Twórczość Jerzego Nowosielskiego rodzi się z rozdarcia, bardzo silnego napięcia między sacrum a profanum. Amplitudy wahań między sacrum i profanum są bardzo duże – mówi PAP prof. Iwona Luba, historyczka sztuki z UW.
Polska Agencja Prasowa: Jerzy Nowosielski uważany jest za jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy ikon. Na czym polegał jego styl?
Prof. Iwona Luba: Język malarski Nowosielskiego jest bardzo wyrazisty, osobisty, rozpoznawalny bez trudu, lecz jego zdefiniowanie wydaje się trudne, prawie niemożliwe, wymyka się słowom.
PAP: Gdzie należy szukać źródeł inspiracji twórczości Nowosielskiego?
Prof. Iwona Luba: On sam wskazał je jednoznacznie w jednym z wywiadów: "Moim pierwszym bezpośrednim zetknięciem z wielką sztuką był kontakt z ikoną. Starą ruską ikoną. Mimo że byłem bardzo młody, poznałem też sztukę nowoczesną. Ten fakt jest szalenie ważny. Bez wrażliwości na sztukę nowoczesną ikona nie przemówiłaby do mnie. W każdym razie nie w ten sposób. Nowoczesna sztuka była kluczem".
Owo pierwsze zetknięcie się Nowosielskiego z ikonami nastąpiło wkrótce po wybuchu II wojny światowej, w 1939 roku, gdy miał 17 lat, we Lwowie, w Ukraińskim Muzeum Narodowym, gdzie mógł podziwiać ikony pochodzące z unickich cerkwi Galicji Wschodniej. Interesowały go odkrycia archeologiczne antycznych mozaik. W XIX-wiecznej sztuce europejskiej dostrzegł wyjątkowość Maurice’a Utrilla, a w sztuce nowoczesnej odkrył dla siebie Amedeo Modiglianiego z wysmukłymi, hieratycznymi postaciami. Sztuka nowoczesna dostarczała mu niewyczerpanych źródeł inspiracji, zarówno figuratywna, jak i abstrakcyjna, a może przede wszystkim abstrakcja geometryczna, której ślady odkryć można w ikonach.
Tropy prowadzą w najróżniejszych kierunkach, na przykład także do wczesnego awangardowego filmu radzieckiego, skąd zacytował wręcz postać Majakowskiego.
Czas artystycznego debiutu i rozwoju Nowosielskiego to czas wzmożonego zainteresowania abstrakcją w sztuce, także w kręgu najbliższych mu artystów. Malarstwo ikonowe, podobnie jak muzyczne kompozycje Jana Sebastiana Bacha, znakomicie współbrzmi ze współczesnością, jest aktualne i paradoksalnie – nowoczesne – więc zarazem bardzo inspirujące dla sztuki XX wieku, w tym dla licznych przedstawicieli awangardy: Kazimierza Malewicza, Natalii Gonczarowej, Marka Rothki czy Jerzego Nowosielskiego, dla każdego w inny sposób.
W całej twórczości Nowosielskiego - i sakralnej, i świeckiej - podobnie jak w tradycyjnej dawnej ikonie, współistnieją, dopełniają się nawzajem żywioł malarstwa przedstawiającego i żywioł malarstwa abstrakcyjnego, czasem wyeksponowane w obrazach, a czasem tylko wyczuwalne "podskórnie".
PAP: W jakim stopniu Nowosielski czerpie zatem z tradycji, a w jakim jego prace są nowatorskie?
Prof. Iwona Luba: Malarstwo Nowosielskiego z pewnością nie jest malarstwem naśladującym. Czerpie z tradycji, jest jej wierne, ale nie powiela schematu, lecz proponuje współczesne przetworzenie. To obrazy są odsyłające do Tajemnicy, nieimitujące, lecz sugerujące Sacrum, Tajemnicę Absolutu poruszeniem formy formą, intensywnością koloru. Mieczysław Porębski pisał o nich w roku 1960: "Malowane zgodnie ze starymi procederami bizantyńskich ikonopisów obrazy Nowosielskiego są nowe. Nowe sytuacją, która je uwarunkowała, i treściami, które w nich się zawarły".
W całej twórczości Nowosielskiego - i sakralnej, i świeckiej - podobnie jak w tradycyjnej dawnej ikonie, współistnieją, dopełniają się nawzajem żywioł malarstwa przedstawiającego i żywioł malarstwa abstrakcyjnego, czasem wyeksponowane w obrazach, a czasem tylko wyczuwalne "podskórnie".
PAP: Jaką rolę w ikonach Nowosielskiego odgrywa teologia? Jak artysta ukazuje w swoich ikonach prawdy wiary?
Prof. Iwona Luba: Sztuka była dla niego postępowaniem zgodnym z teologią moralną, wypływającą z tej teologii. Sztuka była dla niego "samym dobrem", ratunkiem przed wszechobecnym złem. Zapewniał Wandę Półtawską: "Proszę Pani, ratujemy się za pomocą sztuki. Rzeczywistość jest tak potworna, tak inferalna, cała rzeczywistość empiryczna, ta, którą gdzieś tam w kosmogonicznym procesie zepsuł +diabeł+; jest tak potworna, że my się bronimy jak można i jednym z takich aktów obrony jest właśnie tworzenie sztuki […] sztuka jest jednym ze sposobów wydobycia się z inferalnej rzeczywistości empirii. […] Odpowiedzialność artysty jest czysto moralna wobec własnego sumienia". To stwierdzenie można odnieść do całokształtu twórczości artysty. Widziane z takiej perspektywy malarstwo Nowosielskiego ma wymiar metafizyczny.
Pozostaje jeszcze aspekt teologiczny w znaczeniu wykładni konkretnej realizacji artysty i tu zawsze podstawą będzie Biblia, a temat danego dzieła lub zespołu malowideł niesie ze sobą treści teologiczne związane z wezwaniem danego kościoła, przedstawioną postacią Chrystusa, określonej sceny lub świętych. Ważne jest, czy program ikonograficzny wskazał zleceniodawca, czy też wybrał go sam artysta. O szczegółach można mówić na przykładach. O teologii ikony według Nowosielskiego napisano już wiele tekstów, a sam artysta udzielił wielu wywiadów na ten temat.
Wszystko sprowadza się do stwierdzenia, że: "Nowy Testament jest wydarzeniem, nie instytucją. Jest zawsze teraźniejszością". To wyznanie artysty nie wymaga chyba ani komentarza, ani dopowiedzenia.
PAP: Nowosielski tworzył nie tylko ikony. Co można powiedzieć o jego pozostałej twórczości?
Prof. Iwona Luba: Twórczość Jerzego Nowosielskiego rodzi się z rozdarcia, bardzo silnego napięcia między sacrum a profanum, gdzie profanum wdziera się do sfery obrazów sakralnych, a sacrum przenika sferę obrazów o tematyce świeckiej.
Tworzył obrazy stanowiące dokument czasu swego powstania, z rozpoznawalną nawet dekadą, a równocześnie ponadczasowe, uniwersalne, jakby archetypowe portrety-ikony, akty-idole.
W malarskich pejzażach z lat 80. i początku 90. pojawiają się cerkwie, zarówno malowane według rygorystycznych prawideł geometrii - "Cerkiew" (1990) w tonacjach zieleni, bieli i błękitu, jak i bardzo miękko malowane, rozwibrowane, niemal impresyjne – "Ławra Poczajowska" (1988), "Cerkiew z lokomotywą" (1989).
Tworzył obrazy stanowiące dokument czasu swego powstania, z rozpoznawalną nawet dekadą, a równocześnie ponadczasowe, uniwersalne, jakby archetypowe portrety-ikony, akty-idole. Hieratyczne, dostojne, niematerialne postaci, niemal jak wizerunki świętych z bizantyńskich i ruskich ikon, pojawiają się na obrazach o płaskim tle, intensywnych symbolicznych barwach (z dominantami czerwieni, błękitów, zieleni, ugrów) w bezczasowych wnętrzach, do których wdziera się przez okna konkretna, współczesna przestrzeń ulicy – zaparkowany samochód, przejeżdżający tramwaj, witryna sklepu, jak w obrazach "Portret podwójny" (1956) i "Ulica – Manekiny" (1959).
PAP: Jak wobec tego w świeckich obrazach Nowosielskiego wygląda to współistnienie sacrum i profanum?
Prof. Iwona Luba: Współistnienie sacrum i profanum w obrazach o tematyce świeckiej przejawia się przede wszystkim w swoistej stylizacji, uproszczeniu, hieratyczności, geometryzacji i wydłużeniu postaci ludzkiej, w kolorystyce bliskiej ikonie, choć pewne zabiegi przeniesienia konwencji malarskiej znanej z ikon Nowosielskiego odnajdujemy także w jego portretach, scenach rodzajowych, pejzażach, a nawet w martwych naturach. Dostrzegamy pewne układy kompozycyjne, formy, stylizacje wywołujące natychmiastowe, mimowolne skojarzenie z ikoną.
Wybierając za temat obrazu zwyczajne, codzienne domowe sprzęty, jak choćby garnki, potrafił wykreować martwe natury, w których przedmioty stają się bohaterami obrazów, żyjącymi swoim własnym niemal duchowym życiem, jak wiele lat wcześniej pospolite rośliny w malarstwie Jana Stanisławskiego, choć w całkowicie odmiennej stylistyce. W scenach z codziennego życia, w prostych martwych naturach wyrażał wiarę w duchowy charakter sztuki, także w obrazach-zapisach obecności człowieka w sferze profanum. "Martwa natura" (1954) skrzy się czerwienią, żółcienią i bielą garnków, miski i młynka do kawy, zielenią cedzaka, ukazanych jak piktogramy na neutralnym jasnym tle przeciętym poziomymi liniami. "Martwa natura" (1958) przedstawiająca garnek i dzbanek oraz ich lustrzane odbicie tworzą symfonię czerwieni z kontrapunktami błękitu, bieli i żółcieni. Obraz jest pozornie płaszczyzną czerwieni, a dzieje się w nim bardzo wiele.
W twórczości Nowosielskiego amplitudy wahań między sacrum i profanum są bardzo duże, przy czym zanurzenia w sacrum są głębokie i poruszające.
Elementy sacrum, choćby bliskie kanonowi przedstawień uduchowionych postaci z malarstwa ikonowego, przenikają nawet do prac artysty, głównie obrazów i rysunków, przekraczających mocno granice perwersji – męskiego sadyzmu i – ewentualnie – kobiecego masochizmu, jak chcą niektórzy badacze, choć tu miałabym pewną co do tego wątpliwość. Zachowując charakterystyczny dla siebie kanon hieratycznej, niemal bezcielesnej postaci, artysta paradoksalnie dotykał sfery pogwałcenia ludzkiej nietykalności cielesnej i perwersyjnej seksualności. W twórczości Nowosielskiego bowiem obecne są również prace, i to dość liczne, świadczące o konfrontacjach z demonami seksu. Wśród licznych aktów kobiecych odnajdujemy przedstawienia bezbronnych półnagich lub nagich kobiet ze skrępowanymi z tyłu dłońmi, torturowanych, poddawanych egzekucji: "Egzekucja" (1949), "Beatrix Cenci" (1950), cykl rysunków.
To część twórczości artysty, w której odsłania on swoje duchowe i cielesne zmagania z pokusami, mrocznymi pragnieniami, niebezpiecznymi fantazjami erotycznymi. W twórczości Nowosielskiego amplitudy wahań między sacrum i profanum są bardzo duże, przy czym zanurzenia w sacrum są głębokie i poruszające.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/