
Japońska policja potwierdziła w środę, że kości odnalezione w byłej kopalni Chosei w prefekturze Yamaguchi to szczątki ludzkie. Grupa Kizamu Kai twierdzi, że należą one do ofiar katastrofy z czasów II wojny światowej, w której zginęło około 180 osób, głównie Koreańczyków pracujących tam przymusowo.
Trzy kości kończyn i czaszka, odnalezione we wtorek przez nurków z Korei Południowej, zostały zbadane przez policję. Analiza nie pozwoliła jednak ustalić, czy należą do jednej osoby, jaki był wiek ofiary ani jaka była przyczyna zgonu.
Podmorska kopalnia Chosei w mieście Ube w południowej Japonii została otwarta w 1914 r. W lutym 1942 r. doszło do zawalenia się stropu i zalania szybu. W wyniku katastrofy zginęło 136 pracujących tam przymusowo Koreańczyków i 47 Japończyków. Dopiero w 1991 r. lokalna grupa obywatelska Kizamu Kai podjęła działania mające na celu ekshumację ofiar i postawienie pomnika.
Odnalezienie szczątków nastąpiło zaledwie kilka dni po spotkaniu premiera Japonii Shigeru Ishiby z prezydentem Korei Płd. Li Dze Mjungiem w Tokio. Podczas szczytu podkreślono przyjazne relacje i współpracę obu krajów w obliczu wyzwań regionalnych.
Podczas II wojny światowej setki tysięcy Koreańczyków były przymusowo zatrudniane w japońskich kopalniach i fabrykach. Krytycy wskazują, że japoński rząd od dawna unika otwartej dyskusji na temat zbrodni wojennych i wykorzystywania obywateli innych państw do pracy.
Tokio utrzymuje, że wszelkie kwestie rekompensat z tego okresu zostały uregulowane na mocy traktatu z 1965 r. Żądania Seulu dotyczące reparacji za okres brutalnych rządów kolonialnych Japonii wielokrotnie nadwyrężały stosunki między sąsiadami. Jednak, jak ocenia agencja AP, od 2023 r. relacje te uległy poprawie między innymi pod presją Stanów Zjednoczonych, które naciskają na odsuwanie na bok różnic, aby umożliwić kluczową współpracę w zakresie bezpieczeństwa w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Chin w regionie.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ ap/