Prezydent Andrzej Duda oddał w czwartek hołd górnikom z kopalni „Piast”, którzy w grudniu 1981 r. przez dwa tygodnie strajkowali pod ziemią w proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Uroczystość w bieruńskiej kopalni rozpoczęła czwartkową wizytę głowy państwa na Górnym Śląsku.
W kopalnianej cechowni prezydent złożył wieniec przed tablicą upamiętniającą uczestników tego najdłuższego w powojennej historii górnictwa podziemnego strajku. Pamiątkowa tablica znajduje się przy ołtarzu św. Barbary.
Dzień wcześniej - w ramach obchodów 40-lecia strajku - odsłonięto tam także Piastowski Krzyż Wolności, w który wpisano siedem kasków, symbolizujących siedmiu górniczych liderów oskarżonych po zakończeniu protestu. Dzięki odwadze nieżyjącego już sędziego Józefa Medyka zostali oni potem uniewinnieni przez sąd wojskowy, lecz zaraz potem zatrzymani i internowani.
Spotkały ich liczne represje, a wielu Służba Bezpieczeństwa zmusiła do opuszczenia Polski - m.in. Andrzeja Oczko i Adama Urbańczyka, którzy na rocznicowe obchody przyjechali ze Stanów Zjednoczonych. W środę - wraz z czterema innymi bohaterami - otrzymali oni przyznane przez prezydenta Medale Stulecia Odzyskanej Niepodległości oraz specjalny list od premiera Mateusza Morawieckiego.
Podczas krótkiej czwartkowej wizyty w kopalni Piast Andrzej Duda spotkał się z grupą ok. 25 osób, wśród których byli uczestnicy historycznego strajku. Wśród uczestników spotkania był obecny m.in. lider "Solidarności" Piotr Duda. Prezydent obejrzał tam również okolicznościową wystawę.
Później prezydent pojedzie do Katowic, gdzie weźmie udział w obchodach 40. rocznicy krwawej pacyfikacji kopalni Wujek. 16 grudnia 1981 r. od milicyjnych kul zginęło tam dziewięciu górników.
Prowadzony 650 m pod ziemią podziemny strajk w kopalni Piast, rozpoczęty po ogłoszeniu stanu wojennego, trwał od 14 do 28 grudnia 1981 r. Przez 9 dni podobny protest prowadzili wówczas górnicy z sąsiedniej kopalni Ziemowit w Lędzinach - dziś obie kopalnie działają pod wspólnym szyldem. Protest w Piaście był najdłuższym tego typu protestem w powojennej historii górnictwa.
W Piaście i Ziemowicie strajk rozpoczęło ponad 2 tys. górników, a do końca protestów w obu przypadkach dotrwało około tysiąca strajkujących. Górnicy z kopalni Ziemowit przerwali strajk rano w Wigilię 1981 r., górnicy z Piasta spędzili Boże Narodzenie pod ziemią, przy wstrzymanych dostawach żywności i gasnących lampkach. Ostatnie dni strajku, w tym Wigilię, większość strajkującej załogi spędziła już właściwie w ciemnościach, z wydzielanym jedzeniem.
Górnicy z Piasta wyjechali na powierzchnię 28 grudnia, po uzyskaniu od władz gwarancji bezpieczeństwa. Wyjeżdżając śpiewali hymn, a potem modlili się przed ołtarzem św. Barbary. Podczas drogi do domu byli zatrzymywani przez milicję i służbę bezpieczeństwa. Wyłapywano domniemanych przywódców strajku, a prawie wszyscy jego uczestnicy - ponad 900 osób - zostali zwolnieni dyscyplinarnie i musieli pisać podania o ponowne przyjęcie do pracy - większość przyjęto, ale na gorszych warunkach; około 100 osobom nie pozwolono na powrót do pracy.
Jak wynika z danych IPN, w ciągu kilku godzin od zakończenia strajku zatrzymano 18 osób, z których 11 internowano, a 7 aresztowano. Aresztowanych oskarżono m.in. o sprawstwo kierownicze strajku i sądzono w trybie doraźnym. Prokurator żądał dla nich od 10 do 15 lat więzienia i pozbawienia praw publicznych, ale - co było ewenementem w stanie wojennym - zostali uniewinnieni przez sąd. Gdy tylko uniewinnieni górnicy opuścili gmach sądu, zostali ponownie zatrzymani przez SB i internowani. Część z nich zmuszono później do emigracji.(PAP)
autor: Marek Błoński
mab/ dki/