O początkach fascynacji sportem, o Wyścigu Pokoju w 1956 r., w którym najważniejsze było, że Stanisław Królak pokonał Rosjan, o Bogdanie Tomaszewskim, „poecie mikrofonu”, a także o tym, że lubi wszystkie dyscypliny sportowe, a jedynie nie przepada za boksem - opowiadał legendarny komentator sportowy Krzysztof Miklas.
Krzysztof Miklas był w poniedziałek gościem spotkania z cyklu „Tytani sportu” organizowanego przez Przystanek Historia IPN w Warszawie. Ten już legendarny komentator sportowy, który relacjonował zmagania polskich sportowców na jedenastu letnich i zimowych igrzyskach olimpijskich, komentował m.in. skoki narciarskie, lekkoatletykę oraz pięciobój nowoczesny opowiadał m.in. o początkach zainteresowania sportem.
„Był Wyścig Pokoju. Cały naród stał przy kołchoźnikach i słuchał. Ja też stałem. Była to impreza z podtekstem politycznym, dla ludzi nie to było istotne, istotne było to, że Stanisław Królak w 1956 r. dołożył Ruskim” – wspominał Miklas. Przyznał, że zwycięstwo Królaka nad dominującymi zwykle zawodnikami ZSRR, również na nim robiło wrażenie. „Wtedy było już we mnie - kilkunastoletnim chłopaku - pragnienie żeby zostać komentatorem sportowym” – powiedział.
Potem były igrzyska olimpijskie w Melbourne 1956 r. w Kanadzie. „Po odwilży gomułkowskiej, kiedy można było kupować normalne odbiorniki lampowe ojciec kupił radio „Stolica” Ojciec nasłuchiwał Wolnej Europy, a ja zafascynowany śledziłem igrzyska w Melbourne [odbyły się w dniach od 22 listopada – 8 grudnia – przyp. PAP] - wspominał.
Miklas pierwszy raz oglądał w telewizji igrzyska 1960 r. w Rzymie. „Były to pierwsze igrzyska, które można było obejrzeć w telewizji. W domu nie było telewizora, ale telewizor miał dyrektor szkoły i mogłem u niego do nocy oglądać zawody” – mówił. Nie ukrywał, że jako młody komentator wzorował się na Bohdanie Tomaszewskim (1921 – 2015). „Potem miałem takie szczęście, że przez 4 lata pracowaliśmy w jednym pokoju” - dodał. „Tomaszewski był poetą mikrofonu. Nie bardzo się przejmował faktografią” – relacjonował. „Kontakt się urwał 13 grudnia 1981 r., kiedy wprowadzono stan wojenny. Pan Bogdan skończył akurat 60 lat (…). Powiedział, że nie będzie się komunistycznej władzy kłaniał i poszedł na emeryturę. My młodzi – powiem szczerze – takiej odwagi nie mieliśmy” – wyznał Miklas.
Odsłaniając kulisy swojego warsztatu podkreślił, że jest zwolennikiem komentarza oszczędnego. „Nie należy zagadywać. Na antenie radiowej 3 sekundy pauzy to już ludzie sprawdzają, czy odbiornik się nie popsuł. Ale w telewizji, jak skacze Adam Małysz i ludzie szaleją, to trzeba dać widzom oddech” - wyjaśnił. Miklas powiedział, że lubi wszystkie dyscypliny sportu. Jednak dla niego najciekawszą jest lekka atletyka. Natomiast nigdy nie przepadał za boksem, bo – jak wyznał – nigdy nie lubił widoku krwi na koszulce sportowców.
Zapis spotkania z Krzysztofem Miklasem dostępny jest na IPNtv: https://www.youtube.com/watch?v=5KPiXwf9vJ8 (PAP)
Autor: Wojciech Kamiński
wnk/