Wiedza o udziale Polaków w Bitwie o Anglię – i w Wielkiej Brytanii, i w Polsce – jest niewystarczająca, dobrze, że podejmowane są działania na rzecz jej poprawy – mówi PAP historyk Piotr Sikora. We wtorek obchodzony jest w Wielkiej Brytanii Battle of Britain Day. Upamiętnia on datę 15 września 1940 r. – dzień najbardziej intensywnych nalotów niemieckich na Londyn.
Brytyjscy historycy przyjęli jako czas trwania bitwy okres od 10 lipca do 31 października 1940 roku, kiedy miały miejsce najintensywniejsze naloty niemieckie. Polacy w sile 145 osób byli drugą co do wielkości narodowością po stronie aliantów. Stanowiąc niespełna 5 proc. lotników, strącili ponad 10 proc. niemieckich samolotów.
"Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak wiele od tej bitwy zależało i jak wielki miała wpływ na przebieg II wojny światowej, a młodzi ludzie częstokroć nawet nie wiedzą do jakiego okresu się odnosi to wydarzenie" – mówi Sikora, choć zaznacza, że nie dotyczy to tylko tego konkretnej bitwy, bo problem ignorancji historycznej jest znacznie szerszy i w dużej mierze związany jest z tym, że ludzie przestali czytać, a wiedzę o świecie czerpią z internetu, w tym zwłaszcza z mediów społecznościowych.
Jeśli chodzi o rolę polskich lotników w Bitwie o Anglię, to Sikora podkreśla, że ich wkład w zwycięstwo był naprawdę istotny. "Mówimy o doświadczonych pilotach, którzy w wielu przypadkach byli świetnie przeszkoleni już przed wojną, którzy zdobyli doświadczenie bojowe najpierw w Polsce, a później we Francji, natomiast wśród brytyjskich pilotów było bardzo dużo młodych ludzi z niewielkim doświadczeniem, gdyż wielu brytyjskich pilotów zginęło wcześniej w czasie walk we Francji" – wskazuje historyk.
"Oczywiście musimy pamiętać, że relatywnie Polacy byli bardzo niewielką grupą - choć największą spośród obcokrajowców. Jeśli jednak porównamy procentowo ilu było Polaków, a ilu Brytyjczyków, to siłą rzeczy jest to niewielka liczba. Nie zmienia to faktu, że było to ogromne wsparcie i jak powiedział po bitwie marszałek lotnictwa Hugh Dowding, gdyby nie Polacy na pewno jej obraz wyglądałby inaczej" – dodaje Sikora.
Zarazem wskazuje, że po wojnie ich rola nigdy nie była w pełni doceniona. "Znałem wielu weteranów i było dużo goryczy w tych naszych rozmowach. W Polsce przez wiele lat byli oni uważani za żołnierzy drugiej kategorii, bo przecież każdy, kto walczył na Zachodzie był zdrajcą systemu i ci, którzy wrócili, musieli użerać się z Urzędem Bezpieczeństwa, walcząc o przetrwanie. Z kolei ci, którzy zostali w Wielkiej Brytanii, gdy skończyła się wojna, przestali być pilotami, a stali się górnikami, kierowcami autobusów, i nikt nie miał czasu na wspomnienia, tylko każdy z nich musiał zapewniać sobie jakoś byt" – mówi.
Przywołuje on słowa jednego z polskich pilotów, który nie brał udziału w samej Bitwie o Anglię, ale walczył w składzie Polskich Sił Powietrznych w dalszej części wojny. Parafrazując słowa brytyjskiego premiera Winstona Churchilla, powiedział on: "nigdy w dziejach ludzkości tak wielu nie zostało zdradzonych za tak niewiele przez tak niewielu". "Tak oni się czuli tutaj po zakończeniu wojny. Można podać przykład innego polskiego pilota Bolesława Drobińskiego, który był uczestnikiem Bitwy o Anglię, natomiast po zakończeniu wojny, kiedy pozostał tu w Wielkiej Brytanii, odmówiono mu obywatelstwa, ponieważ jak stwierdzono, dostał się do Wielkiej Brytanii nielegalnie" – opowiada Sikora.
Jak mówi, w efekcie tego, że przez lata los polskich lotników był niewygodnym tematem zarówno w Polsce, jak i Wielkiej Brytanii, mnóstwo ich relacji zostało bezpowrotnie straconych, co również przyczyniło się do słabej wiedzy na temat ich roli w bitwie. Z drugiej strony podkreśla on, że nie można zasłaniać się tym, iż żaden z polskich uczestników Bitwy o Anglię już nie żyje, bo nadal są tysiące materiałów archiwalnych, tylko trzeba sobie zadać trud, żeby do nich sięgnąć.
"Problem polega na tym, że do takich wydarzeń jak Bitwa o Anglię wracamy, bo jest 70. czy 80. rocznica – jak będzie 81. rocznica to już nikt o Bitwie o Anglię nie będzie pamiętał, bo to już nie wygląda tak dobrze medialnie. Chodzi o to, żeby wymusić takie działanie, w efekcie którego nawet w 82. rocznicę to zainteresowanie będzie takie samo jak przy 80." – podkreśla.
We wtorek obchodzony jest w Wielkiej Brytanii Battle of Britain Day. Upamiętnia on datę 15 września 1940 r. – dzień najbardziej intensywnych nalotów niemieckich na Londyn w czasie Bitwy o Anglię. Nie spowodowały one takich zniszczeń jak zakładano, co uznaje się za punkt zwrotny w całej bitwie.
Piotr Sikora jest polskim historykiem mieszkającym w Wielkiej Brytanii, który specjalizuje się w historii polskiego lotnictwa w czasie II wojny światowej, autorem wielu artykułów oraz dziesięciu książek o polskim lotnictwie, w tym wydanych po angielsku "The Polish +Few+: Polish Airmen in the Battle of Britain" (opublikowana we wrześniu tego roku po polsku pod tytułem "Tych niewielu. Polscy lotnicy w Bitwie o Anglię") oraz opublikowanej w sierpniu "Poles in the Battle of Britain: A Photographic Album of the Polish +Few+".
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ jar/