Apelem pamięci, modlitwą przedstawicieli różnych wyznań i salwą honorową uczczono w czwartek w Łodzi 78. rocznicę eksterminacji 1,5 tys. więźniów hitlerowskiego więzienia na Radogoszczu i zakończenia okupacji niemieckiej.
"Powracamy po raz kolejny do tragicznych wydarzeń z 19 stycznia 1945 roku, kiedy rozwarły się podwoje niemieckiego więzienia na Radogoszczu, pokazując rozmiar kaźni. Przed spalonym budynkiem leżały stosy zwęglonych ciał; rodziny odnajdowały wśród nich swoich bliskich. Z 1,5 tys. więźniów ocalała zaledwie garstka - ok. 30 osób. Setki ludzi zastrzelono lub spalono żywcem i to w dniu poprzedzającym wyzwolenie - po latach cierpień, terroru i poniżenia" - powiedziała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Prezydent podkreśliła, że tragedia Radogoszcza wciąż żyje w pamięci łodzian, a po wybuchu wojny w Ukrainie nabiera nowego znaczenia.
"Mury dawnego więzienia rezonują dziś także echem nowej, okrutnej wojny u naszych sąsiadów za wschodnią granicą. Każdego roku zbieramy się tutaj, by uczcić ofiary sprzed prawie 80 lat, ale ich doniosły krzyk miesza się z tragedią i wołaniem narodu ukraińskiego o pokój" - mówiła.
"Powracamy po raz kolejny do tragicznych wydarzeń z 19 stycznia 1945 roku, kiedy rozwarły się podwoje niemieckiego więzienia na Radogoszczu, pokazując rozmiar kaźni. Przed spalonym budynkiem leżały stosy zwęglonych ciał; rodziny odnajdowały wśród nich swoich bliskich. Z 1,5 tys. więźniów ocalała zaledwie garstka - ok. 30 osób. Setki ludzi zastrzelono lub spalono żywcem i to w dniu poprzedzającym wyzwolenie - po latach cierpień, terroru i poniżenia" - powiedziała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Według Zdanowskiej, nowego sensu nabiera memento wyryte na pamiątkowym kamieniu mauzoleum: "Niech śmierć tak nieludzka nie powtórzy się więcej".
Wicemarszałek woj. łódzkiego Piotr Adamczyk mówił, że zbierając się co roku w miejscu kaźni więźniów, łodzianie pragną nie tylko złożyć im hołd, ale wyciągnąć wnioski z tragicznej historii, a także uzyskać zadośćuczynienie od winnych zbrodni.
"Wydawałoby się, że wszystko na ten temat zostało już powiedziane, że sprawcy zostali zidentyfikowani, a strona niemiecka przyznaje się do moralnej, politycznej odpowiedzialności. Kiedy znamy już sprawców, to jest czas, by nastąpiło zadośćuczynienie. Oczywiście niemożliwe jest, by zadośćuczynić mordom, ale myślę, że ze strony samorządu powinien także płynąć głos poparcia dla rządu, by reparacje, które się Polsce należą, były wypłacone" - dodał.
Podczas uroczystości, w której wzięły udział władze miasta i województwa, radni oraz harcerze, odbył się apel pamięci i modlitwa duchownych różnych wyznań. Metropolita łódzki arcybiskup Grzegorz Ryś podkreślił, że zło, które dokonało się w Radogoszczu było "buntem przeciw Bogu i jego prawom".
Złożono wieńce i wiązanki przy Pomniku Martyrologii oraz kwiaty na kwaterach spalonych więźniów, które znajdują się na pobliskim cmentarzu.
Ostatni więzień Radogoszcza, Donat Doliwa, zmarł w styczniu 2018 roku. Rok wcześniej, jako uczestnik rocznicowych obchodów opisał zgromadzonym swój pobyt w tym miejscu. Trafił do niego w grudniu 1943 r. i przebywał do stycznia 1944 r. Został zwolniony na rok przed podpaleniem więzienia.
Więzienie na Radogoszczu Niemcy utworzyli w 1940 r. w byłej fabryce włókienniczej Samuela Abbego. Najpierw funkcjonował w niej hitlerowski obóz, a następnie więzienie policyjne.
"To było straszne więzienie. Trzy razy dziennie były apele i trzy razy dziennie było bicie - tak wyglądała nasza codzienność. Trzymano nas rozebranych do pasa na mrozie tak długo aż żandarm nie odliczył, czy są wszyscy więźniowie. A żeby ktoś mógł stąd uciec, nie było mowy. Warunki były gorsze niż w różnych obozach. W obozach było więcej swobody, tu jej nie było wcale. Jeśli ktoś poczuł się źle - trafiał do sanitariusza Mateusza, który miał laskę grubszą od mojej - i nie wracał już na górę. To była wykańczalnia" – mówił w 2017 roku Doliwa.
Więzienie na Radogoszczu Niemcy utworzyli w 1940 r. w byłej fabryce włókienniczej Samuela Abbego. Najpierw funkcjonował w niej hitlerowski obóz, a następnie więzienie policyjne.
W latach 1940-41 trafiali do niego głównie Polacy masowo wysiedlani ze swoich gospodarstw. Od połowy 1942 r. Radogoszcz był przede wszystkim więzieniem przejściowym dla mężczyzn, których wysyłano do więzień, obozów pracy karnej lub obozów koncentracyjnych.
Na kilkadziesiąt godzin przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Łodzi, w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., Niemcy podpalili więzienne budynki. W płomieniach zginęło około 1,5 tys. osób. Uratowało się około 30 więźniów. Armia czerwona wkroczyła do Łodzi 19 stycznia. (PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ pat/