Potrafił rozmawiać ze wszystkimi i bronić swoich racji, ale zawsze kulturalnie i z uśmiechem – tak o zmarłym Janie Lityńskim opowiada PAP prof. Andrzej Paczkowski. Historyk i opozycjonista z lat PRL zwrócił też uwagę na symboliczną śmierć Lityńskiego, który skoczył do rzeki, by ratować psa.
O śmierci Jana Lityńskiego - działacza opozycji w czasach PRL, m.in. współorganizatora protestów w marcu 1968 r., członka KOR i Solidarności, współtwórcy podziemnego pisma "Robotnik", a w III RP posła, także doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego - poinformował w niedzielę wieczorem na Twitterze Eugeniusz Smolar.
"To, co uderzało w latach opozycyjnych to jego odwaga i chęć podejmowania wyzwań. Lubił brać pracę na siebie, może nawet i lubił ryzykować, a wtedy kiedy powstała Solidarność był jednym z najaktywniejszych osób tu w Warszawie, w regionie Mazowsze" - opowiadał historyk.
W rozmowie z PAP historyk prof. Andrzej Paczkowski, który znał się z Lityńskim na gruncie towarzysko-opozycyjnym od początku lat 70., podkreślił, że był człowiekiem otwartym i spokojnym, a także bardzo inteligentnym. "Miał wykształcenie ścisłe (studiował matematykę) i różnił się trochę od nas humanistów, ale nigdy brakiem wiedzy, bo był bardzo oczytany" - wspominał profesor.
"To, co uderzało w latach opozycyjnych to jego odwaga i chęć podejmowania wyzwań. Lubił brać pracę na siebie, może nawet i lubił ryzykować, a wtedy kiedy powstała Solidarność był jednym z najaktywniejszych osób tu w Warszawie, w regionie Mazowsze" - opowiadał historyk, zwracając uwagę, że Lityńskiego charakteryzowało też to, że w opozycji w latach PRL wolał pełnić rolę eksperta niż być jednym z jej przywódców.
"Ale np. już przy końcu tego legalnego okresu karnawału Solidarności, kiedy tworzyły się Kluby Rzeczypospolitej Samorządnej, Janek był jednym z ich inicjatorów i twórców programu. Niestety z powodu stanu wojennego program ten nie mógł być realizowany" - wspominał prof. Paczkowski, przypominając też, że Lityński po 13 grudnia 1981 r. był internowany, a następnie jako aresztant osadzony na Mokotowie. Po wyjściu na wolność działał w podziemiu.
"Bardzo ciekawa jest także jego rola i jego pozycja już po 1989 roku. W czasie Okrągłego Stołu, gdzie był bardzo aktywny, i później, kiedy zaczęły powstawać pierwsze rządy demokratyczne. Był bardzo aktywny i bardzo związany przede wszystkim z problemami socjalnymi. Ściśle współpracował z Jackiem Kuroniem, który był ministrem zajmującym się właśnie sprawami społecznymi" - przypomniał prof. Paczkowski.
"Bardzo ciekawa jest także jego rola i jego pozycja już po 1989 roku. W czasie Okrągłego Stołu, gdzie był bardzo aktywny, i później, kiedy zaczęły powstawać pierwsze rządy demokratyczne. Był bardzo aktywny i bardzo związany przede wszystkim z problemami socjalnymi. Ściśle współpracował z Jackiem Kuroniem, który był ministrem zajmującym się właśnie sprawami społecznymi" - przypomniał prof. Paczkowski.
"Miał poglądy lewicowo-liberalne i przy tym kimś, kto potrafił rozmawiać ze wszystkimi" - dodał historyk, zwracając też uwagę, że Lityński szukał konsensusu w całej Solidarności. "Szukał miejsc, w których różne środowiska polityczne, wywodzące się z Solidarności, mogą i powinny się porozumieć. Z tego powodu wchodził czasem w konflikty z dawnymi przyjaciółmi z Komitetu Obrony Robotników, bo miał trochę inny pogląd na bieżące wydarzenia" - mówił prof. Paczkowski.
"Potrafił przy tym zachować własne stanowisko i bronić go, ale zawsze niezwykle kulturalnie i z uśmiechem" - podkreślił.
Dla prof. Paczkowskiego symboliczna była śmierć Lityńskiego, który - jak przekazano w mediach społecznościowych - utonął w rzece Narwi, ratując psa. "Ta jego śmierć to coś niesamowitego - ginie skacząc w lutym do rzeki, żeby psa uratować, który wpadł do wody. To jest właśnie +duży kawałek+ Janka - poświęca się dla zrobienia czegoś, co uważa za ważne - dla ratowania" - dodał prof. Paczkowski. (PAP)
nno/ robs/