. Że tak nasza młodość się potoczyła, żadnych głupich rzeczy nie robiliśmy, tylko zaangażowaliśmy się w politykę i właśnie pod jego wpływem” - mówił.
Jak wspominał, patrzyli wówczas na Moczulskiego jak na szefa, przewodniczącego, ale też wielki autorytet. „Pamiętam spotkania z nim, w których uczestniczyłem i podobnie reagowali tam wszyscy moi koledzy. Myśmy robili notatki, zapisywaliśmy prawie każde zdanie, każde słowo, to co on mówi było bardzo dla nas wszystkich ważne” - relacjonował polityk.
„On był znakomitym analitykiem. Kiedy przypomnimy sobie, oczywiście to dużo wcześniejsze lata, `Rewolucję bez rewolucji`, która zapowiadała powstanie Konfederacji Polski Niepodległej, to dziś się uznaje, że to była publikacja, która miała absolutnie charakter wizjonerski. Bo tak naprawdę przed wybuchem Solidarności on ten wybuch przepowiedział i krok po kroku opisał jak to wszystko będzie, jeszcze w tej rzeczywistości PRL-owskiej, się w Polsce toczyło i co ma szansę doprowadzić do wolności, do niepodległości” - podkreślił.
Zwrócił również uwagę, że Moczulski był jednym z pierwszych, który w sposób zdecydowany stawiał jako program polityczny, że Polska musi być niepodległa. “Że nie `socjalizm z ludzką twarzą`, nie reforma PRL-u, tylko właśnie niepodległość. Współcześni mu często `pukali się w czoło`, że to jest nierealne (…) ale po tych wielu latach okazuje się, że to Moczulski miał rację stawiając takie właśnie dalekosiężne cele, że ta niepodległość jest najważniejsza. To po nim zostaje” - ocenił Konwiński.
Przypomniał również, że Moczulski był nie tylko politykiem, ale także znakomitym historykiem, zwrócił zwłaszcza uwagę na jego książkę “Wojna polska 1939” wydaną w 1972 r. “A później szybko przez władze wycofaną z księgarń i skierowaną na przemiał. Dużo pisał o geopolityce, w bardzo późnym wieku zrobił doktorat, habilitację, to był naprawdę tęgi umysł i warto go poznać również jako historyka” - wskazał.
Wspomniał także o wystawie poświęconej 45-leciu powstania Konfederacji Polski Niepodległej, otwartej w Sejmie w przeddzień śmierci Moczulskiego. “Tak się to zbiegło w czasie. I wtedy Krzysztof Król, co też znamienne, mówił, że konfederaci są spełnieni, bo chcieli wolnej Polski i Polska wolna jest. I to było najważniejsze” - dodał polityk.
Leszek Moczulski - urodzony 7 czerwca 1930 r. w Warszawie - był współzałożycielem powstałego w marcu 1977 r. Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Jako jeden z dwóch rzeczników – obok Andrzeja Czumy – pełnił w nim funkcję nieformalnego przywódcy. Był redaktorem pisma "Opinia". Po powstaniu ROPCiO poddawany był przez władze komunistyczne licznym represjom; łącznie zatrzymano go ok. 250 razy.
We wrześniu 1979 r. założył własną partię polityczną pod nazwą Konfederacja Polski Niepodległej, której celem było odzyskanie pełnej niepodległości.
W 1980 r. został aresztowany. Dwa lata później skazano go na siedem lat więzienia. Zwolniony na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazany na cztery lata, zwolniony w 1986 r. W 1987 r. wyjechał na Zachód. Spotkał się między innymi z wiceprezydentem USA George'em H.W. Bushem.
Krytykował obrady Okrągłego Stołu. W 1990 r. kandydował w wyborach prezydenckich; z 2,5 proc. głosów zajął ostatnie miejsce. W latach 1991-1997 był posłem. W 1998 r. przeszedł na emeryturę. Leszek Moczulski zmarł 10 października w wieku 94 lat. (PAP)
akn/ mhr/