
Niemiecki Związek Ludowy Opieki nad Grobami Wojennymi (VDK) szacuje, że ponad 2 mln żołnierzy, którzy zginęli podczas II wojny światowej, wciąż nie zostało godnie pochowanych. W tygodniu, w którym przypada 80. rocznica zakończenia wojny w Europie, sylwetkę organizacji przybliża we wtorek agencja AP.
Organizacja przekazała, że tylko w ubiegłym tygodniu w jednym z lasów wokół Berlina uroczyście pochowano szczątki 107 żołnierzy Wehrmachtu. W uroczystości, obok przedstawicieli młodzieży i wojska, uczestniczyły też setki mieszkańców sąsiedniej wsi oraz rodzin poległych. Związek, który powstał w 1919 roku, w ciągu ostatnich 30 lat, odkąd uzyskał możliwość prowadzenia badań w krajach byłego bloku komunistycznego, pochował szczątki ok. 1 mln osób.
Cytowani przez AP przedstawiciele VDK podkreślają, że wciąż w wielu miejscach ich praca spotyka się z wrogim przyjęciem. "Nie wykluczam, że chowamy wielu zbrodniarzy wojennych. Wiemy też, że niektórzy z nich mogli dopuścić się nawet najpoważniejszych zbrodni wojennych" - powiedział Associated Press sekretarz generalny Związku Dirk Backen.
Jako przykład udanej, międzynarodowej współpracy podał prace ekshumacyjne z marca tego roku w Ostrołęce, gdzie przy udziale polskich archeologów na jednym z miejscowych cmentarzy wykopano szczątki niemieckich żołnierzy. Ich ponowny pochówek, po wcześniejszej próbie identyfikacji, ma się odbyć w Polsce pod koniec roku podczas ceremonii wojskowej.
Agencja AP cytuje jednego z polskich archeologów, Łukasza Karola, który przyznał, że miał wątpliwości natury etycznej, czy przyjąć propozycję współpracy z VDK. Associated Press podkreśliła, że górę wzięły względy etyczne. "To także ludzie i oni również zasługują na pochówek" - powiedział agencji polski archeolog.
Przedstawiciele VDK podkreślili, że proces odnajdowania i identyfikacji szczątków jest bardzo żmudny, bo wielu zaginionych chowano naprędce, podczas odwrotu lub w trakcie walk. Nie ma pewności, co do niektórych miejsc pochówków; inne są poza zasięgiem, jak np. za linią frontu we wschodniej Ukrainie. Działacze Związku zapewniają, że mimo to przeszukują stare pola bitew, sprawdzają mapy wojskowe i listy zaginionych żołnierzy. Podkreślają, że prace są prowadzone również na zachodzie Ukrainy.
Kierownictwo VDK podkreśliło, że celem jego działań nie jest oddawanie czci poległym, ale ich identyfikacja i upamiętnienie. "Kiedy się stoi nad grobem 18-letniego żołnierza Wehrmachtu, to siłą rzeczy człowiek zadaje sobie pytanie, czy nie miał on innych planów i innego marzenia niż oddanie życia w tak młodym wieku za sprawę, która również miała zbrodniczy wymiar" - powiedział Backen. (PAP)
piu/ fit/ mhr/