W Bibliotece Václava Havla przy współpracy Instytutu Polskiego w Pradze zorganizowano debatę o 40. rocznicy powstania Solidarności. Mówiono o jej wpływie na dysydentów w Czechach. Jeden z nich, europoseł Aleksander Vondra podkreślał, że w tym czasie Czesi od Polaków uczyli się waleczności.
Polski historyk, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej oraz szef Europejskiej Platformy Pamięci i Sumienia dr Łukasz Kamiński zwrócił uwagę na zmianę w polskich stereotypach dotyczących Czechów po roku 1968, kiedy środowisko polskich intelektualistów czuło wstyd, że polscy żołnierze uczestniczyli w inwazji Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Czechów wówczas postrzegano jak bohaterów, a Polacy sami o sobie mówili, że zachowali się jak świnie. Jego zdaniem 1968 rok spowodował większe zainteresowanie tym, co dzieje się za południową granicą Polski.
Konsekwencją było nawiązanie bezpośrednich kontaktów między polskim środowiskiem Komitetu Obrony Robotników a czeską Kartą 77. Moderujący debatę dyrektor Biblioteki Vaclava Havla i współpracownik byłego prezydenta, były ambasador w USA Michal Żantovski przypomniał, że gdy uzgodniono pierwsze spotkanie w Karkonoszach na polsko-czechosłowackiej granicy, to Polacy uznali je za fantasmagorię i nie przyszli. Udało się jednak utrzymać kontakt i doszło do spotkań, gdy m.in. wymieniano się niezależnie drukowaną literaturą.
Kamiński zauważył, że kontakty osłabły, gdy polscy dysydenci zaczęli zajmować się innymi sprawami. Zaczęli m.in. pełnić funkcje związane z działalnością NSZZ „Solidarność” przed stanem wojennym. Przypomniał I zjazd "Solidarności" i odezwę do ludzi pracy Europy Środkowej i Wschodniej. Były dysydent, później mister obrony i spraw zagranicznych, ambasador w USA, eurodeputowany Alexandr Vondra zauważył, że Polacy wierzyli w upadające kostki domina.
W wielowątkowej debacie poruszono także kwestie współczesnego postrzegania Polaków w Czechach. Wspomniano o istniejących podziałach w środowisku dawnej "Solidarności". Vondra podkreślił, że ma przyjaciół w jednym i drugim obozie i „wciąż może rozmawiać z jednymi i z drugimi”. Zwrócił uwagę, że mimo istniejących podziałów, w Polsce nikt nie zanegował sensu współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej, która powstała m.in. dzięki współpracy środowisk demokratycznych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jego zdaniem zdarza się to w Czechach, gdzie współpraca w V4 bywa negowana, „bo ktoś wygrał demokratyczne wybory”.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ jo/ mal/