Wiedza Niemców na temat Powstania Warszawskiego nadal jest znikoma – mówi PAP prof. Jerzy Maćków z Uniwersytetu w Ratyzbonie. Ocenia, że coraz częstsze gesty na płaszczyźnie politycznej (np. obniżanie 1 sierpnia flagi do połowy masztu przez niemiecką ambasadę) to też efekt wzrostu znaczenia politycznego i gospodarczego Polski.
Zdaniem politologa znikoma wiedza o powstaniu w Niemczech to rezultat wielu lat komunizmu w Polsce i brak zainteresowania historią wśród młodych Niemców.
"Powstanie nie istniało w niemieckiej narracji na temat II wojny światowej, bo przez dekady nikt w Polsce się o nie nie upominał. Przez lata komunizmu temat nie istniał, a i po jego upadku zajęło nam 10 lat, zanim na poważnie o nim przypomniano" - zauważa w rozmowie z PAP kierownik katedry politologii porównawczej na niemieckim Uniwersytecie w Ratyzbonie, profesor Jerzy Maćków.
Zdaniem politologa, znikoma wiedza o Powstaniu Warszawskim to również rezultat braku zainteresowania historią młodszych pokoleń.
"W Niemczech, ale też w innych krajach, podobnie jak w Polsce, mamy do czynienia z pokoleniami posthistorycznymi. W czasach, kiedy ludziom żyje się lepiej, bardziej skupiają się na teraźniejszości. I w Niemczech mieliśmy już 2-3 takie pokolenia" - mówi Maćków. "O brakach w wiedzy historycznej niektórych studentów mógłbym opowiadać godzinami" - dodaje.
Politolog przyznaje jednak, że powstanie coraz częściej jest zauważane na płaszczyźnie politycznej. Wspomina, że kiedy w 1994 roku na rocznicę Powstania do Polski przyjechał prezydent RFN Roman Herzog, "nie do końca wiedział, czym było powstanie". Dziś świadomość jest większa, na obchody przyjeżdżają niemieccy politycy, a ambasada Niemiec w Warszawie 1 sierpnia obniża flagę do połowy masztu.
"To głównie efekt tego, że Powstanie zaczęło być upamiętniane w Polsce. Ale też konsekwencja wzrostu znaczenia Polski, zarówno pod względem politycznym i gospodarczym" - mówi ekspert.
Jak dodaje, nie bez znaczenia był fakt pojawienia się w debacie tematu reparacji wojennych. "Od kiedy zaczęto mówić o reparacjach, to tym bardziej nie jest możliwe, by niemiecki polityk odmówił zaproszenia na uroczystości historyczne. Choć między wierszami zawsze mówią że w sensie prawnym sprawa jest zamknięta" - podkreśla politolog.
W ocenie profesora, najbardziej znaczące wydarzenie w Niemczech, jeśli chodzi o upamiętnienie Powstania miało miejsce w 2015 r., kiedy w porze wysokiej oglądalności w telewizji publicznej ZDF wyemitowano film "Miasto 44".
Zdaniem Maćkowa, duże znacznie dla wzrostu świadomości o polskiej historii mogłaby mieć budowa pomnika poświęconego polskim ofiarom II wojny światowej w Berlinie. Dyskusje o takim pomniku trwają od lat, a projekt cieszy się poparciem wpływowych polityków rządzącej CDU, takich jak przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schaeuble, a także m.in. Zielonych. Mimo to, wciąż nic nie zostało jeszcze ustalone.
"Rozmowy na ten temat wciąż są w stanie rudymentarnym. Ale trzeba pamiętać, że zanim w Berlinie powstał słynny dziś Pomnik Pomordowanych Żydów Europy, dyskusje nad nim trwały prawie 20 lat. Gdyby jednak po tylu latach udało się zbudować polski pomnik, to byłoby coś niezwykłego" - ocenia politolog. "To oczywiscie nie zrewolucjonizuje niemieckiej świadomosci historycznej, ale gdyby miał dobrą lokalizację w Berlinie, to na pewno nie byłby dla niej bez znaczenia”. (PAP)
osk/ jar/