Sowieci w 1921 r. zdali sobie sprawę z tego, że sowietyzacja Polski nie będzie możliwa. Negocjacje przeniesiono na teren neutralny, do Rygi. Prowadzono je już wówczas na zasadzie partnerstwa, choć na zapleczu negocjacji toczyła się walka wywiadów, o czym nadal niewiele się mówi – wskazał historyk prof. Mariusz Wołos w trakcie debaty poświęconej Traktatowi ryskiemu.
Druga debata profesorska pt. „Traktat ryski – przegrane zwycięstwo?” została zorganizowana przez Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku w 100. rocznicę zawarcia pokoju. Współorganizatorem spotkania było Biuro Programu „Niepodległa”. W debacie prowadzonej przez prof. Włodzimierza Suleję uczestniczyli historycy: prof. Andrzej Chwalba, prof. Krzysztof Kawalec, prof. Grzegorz Nowik oraz prof. Mariusz Wołos.
Pierwsze negocjacje pokojowe były prowadzone w Mińsku i rozpoczęły się w sierpniu 1920 r., kiedy Sowieci parli na Warszawę. Prof. Mariusz Wołos zauważył, że „dopiero niedawno wyszły na jaw daleko idące zakusy Lwa Trockiego, który chciał trzymać polską delegację w Mińsku za drutem kolczastym. Gieorgij Cziczerin co prawda nie chciał stosować takiego rozwiązania, ale uważał, że polska delegacja powinna przebywać w +złotej klatce+, aby odseparować Polaków od Mińska i jego mieszańców. To pokazuje, jak bolszewicy traktowali początkowo polskich negocjatorów”.
W polsko-sowieckich negocjacjach wszystko zmieniło się w momencie zwycięstwa Polaków w Bitwie Warszawskiej. Zrezygnowano wówczas z Mińska jako miejsca prowadzenia rokowań, ponieważ sytuacja się odwróciła i stało się jasne, że to nie bolszewicy będą dyktować warunki. „Sowieci zdali sobie sprawę z tego, że sowietyzacja Polski nie będzie możliwa. Negocjacje przeniesiono na teren neutralny, do Rygi. Prowadzono je już wówczas na zasadzie partnerstwa, choć na zapleczu negocjacji toczyła się walka wywiadów, o czym nadal niewiele się mówi” – mówił prof. Wołos.
Prof. Andrzej Chwalba zwrócił natomiast uwagę na dziedzictwo postanowień Traktatu ryskiego. „To dziedzictwo jest dla nas najważniejsze, ponieważ do dziś rzutuje na politykę historyczną Polski, państw bałtyckich, Rumunii, a także Rosji” – ocenił historyk. W trakcie dyskusji prof. Chwalba przypomniał także, iż po Bitwie Warszawskiej zastanawiano się, czy należy kontynuować natarcie, a zdania w tym zakresie były podzielone. Konstrukcją delegacji polskiej do Rygi zajął się Sejm, który miał inną wizję granicy i prowadzenia negocjacji niż Naczelnik Państwa. Warunki wstępne – dotyczące głównie kwestii granicy – ustalono w kraju, ale liczono, że zostaną ustalone preliminaria pokojowe. „Przekonano się jednak, że kraj czeka na zakończenie wojny. Ludzie z nadzieją oczekiwali tego, co w Rydze się wydarzy. Większość polityków wyszła zatem naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa, aby podpisać porozumienia” – powiedział badacz.
Prof. Grzegorz Nowik wyjaśniał, że obie delegacje jechały do Rygi z takimi samymi instrukcjami. „Każda strona chciała posiadać linię kolejową rokadową, równoległą do granicy, wiodącą z Wilna do Lwowa. Delegacje rozpoczęły rozmowy 20 września, kiedy rozpoczęła się Bitwa Niemeńska. Od jej wyniku zależało, kto zrealizuje cel podstawowy, jakim była linia kolejowa tak ważna w kontekście przyszłych ewentualnych konfliktów” – mówił historyk. Prof. Nowik przypomniał też, że w Rydze od 6 sierpnia do 7 września obradowała konferencja państw bałtyckich. Państwa te zdawały sobie sprawę, że w wypadku przegranej Polski w drugiej kolejności to one utraciłyby niepodległość. „W Rydze Piłsudski chciał prowadzić grę na dwóch fortepianach – gdyby niepowodzeniem zakończyły się negocjacje polsko-sowieckie, można było odwołać się do alternatywnego partnera” – uznał historyk. Również państwa bałtyckie, poza Litwą, były zainteresowane wspólnymi ustaleniami z Polską.
W trakcie dyskusji prof. Krzysztof Kawalec odwołał się do historii, która wydarzyła się kilka lat po wojnie polsko-sowieckiej. Kiedy Piłsudski dokonywał oceny korpusu oficerskiego, wśród dwóch najwyżej ocenionych oficerów znalazł się Edward Rydz-Śmigły. Jednak Piłsudski, jako pewnego rodzaju zarzut, zastrzegł, że nie jest pewien, czy w sytuacji konfliktu Rydz-Śmigły byłby w stanie właściwie ocenić siły własne oraz siły nieprzyjaciela. „Mówię o tym dlatego, że w końcu 1920 r. Piłsudski stanął przed podobnym dylematem – oceny tego, czym dysponuje Polska, a czym jej wycieńczony przeciwnik. Chyba ten bilans nie wypadł tak, aby zachęcić Piłsudskiego do dalszych działań. Wiedział również, a dowiódł tego rok 1920, że społeczna wytrzymałość była już na wyczerpaniu. Nie zdewaluował zatem polskiej delegacji w Rydze i nie wymusił dalszej fazy działań wojennych” – ocenił historyk.
Traktat pokojowy kończący wojnę polsko-bolszewicką został zawarty 18 marca 1921 r. w Rydze. Jego zapisy wyznaczały granice państwa polskiego na wschodzie. Porozumienie stanowiło również o odszkodowaniach dla Polski i miało regulować sprawy repatriacji oraz polityki wobec ludności polskiej na terenie Rosji Sowieckiej.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /