Kościół św. Stanisława Kostki był oazą wolności – mówi PAP Katarzyna Jóźwik z Instytutu Pileckiego. Jestem przekonany, że ks. Jerzy zginął za msze za ojczyznę – dodaje Paweł Kęska z Muzeum i Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu ks. Jerzego Popiełuszki.
28 lutego mija 40. rocznica pierwszej mszy św. za ojczyznę odprawianej przez ks. Jerzego Popiełuszkę. Z tej okazji 27 lutego w parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie odbyła się msza św. w intencji Polski. Można także nawiedzić kaplicę z przedmiotami związanymi ze śmiercią męczennika.
Polska Agencja Prasowa: Jaką rolę pełnił kościół św. Stanisława Kostki w okresie karnawału „Solidarności? Ks. Jerzy Popiełuszko był duszpasterzem robotników już od sierpnia 1980 roku…
Paweł Kęska: Ks. Jerzy Popiełuszko nigdy nie otrzymał formalnej nominacji na taką funkcję. Wiele funkcji w Kościele delegowano wówczas w sposób nieformalny. Nigdy więc nie podjęto oficjalnej decyzji o powierzeniu ks. Popiełuszce takiej roli.
Katarzyna Jóźwik: Msze za ojczyznę nie wzięły się z niczego. Wynikały z przyjaźni z hutnikami. Jeszcze w grudniu 1981 r. ks. Popiełuszko zaczął wspierać rodziny hutników, którzy zostali aresztowani. Znał ich obawy oraz sytuację, w jakiej się znajdowali. To właśnie za nich modlił się w czasie pierwszej mszy za ojczyznę w lutym 1982 r. Modlono się wówczas za aresztowanych i ich rodziny, a także tych, którzy „znajdują się po stronie zła”.
Katarzyna Jóźwik: Tak nazwał go bp Zbigniew Kraszewski podczas uroczystej mszy, na której poświęcono sztandar „Solidarności” Huty Warszawa. Stąd wzięło się to określenie.
Paweł Kęska: Trzeba pamiętać, że proboszczem tej parafii był od 1974 r. ks. prałat Teofil Bogucki, który był nastawiony niezwykle patriotycznie i dążył do powiązania patriotyzmu z wartościami religijnymi. Dziś w kościele i jego otoczeniu widać liczne ślady jego działalności, takie jak wiele miejsc pamięci. Związek historii i patriotyzmu rósł w tym miejscu przez kilka lat. Młody rezydent ks. Jerzy Popiełuszko związał z tym kościołem hutników pracujących w Hucie Warszawa. Nieformalnie narodziło się w tym miejscu duszpasterstwo hutników, którzy przychodzili tu na niedzielne msze o godz. 10. Pojawiali się tu także byli studenci medycyny, którymi opiekował się w kościele św. Anny, oraz lekarze i pielęgniarki. Stopniowo te różne środowiska zaczynały się spajać dzięki ks. Popiełuszce. W czasie strajków i nasilania się konfliktu „Solidarności” z reżimem komunistycznym miejsce to było również miejscem schronienia dla jej licznych działaczy, w pierwszej kolejności hutników, którzy najlepiej i najdłużej znali ks. Jerzego.
Katarzyna Jóźwik: Msze za ojczyznę nie wzięły się z niczego. Wynikały z przyjaźni z hutnikami. Jeszcze w grudniu 1981 r. ks. Popiełuszko zaczął wspierać rodziny hutników, którzy zostali aresztowani. Znał ich obawy oraz sytuację, w jakiej się znajdowali. To właśnie za nich modlił się w czasie pierwszej mszy za ojczyznę w lutym 1982 r. Modlono się wówczas za aresztowanych i ich rodziny, a także tych, którzy „znajdują się po stronie zła”.
PAP: Można spotkać się z informacją, że pierwsza msza za ojczyznę została odprawiona przez ks. Popiełuszkę 17 stycznia 1982 r., a nie 28 lutego. Skąd ta różnica?
Katarzyna Jóźwik: Wiele wiedzy esbecja pozyskiwała od swoich tajnych współpracowników, którzy otaczali księdza. Szacowano liczebność wiernych, wymieniano biorących w nich udział aktorów. Notowano fragmenty homilii lub podawano ich ogólną tematykę. Msze były również nagrywane przez SB, a następnie spisywane. W aktach sprawy karnej prowadzonej od 1983 r. przeciwko ks. Jerzemu zachowały się te transkrypcje.
Katarzyna Jóźwik: Msza z 17 stycznia była poświęcona więzionym hutnikom, którzy protestowali po 13 grudnia przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Miała zostać odprawiona już w miesięcznicę stanu wojennego, ale nie udało jej się przygotować tak szybko. Można powiedzieć, że było to pierwsze publiczne upomnienie się o represjonowanych. Dopiero msza z 28 lutego miała charakter zbliżony do późniejszych. Została odprawiona w ostatnią niedzielę miesiąca o 19:00. Brali w niej udział artyści, którzy przygotowywali ich oprawę i recytowali wiersze.
PAP: Jak dużo wiemy na temat pierwszej reakcji władz na mszę za ojczyznę? Ks. Popiełuszko był obserwowany przez bezpiekę od wielu miesięcy.
Katarzyna Jóźwik: W raportach SB pojawia się już msza z 17 stycznia. Nie padło tam jednak nazwisko księdza. Uwagę przyciągnęła również msza z 28 lutego. Wiele wiedzy esbecja pozyskiwała od swoich tajnych współpracowników, którzy otaczali księdza. Szacowano liczebność wiernych, wymieniano biorących w nich udział aktorów. Notowano fragmenty homilii lub podawano ich ogólną tematykę. Msze były również nagrywane przez SB, a następnie spisywane. W aktach sprawy karnej prowadzonej od 1983 r. przeciwko ks. Jerzemu zachowały się te transkrypcje.
Paweł Kęska: Homilie wielu księży były później przedmiotem dyskusji m.in. między kurią warszawską a warszawskim Urzędem ds. Wyznań. Początkowo dotyczyło to głównie trzech kapłanów: Jerzego Popiełuszki, Stanisława Małkowskiego i Leona Kantorskiego. Z czasem pojawiały się nazwiska tylko tych dwóch pierwszych kapłanów. Później sprawy ich kazań pojawiały się w rozmowach pomiędzy sekretarzem episkopatu bp. Bronisławem Dąbrowskim a władzami. Ks. Jerzy Popiełuszko musiał zmagać się z próbami ograniczenia jego działalności. Kuria początkowo prawdopodobnie nie zareagowała na naciski władz komunistycznych. Dopiero w listopadzie 1982 r. biskup pomocniczy warszawski Zbigniew Kraszewski spotkał się z ks. Popiełuszką. Informował o tym SB ks. Michał Czajkowski (TW „Jankowski”), który stwierdził, że bp Kraszewski prosił ks. Popiełuszkę „jako brat w kapłaństwie”, a nie biskup o rezygnację z wygłoszenia homilii w czasie mszy za ojczyznę w listopadzie 1982 r., bo z tego powodu może zostać aresztowany. Powodem tej reakcji była msza z końca sierpnia.
Katarzyna Jóźwik: Ta msza upamiętniała podpisanie Porozumień Sierpniowych. Wielką niechęć władz wzbudziła dekoracja przy ołtarzu, jaką była podobizna dziecka w koszulce „Solidarności” i z podpisem „mam 2 lata”. Również homilia ks. Jerzego odnosiła się do tej rocznicy.
Paweł Kęska: Taktyką władz było podsuwanie księdzu tajnych współpracowników. Wiemy o co najmniej kilku osaczających ks. Popiełuszkę. Na pewno było ich więcej. Co szczególnie dramatyczne, część z nich była kapłanami. Ks. Andrzej Przekaziński, który uważał się za przyjaciela ks. Jerzego, współpracował z bezpieką, ale jednocześnie próbował ułagadzać SB, dezinformować i zabiegać o paszport dla ks. Popiełuszki na kanonizację św. Maksymiliana Kolbego. Zadaniem ks. Czajkowskiego było dezawuowanie działań ks. Jerzego. Przedstawiał go w kurii jako kogoś niepoważnego.
Wydaje się, że rzeczywiście tak uważał. Prymas Józef Glemp, którzy pochodził spoza środowiska warszawskiego, a przez to nie znał ks. Jerzego z początków jego działalności duszpasterskiej, zaczął ulegać tym sugestiom. Wydaje się, że początkowo miał o ks. Jerzym niezbyt wysokie mniemanie. Krytycznie postrzegał jego przygotowanie intelektualne. Uważał, że ksiądz może zostać wykorzystany przez „Solidarność”, która jego zdaniem potrzebowała męczennika. Widział w nim zagubionego człowieka poddawanego wpływom. Na przełomie 1983 i 1984 r. sprawa ks. Popiełuszki i ks. Henryka Jankowskiego została poruszona na spotkaniu bp. Kraszewskiego z papieżem. Jan Paweł II znał ich działalność z relacji ks. Adama Bonieckiego, który jako redaktor naczelny polskiej edycji „L’Osservatore Romano” pod koniec 1983 r. przybył do Polski. Za pośrednictwem Klemensa Szaniawskiego i jego żony poznał ks. Jerzego. Boniecki był zafascynowany jego osobowością i zrozumiał, że ksiądz jest przedstawiany w niewłaściwym świetle. Po powrocie do Rzymu został przyjęty przez papieża i zdał relację ze spotkania z ks. Popiełuszką. Papież poprosił bp. Kraszewskiego, aby chronił księdza i stawał w jego obronie przed prymasem Glempem. Dzięki bp. Kraszewskiemu i papieżowi ten konflikt został zażegnany. Później prymas Glemp spotykał się z ks. Jerzym w znacznie lepszej atmosferze i pobłogosławił jego działalności.
Katarzyna Jóźwik: Od ponad roku Instytut Pileckiego we współpracy z parafią św. Stanisława Kostki prowadzi badania naukowe poświęcone analizie sieci kontaktów ks. Jerzego i jego wpływów oraz oddziaływań na różne środowiska. Dzięki tym badaniom odkrywane są nowe, nieznane wydarzenia i postaci związane z ks. Popiełuszką.
Wielu informacji udzielił esbecji także działacz mazowieckiej „Solidarności” Tadeusz Stachnik TW „Miecz”. W mieszkaniu księdza przy parafii św. Stanisława Kostki był zainstalowany podsłuch. Również telefon był stale podsłuchiwany. Jedno z mieszkań w domu naprzeciwko parafii zostało przejęte przez SB w celu stałej obserwacji. Świadkowie wspominali, że gdy przez lornetkę patrzyli z mieszkania księdza na to mieszkanie, to jednocześnie patrzono na nich.
Ksiądz i jego otoczenie było poddawane presji. Po jednej z mszy za ojczyznę SB wezwała biorących w niej udział aktorów. Próbowano zmusić ich do współpracy. Symbolem narastającej presji było wrzucenie do mieszkania księdza cegły z doczepionym materiałem wybuchowym. Wydarzyło się to w symboliczną noc z 12 na 13 grudnia 1982 r. Wtedy otrzymał stałą ochronę zorganizowaną przez zaprzyjaźnionych hutników, a w oknach założono metalową siatkę. Od tego momentu niemal przez cały czas ktoś towarzyszył ks. Jerzemu.
PAP: Żoliborz był dzielnicą zdominowaną przez lewicę. Już przed wojną protestowano przeciwko budowie kościoła św. Stanisława Kostki. Z Żoliborza wywodził się m.in. Jacek Kuroń, który był niewierzący. Mimo to, podobnie jak wielu innych opozycjonistów o podobnych poglądach, przychodził na msze za ojczyznę. Co ich przyciągało?
Katarzyna Jóźwik: Na msze przychodzili nie tylko wierzący. Nie przychodzono też tylko po to, aby się modlić. W wielu świadectwach pojawiają się stwierdzenia, że był to dla ludzi „kawałek wolnej Polski” lub „dwie godziny wolnej Polski”. Kościół św. Stanisława Kostki był oazą wolności. Dzięki homiliom i oprawie artystycznej uczestnicy mszy nabierali wewnętrznej siły. W wielu listach docierających do ks. Jerzego dziękowano mu za ten dar, który pozwalał na odnalezienie się w traumatycznej sytuacji stanu wojennego. Należy pamiętać, że msze za ojczyznę, mimo iż były początkowo kierowane do robotników, to przemawiały do wszystkich. Były zrozumiałe dla wszystkich i przekazywały ważne wartości.
Paweł Kęska: Dla mnie do dziś jest to człowiek nieodgadniony. Fascynuje mnie, jak pojemna była jego wrażliwość i dostrzeganie człowieka w człowieku. Hutnik był dla niego takim samym człowiekiem, jak inteligent. W ten sposób ks. Jerzy stworzył niezwykle silne środowisko, pełne energii i poczucia wewnętrznej wolności.
Ciekawym i dotąd nieanalizowanym zagadnieniem w kontekście działalności ks. Jerzego Popiełuszki jest kwestia jego środowiskowego zaangażowania. Do tej pory najczęściej opisywane były okoliczności porwania i zamordowania kapłana. Mniej uwagi przykładano natomiast do jego bardzo szerokiej działalności duszpasterskiej i społecznej, która stała się przyczyną tej śmierci. Od ponad roku Instytut Pileckiego we współpracy z parafią św. Stanisława Kostki prowadzi badania naukowe poświęcone analizie sieci kontaktów ks. Jerzego i jego wpływów oraz oddziaływań na różne środowiska. Dzięki tym badaniom odkrywane są nowe, nieznane wydarzenia i postaci związane z ks. Popiełuszką.
Paweł Kęska: Żoliborz był dzielnicą inteligencką, ale jednak kościół św. Stanisława Kostki stał się świątynią duszpasterską Huty Warszawa, która zatrudniała ok. 9 tys. osób. W tamtej części Warszawy nie istniała świątynia, która mogłaby pomieścić choćby część hutników. Do mszy przyciągała także osobowość ks. Jerzego. Ks. Boniecki wspominał, że był to jeden z najciekawszych ludzi, jakich spotkał w życiu. Dla mnie do dziś jest to człowiek nieodgadniony. Fascynuje mnie, jak pojemna była jego wrażliwość i dostrzeganie człowieka w człowieku. Hutnik był dla niego takim samym człowiekiem, jak inteligent. W ten sposób ks. Jerzy stworzył niezwykle silne środowisko, pełne energii i poczucia wewnętrznej wolności.
Znakomicie mówił o tym Andrzej Gwiazda, który wspominał, że po wypuszczeniu z więzienia na Białołęce przyjechał na Żoliborz, bo „chciał poznać wielkiego proroka”. Zapukał do drzwi parafii i otworzył mu młody człowiek w dżinsach i koszuli khaki. Nie mógł zrozumieć, w jaki sposób ks. Jerzy zbudował tak wielki autorytet. Gwiazda wspominał, że cały wieczór spędził u ks. Jerzego na rozmowie. To tylko jeden przykład tego, w jaki sposób ks. Jerzy szybko przełamywał bariery i jednoczył ludzi z sobą. Tylko on mógł sprawić, aby na jedną mszę przyszli: Jacek Kuroń, Adam Michnik, Leszek Moczulski, Anna Walentynowicz, Zbigniew Romaszewski. W tej przestrzeni nie byli w konflikcie, tu możliwe było dogadanie się.
Oprowadzając po muzeum licealistów, lubię podkreślać, że ks. Jerzy zdał maturę ze średnią poniżej 4,0. W seminarium szło mu równie ciężko. Nie był wybitnym intelektualistą. Jego wczesne kazania nie były kunsztowne, ale były celne ewangelicznie. Gdy zaczął odprawiać msze za ojczyznę, przyjął specyficzną taktykę. W lutym jego homilia składała się wyłącznie z cytatów biskupów, którzy wypowiadali się o stanie wojennym. W kwietniu wypowiedział „litanię Solidarności”, a w maju modlitwę powszechną. Stopniowo dojrzewał do zadań, jakie przed nim stanęły. Słowa w nim rosły, a jego homilie z czasem stawały się coraz lepsze. Wkładał w ich przygotowanie bardzo dużo wysiłku. Dopiero w czerwcu powiedział „własne” kazanie, które było poświęcone dzieciom poszkodowanym przez stan wojenny. Symboliczne jest ujęcie się za najsłabszymi. Uczestnicy mszy wspominają, że mówił to, co myśleli. Jego wiedza wynikała z bliskości z ludźmi, ze znajomości ich problemów i z ryzykowania wraz z nimi.
Paweł Kęska: Spotkania z aktorami podczas procesu hutników miały wielkie znaczenie. Trwał wówczas bojkot aktorski teatru i telewizji. Ks. Jerzy uznał, że mogą występować w kościele. Żaden z aktorów nie był przedstawiany, mówił dla narodu i w imieniu narodu. Msza stapiała się z literaturą. W ten sposób powstała największa scena teatralna w Polsce.
PAP: Jacy artyści tworzyli oprawę mszy za ojczyznę?
Katarzyna Jóźwik: Wielkie zasługi miała Roma Szczepkowska, którą ksiądz poznał na procesie hutników. Dzięki swoim znajomościom przyciągnęła do parafii św. Stanisława Kostki wielu innych aktorów, m.in. Bronisława Pawlika, Kazimierza Kaczora, Krzysztofa Kolbergera, Zbigniewa Zapasiewicza, Mieczysława Voita, Jerzego Zelnika, Katarzynę Łaniewską i wielu innych. Danuta Szaflarska wspominała, że była niewierząca, ale mimo to brała udział w tych mszach na zaproszenie ks. Jerzego, który uznał, że jej poglądy nie stanowią przeszkody. Służba Bezpieczeństwa notowała nazwiska aktorów. Często byli wzywani na przesłuchania. Niszczono ich samochody. Wiedzieli, że takie mogą być konsekwencje ich występów.
Paweł Kęska: Spotkania z aktorami podczas procesu hutników miały wielkie znaczenie. Trwał wówczas bojkot aktorski teatru i telewizji. Ks. Jerzy uznał, że mogą występować w kościele. Żaden z aktorów nie był przedstawiany, mówił dla narodu i w imieniu narodu. Msza stapiała się z literaturą. W ten sposób powstała największa scena teatralna w Polsce. W samych mszach brało bezpośredni udział nawet 20 tys. osób. Przyjeżdżali też korespondenci mediów zachodnich i zachodnie delegacje. Wydarzenie to kompletnie wymknęło się komunistom spod kontroli. Dlatego jestem przekonany, że ks. Jerzy zginął za msze za ojczyznę. Po porwaniu ks. Jerzego pierwszą reakcją księdza proboszcza Boguckiego, który przebywał w szpitalu, było zapewnienie, że msze będą dalej odprawiane, i są odprawiane do dziś.
Katarzyna Jóźwik: W tę niedzielę, 27 lutego o 18:00, również zostanie odprawiona msza za ojczyznę. Tego dnia od 11:00 będzie otwarta kaplica, gdzie przechowywane są relikwie, m.in. sutanna i koszula, które ksiądz miał na sobie w momencie śmierci. Po muzeum będą oprowadzali m.in. ci, którzy osobiście znali ks. Jerzego i przygotowywali msze za ojczyznę.(PAP)
Rozmawiał: Michał Szukała
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp /