"Ocenzurowanie wystawy stałej w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wpisuje się w antydemokratyczną politykę obecnych władz" - mówił na sejmowej komisji kultury Piotr Gliński (PiS). "Czasy kiedy zmieniano wystawy na podstawie podniesienia brwi dyrektora departamentu minęły" - wskazała szefowa MKiDN Hanna Wróblewska.
Czwartkowe posiedzenie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu dotyczyło zmian na wystawie głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Poseł PiS prof. Piotr Gliński stwierdził, że „od pół roku mamy do czynienia z łamaniem prawa, konstytucji, z przejmowaniem siłowo wielu instytucji państwa polskiego”. „Widzimy to w obszarze rozwoju gospodarczego, kiedy wielkie projekty rozwojowe są blokowane, ale widzimy to także niestety w obszarze kultury, gdy blokowane są inwestycje, gdy przejmowane są siłowo i bezprawnie albo niszczone instytucje, gdzie mamy do czynienia z cenzurą. Ponad 20 dyrektorów instytucji kultury zostało bezprawnie w trakcie kadencji odwołanych” – mówił.
„To co się stało, czyli ocenzurowanie wystawy stałej w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, wpisuje się w antydemokratyczną, bezprawną, łamiącą polską konstytucję politykę obecnych władz” – dodał prof. Gliński. B. minister kultury wskazał, że postaci takie jak rtm. Witold Pilecki, rodzina Ulmów czy o. Maksymilian Kolbe symbolizują postawę polskiego społeczeństwa wobec najeźdźcy.
Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku prof. Rafał Wnuk podkreślił, że "tylko pokazując uniwersalną opowieść o globalnym konflikcie, jej twórcy mogli pokazać specyfikę Polski". Wyjaśnił, że "specyfikę pokazuje się na tle i w porównaniu. To jest podstawowa metoda naukowa". Jednocześnie zauważył, że "praktycznie natychmiast z miejsca zostali zaatakowani przez polityków pewnej partii". Dyrektor Muzeum zaznaczył także, że osiem lat po powstaniu placówki udało się odtworzyć dla zwiedzających wystawę. "To zaskoczyło część świata polityki" – dodał. Wskazał ponadto, że muzeum pomagali tworzyć członkowie muzealnej Rady m.in. Timothy Snyder, Norman Davies, Israel Gutman i Władysław Bartoszewski. "Tworzyliśmy wystawę całkowicie suwerennie, a żaden polityk nie mieszał się do naszej pracy" – podkreślił.
Prof. Wnuk wskazał, że rtm. Pilecki był przez nich "wprowadzony na ekspozycję". "Jest i będzie tak długo jak będę miał wpływ na kształt tej wystawy" - mówił. "Ulmowie oraz o. Kolbe zostali umieszczeni na wystawie przez nową dyrekcję muzeum pana dr Nawrockiego w nieprawidłowych miejscach, a towarzyszące im podpisy zawierały nieprawdziwe informacje" – przypomniał dodając, że poważna wystawa historyczna nie może dezinformować zwiedzających.
Powiedział, że "jako autorzy wystawy zdecydowali się naprawić to, co zepsuli poprzednicy". "Dostrzegliśmy, że dla niektórych nasze działania są trudne do zaakceptowania. Z tej przyczyny zdecydowaliśmy się podjąć działania w celu wkomponowania historii rodziny Ulmów oraz o. Kolbe w wystawę, ale bez błędów i manipulacji popełnionych przez naszych poprzedników" – podkreślił prof. Wnuk. Jego zdaniem "muzeum musi być miejscem dyskusji, a zmiany muszą się odbywać z zapewnieniem autonomii nauki i kultury względem świata polityki".
Jak zaznaczyła ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska, muzea tak jak inne instytucje kultury, działają na mocy ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. "Muzea dodatkowo na mocy ustawy o muzeach. Muzea działają na mocy też statutów nadanych im przez organizatora, statut określa misję muzeum. Za realizację misji muzeum odpowiedzialny jest dyrektor. Dyrektor, który do współpracy zaprasza zespół, bardzo często robi to we współpracy z radą programową, kiedyś były to też rady powiernicze, które niestety zniknęły, ale też - co jest bardzo ważne - w ciągłym dialogu ze społeczeństwem i z publicznością" - mówiła.
"Bardzo wyraźnie chciałabym podkreślić, że te czasy, kiedy zmieniano wystawy na podstawie podniesienia brwi dyrektora departamentu, cofano dzieła z ekspozycji, a nawet zamykano całe wystawy stałe, że przypomnę casus Muzeum Narodowego w Warszawie, te czasy minęły. Bardzo dziękuję panu dyrektorowi Wnukowi za taką otwartość na ciągły dialog ze społeczeństwem i z publicznością. Pewna jestem, że zmiany jakie nastąpią, jeśli nastąpią, nastąpią nie dlatego, że zadzwoniła do niego pani minister albo że huknął wicepremier albo jakikolwiek poseł z Gdańska czy okolic, ale dlatego, że będą to zmiany, które będzie wprowadzał autorsko, z zespołem, na podstawie stałego dialogu społecznego, za co bardzo dziękuję" - podkreśliła ministra.
Wygłosiła też "osobisty apel" do obu stron. "Jak państwo wiecie specjalizuję się głównie w sztuce współczesnej, ale historia jest dla mnie ważna. W Muzeum Ulmów byłam kiedy to jeszcze nie było modne. I to sama. Bardzo państwa proszę, żeby nazwiska, imiona bohaterów i bohaterek naszej narodowej historii nie były używane w walce politycznej. Te postaci nie mogą być narzędziami, są naszymi bohaterami" - dodała ministra.
Jak mówił obecny na komisji b. dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, obecnie prezes IPN, dr Karol Nawrocki, już w 2010 r. powstała książka, do której wstęp napisał prof. Machcewicz. "Tytuł tej książki to +Między codziennością a wielką historią+. Według badań przeprowadzonych przez prof. Machcewicza (...) wśród najważniejszych kanonów historycznych dla Polski i dla Polaków w XX w. wymieniony jest gen. Sikorski, gen. Anders, wymieniony jest rtm. Witold Pilecki i Irena Sendlerowa" - powiedział. "Te postaci, które po 2017 r. w stworzonym przez was muzeum, po 7 latach od publikacji tej książki, nie zostały właściwie pokazane w największej muzealnej inwestycji w historii Polski, do momentu powstania Muzeum Historii Polski. To jest bardzo symptomatyczne, bo mieliście wiedzę, czego chcą Polacy, jak myślą o swojej historii i do kogo są przywiązani" - wskazał dr Nawrocki.
Odpowiadając na głosy i pytania zadawane podczas posiedzenia przez uczestników komisji ministra kultury podkreśliła, że minister nie jest "carem, królem, ani właścicielem". "Nie rozdaje dóbr lennych, ani ich nie odbiera. Działamy w pewnym porządku prawnym demokratycznym i rozumiem, że i ja i państwo ten porządek demokratyczny bardzo sobie cenimy. W tym porządku demokratycznym jak już mówiłam instytucje działające na mocy ustawy mają autonomię swoich działań, którą wspieram, jeśli podbita jest statutem instytucji" - wskazała.
Odniosła się też m.in. do pytania dotyczącego członków Rady Muzeum II Wojny Światowej. "Nie jest tak, że minister z kapelusza wyciąga sobie jakieś osoby i mianuje. Otóż osoby, które są w Radzie są przedstawicielami ministra, ale również różnych innych gremiów lokalnych, stowarzyszeń i związków. To nie jest tak, że został w całości zmieniony skład Rady Muzeum, część myśmy zmienili jako ministerstwo, osoby, które były naszymi reprezentantami, część rekomendacji została utrzymana, te osoby do dzisiaj tam pracują" - dodała ministra.
Spór o wystawę główną w MIIWŚ toczył się od 2017 r., czyli od otwarcia muzeum, które budował i przygotowywał zespół pod kierownictwem prof. Pawła Machcewicza. Dwa tygodnie po otwarciu muzeum zastąpił go na stanowisku dr Karol Nawrocki, który wcześniej był naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku. Nowe kierownictwo zmieniło wystawę główną, której autorami byli Machcewicz, Janusz Marszalec (obecny z-ca dyrektora MIIWŚ), Piotr M. Majewski i Rafał Wnuk. Nie zgodzili się oni ze zmianami traktując je "jako ingerencję polityczną w przekaz ideowy wystawy oraz naruszenie praw autorskich".
W kwietniu br. kierownictwo nad muzeum przejęli dwaj autorzy scenariusza – Wnuk i Marszalec. Zdaniem obecnych władz i twórców pierwotnej wystawy głównej działania dyrektora Nawrockiego "wypaczyły sens stworzonej przez autorów opowieści".
W ubiegłym tygodniu MIIWŚ poinformowało w komunikacie o powrocie "do pierwotnej wizji autorów sekcji +System obozów koncentracyjnych+ i +Droga do Auschwitz+ części wystawy zatytułowanej +Groza wojny+". Jak stwierdzono, w pierwszej z nich "nie bez powodu nie było przedwojennych fotografii więźniów ani historii powszechnie znanych osób".
"Pokazano za to takie elementy codzienności, jak obozowy reżim, głód, eksperymenty medyczne, opór, czas wolny itp. Wprowadzenie gabloty poświęconej wyłącznie duchownym rzymskokatolickim oraz zawieszenie w centralnych punktach tej przestrzeni portretów o. Kolbego i rtm. Pileckiego zaburzyło antropologiczny charakter narracji" - podkreślono.
Jak zaznaczono, podobnie umieszczenie wielkoformatowej fotografii rodziny Ulmów w sekcji "Droga do Auschwitz", opowiadającej o śmierci więźniów w obozach masowej zagłady, "rozbiło kompozycję artystyczną".
W sobotnim komunikacie opublikowanym na stronie MIIWŚ podkreślono, że muzeum powstało, by "łączyć Polaków, Europejczyków i mieszkańców wszystkich kontynentów". "Zdecydowaliśmy, że do ekspozycji stałej zostaną włączeni o. Maksymilian Kolbe i rodzina Ulmów. Widzimy, że istnieje taka społeczna potrzeba" - poinformowało Muzeum II Wojny Światowej. (PAP)
autorzy: Dariusz Sokolnik, Anna Kruszyńska, Piotr Jagielski, Anna Kondek-Dyoniziak
dsok/ akr/ pj/ akn/ aszw/