Przez cały czas uważałam, że Edward jest niedoceniany przez środowisko w Polsce - powiedziała Krystyna Janda w środę w Kinie Kultura, podczas spotkania upamiętniającego swojego zmarłego męża, operatora filmowego Edwarda Kłosińskiego.
Stowarzyszenie Filmowców Polskich zorganizowało w Kinie Kultura spotkanie poświęcone Edwardowi Kłosińskiemu, wybitnemu operatorowi filmowemu, który zmarł w 2008 r. W rozmowie z filmoznawczynią Anitą Skwarą o artyście opowiadali aktorka Krystyna Janda - przez 27 lat żona Kłosińskiego, oraz reżyserzy Feliks Falk i Krzysztof Zanussi, z którymi współpracował na wielu planach. Spotkanie rozpoczęło się pokazem fragmentów dokumentu „Kręć! Jak kochasz, to kręć!” (2010) Andrzeja Wajdy o pracy Kłosińskiego. Operator był autorem zdjęć do filmów Wajdy m.in. „Ziemi obiecanej”, „Człowieka z marmuru”, a także „Barw ochronnych” Krzysztofa Zanussiego, „Wodzireja” Feliksa Falka, drugiego filmu z cyklu „Dekalog” oraz „Trzy kolory. Biały” Krzysztofa Kieślowskiego.
„(...) przez cały czas uważałam, że jest niedoceniany przez środowisko w Polsce”
Edward Kłosiński zdobywał nagrody w Niemczech i Austrii, choć - jak podkreśliła Janda – „przez cały czas uważałam, że jest niedoceniany przez środowisko w Polsce”. Według niej, Kłosiński potrafił „nakręcić niespodziewane”. „To był operator, do którego aktor zawsze mógł przyjść i zapytać, jak zagrał. Edward nie tylko patrzył na kadr, on patrzył w oczy tych aktorów, on dokładnie rozumiał, co aktor gra. To dlatego mógł kamerą wyprzedzić jego ruch, po prostu rozumiał precyzyjnie, co robimy” - wspominała.
Janda argumentowała, że wpływ na jego pracę miało wykształcenie w plastycznym liceum we Wrocławiu, mimo że - jak dodał Feliks Falk - jego kadry nie były plastyczne. „Wszystkie wakacje podczas naszych wspólnych lat spędziliśmy w galeriach malarstwa na całym świecie, on kochał sztukę” - dodała aktorka. Wspominała, że używał obrazów Edwarda Hoppera jak inspiracji do scenografii.
Jak podkreśliła, mimo że Kłosiński nienawidził teatru, Andrzej Wajda wielokrotnie prosił go o oświetlenie spektakli. „Jak wszyscy operatorzy filmowi mówił: >>dwie godziny w planie ogólnym - to jest nie do zniesienia<<” - dodała Janda.
Jej zdaniem, reagował wrażliwie zarówno na światło, jak i drugiego człowieka. Był ostatnim operatorem, który zaczynał od formy, ponieważ - jak przytoczyła jego słowa - forma starzeje się najszybciej. Aktorka powiedziała, że bardziej interesowała go atmosfera, aktorzy, reżyser.
Krzysztof Zanussi ocenił, że Kłosińskiego cechowała „pogarda dla efekciarstwa” i „nie poniżył się, by robić rzeczy modne”. „On był w stanie zrobić rzecz z taką dozą uwagi, a jednocześnie tak bardzo lekceważył wszystkie sztuczki, do których zawsze miał dystans” - zauważył reżyser.
Feliks Falk podkreślił, że to dzięki Kłosińskiemu udało mu się zrealizować „Wodzireja” (1978), ponieważ - jak opisał - on sam ówcześnie nie miał doświadczenia. „Edzio to jedyny operator, z którym naprawdę rozmawiałem” - opowiadał. Reżyser przypomniał, że udział Kłosińskiego w pracach przy scenariuszu „Wodzireja” był tak duży, że Kłosiński został wymieniony w napisach końcowych jako, oprócz roli operatora, także współautor dialogów.
„Główna intensywność [artystyczna - PAP] Edwarda przypadała w latach, kiedy istniało tak zwane kino moralnego niepokoju. Jako żona pamiętam jego wybuchy wściekłości, jak wracał do domu i mówił mi, >>jeżeli jeszcze raz będę musiał sfotografować dymiący czajnik na Ursynowie na tle boazerii, to to spalę<<. A to były takie realia, takie scenografie, dekoracje, wnętrza, motywy. Te osiedla, które musieli wtedy fotografować, te socjalistyczne mieszkania ubogiej polskiej inteligencji. Oni wszyscy cierpieli, ponieważ to było nie do sfotografowania” - mówiła Janda.
Skwara argumentowała, że kino moralnego niepokoju tłumaczy studentom filmoznawstwa, jako „niepokój widzenia kamery” i przedstawia „Wodzireja” jako znakomity przykład.
W kontekście pracy nad „Człowiekiem z marmuru” (1977) Janda powiedziała, że Kłosiński miał wiele technicznych problemów na planie z powodu przymusu dostosowania się do kronik filmowych. „Umieścił kamerę poniżej mojego pępka. Kamera była zawsze nisko, co mnie w filmie bardzo wyniosło i dzięki jego ustawieniu kamery, pomysłowi, jak mnie fotografować, on tę postać uwspółcześnił, wyolbrzymił” - podkreśliła.
Janda dodała, że jako kobieta bardzo lubiła sposób, w jaki ją fotografował. Według niej, robił kobietom zdjęcia „pięknie i czule”, tak aby „światło zawsze je całowało”. Opowiadała, że podczas kręcenia "Pestki" (1995) Kłosiński chodził po Warszawie, która jego zdaniem była nieestetyczna, wybierał kadry i zlecał czyszczenie ulic, zdejmowanie plakatów, kabli, tak by w filmie miasto wyglądało lepiej.
Edward Kłosiński urodził się w Warszawie w 1943 r. W 1967 r. ukończył studia na wydziale operatorskim łódzkiej PWSTiF. Był jednym ze współtwórców nurtu kina moralnego niepokoju, wysoko ceniony także w Niemczech, gdzie realizował filmy od 1980 r. W latach 1989-91 był członkiem Komitetu Kinematografii.
Oprócz pracy z Wajdą, Zanussim, Falkiem i Kieślowskim, był odpowiedzialny za zdjęcia także na planach filmów: „Kuchnia polska” Jacka Bromskiego (1991), „Pestka” Krystyny Jandy (1995), „Tydzień z życia mężczyzny” Jerzego Stuhra (1999), „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową” (2000) Krzysztofa Zanussiego, „Pogoda na jutro” (2003) Stuhra, „Persona non grata” (2005) Zanussiego i „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” (2006) Marka Koterskiego.
Miał w dorobku wieloletnią współpracę z polskim Teatrem Telewizji. Był współzałożycielem warszawskiego Teatru Polonia i członkiem zarządu Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury.
W ostatnich latach był reżyserem świateł do spektakli Andrzeja Wajdy, Magdy Umer, Andrzeja Domalika, Krystyny Jandy, a także wielu spektakli Teatru Telewizji m.in. do „Nocy Listopadowej” w reż. Andrzeja Wajdy.
Otrzymał wiele nagród na polskich i zagranicznych festiwalach, m.in. w Madrycie, Monte Carlo, Monachium, Panamie. Za zdjęcia do „Zazdrości” Esther Villar otrzymał nagrodę na festiwalu Teatru Telewizji. W dniu jego 65. urodzin, prezydent odznaczył Kłosińskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł w styczniu 2008 r. w wieku 65 lat. (PAP)
kl/ aszw/ jm/