Żaden naród „europejski” nigdy nie powstanie; musiałoby to się odbyć kosztem eliminacji patriotyzmu; jest to szkodliwa utopia – mówi w rozmowie z PAP prof. Marek Kornat, historyk, sowietolog z Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
"Żaden naród +europejski+ nigdy nie powstanie. Musiałoby się to odbyć kosztem eliminacji patriotyzmu, czyli więzi z ziemią zasiedlenia własnego narodu i z tą wspólnotą ludzką, która ziemię tę zajmuje. Nie ma innej drogi" - podkreśla prof. Kornat.
"Teoria stworzenia narodu europejskiego, o której marzy – jak się zdaje - niejeden z orędowników procesu tworzenia Unii Europejskiej jako superpaństwa w kontrze do państw narodowych, to utopia. Szkodliwa utopia. Tak jak mówił zmarły profesor Andrzej Walicki - naród jest najpojemniejszą i najszerszą wspólnotą zapewniającą identyfikację i samoidentyfikację ludziom, którzy mogą być poza tym bardzo podzieleni - np. w wierze, a nie tylko bieżących poglądach politycznych czy w zapatrywaniach społecznych. Nie istnieje abstrakcyjny człowiek. Istnieje on jako członek określonej grupy ludzkiej – mającej narodowość, religię itd. Naród to najszersza wspólnota, w jaką ludzie mogą się łączyć na ziemi. Odebranie im na siłę możliwości tej identyfikacji zakończyłoby się katastrofą" - przewiduje historyk, dodając, że nie da się stworzyć narodu "zza biurka".
Naukowiec zastrzega, że nie ma nic złego w tzw. świadomości dwupiętrowej, czyli z utożsamianiem się narodów europejskich z dziedzictwem europejskiej cywilizacji.
Zastrzega jednocześnie, że nie ma nic złego w tzw. świadomości dwupiętrowej, czyli z utożsamianiem się narodów europejskich z dziedzictwem europejskiej cywilizacji. W przypadku Europy nie można tej cywilizacji pojąć bez chrześcijaństwa, chociaż trwa usiłowanie przeforsowania tezy, że Europę stworzyło Oświecenie, a wcześniej to albo niczego nie było, albo panowała ciemnota i niewola.
"Świadomość dwupiętrowa nie jest niczym złym - jako katolicy czujemy się np. dumni ze średniowiecznego Kościoła, ówczesnego uniwersalizm chrześcijaństwa, czy wielkich papieży; nawiązujemy do Szekspira i Chateaubrianda. Istnieje świadomość europejska i nie będzie źle, kiedy będzie się do niej odwoływał Maltańczyk, Polak, Szwed czy Włoch. Ale nie jest to świadomość narodowa tylko poczucie określonej przynależności cywilizacyjnej" - zaznacza prof. Marek Kornat.
Zwraca uwagę, że spoiwem świadomości narodowej jest znajomość historii.
"Nie jest dobrze, kiedy człowiek nic nie wie o swoich przodkach, o swojej rodzinie. Skąd się wzięła, co ci ludzie kiedyś robili. Niekiedy może to być związane z dodatkowym tytułem do zadowolenia, czy dowartościowania. W innych przypadkach – także do wstydu. W każdym jednak przypadku jest zobowiązaniem, żeby albo starać się podążać drogami tych przodków, którzy odegrali w historii własnego narodu pozytywną rolę, albo do wymazania win tych, którzy nie zapisali się w niej najlepiej" - postuluje historyk.
"Analogicznie w przypadku historii zbiorowości. Historia narodowa, to wiedza, która nas umacnia, wzbogaca i nie sposób sobie wyobrazić funkcjonowania, gdyby człowiek nie wiedział nic lub prawie nic o przeszłości tej własnej wspólnoty. Gdyby tak było – tracimy poczucie ciągłości. Następuje wyobcowanie. Historia powinna pomagać i oczywiście pomaga, tylko nie każdy chce z niej umiejętnie czerpać" - konkluduje.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ jar/