Sprawcy zbrodni w Lubinie działali w przekonaniu, że bezkarność zapewnią im przełożeni wspierani przez osoby z najwyższych władz resortowych oraz państwowych - powiedział w rozmowie z PAP dyrektor Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prokurator Andrzej Pozorski.
Polska Agencja Prasowa: Jaki jest obecny stan wiedzy o wydarzeniach sprzed dokładnie czterdziestu lat?
Prokurator Andrzej Pozorski: Okres stanu wojennego w Polsce to czas szczególnego bezprawia i łamania przez władze państwowe podstawowych i niezbywalnych praw oraz wolności obywateli. Jedną z jego tragicznych odsłon była masakra lubińska.
31 sierpnia 1982 r. na placu Wolności w Lubinie manifestowano w rocznicę Porozumień Sierpniowych. Mimo pokojowego charakteru demonstracji, gdy dobiegała końca, milicjanci brutalnie zaatakowali jej uczestników, używając m.in. broni palnej, środków chemicznych i pałek szturmowych. Śmierć poniosło trzech uczestników demonstracji, a kilkunastu zostało poważnie rannych.
Strzelano z pistoletów maszynowych do bezbronnych uciekających ludzi, ostrzeliwano klatki schodowe i piwnice, w których chronili się demonstranci, wrzucano granaty łzawiące i hukowe przez okna do przypadkowych mieszkań. By zobrazować skalę bezprawia, wystarczy powiedzieć, iż milicjanci dwóch plutonów ZOMO z Legnicy – a była to tylko część funkcjonariuszy MO biorących udział w atakowaniu demonstrantów - użyli tego dnia blisko tysiąca sztuk amunicji ostrej kalibru 7,62, a strzały w kierunku mieszkańców Lubina oddawane były z dużych odległości, sięgających 100 metrów, zaś w jednym przypadku 500 metrów.
Warto przywołać zeznania funkcjonariusza operacyjnego Milicji Obywatelskiej – a zatem osoby, której zadaniem było wmieszanie się w tłum demonstrantów, obserwowanie ich działań i ewentualne ich zatrzymanie, który we wrześniu 1982 roku, przesłuchiwany przez prokuratora Wojskowej Prokuratury Garnizonowej we Wrocławiu, zeznał m.in.: „według mojej oceny nie było absolutnie takiej potrzeby, aby używać ostrej amunicji i strzelać w tłum, który cofał się i nie atakował milicjantów kamieniami i butelkami, ja tego nie widziałem”.
PAP: Wiele zbrodni popełnionych w okresie stanu wojennego było ukrywanych lub odpowiedzialni za nie dzięki swoim zwierzchnikom unikali jakiejkolwiek odpowiedzialności. Czy konsekwencji nie ponieśli także sami zwierzchnicy milicjantów?
Prokurator Andrzej Pozorski: Sprawcy zbrodni w Lubinie działali w przekonaniu, że bezkarność zapewnią im przełożeni wspierani przez osoby z najwyższych władz resortowych oraz państwowych. Nie mylili się. Bezpośrednio po zdarzeniach rozpoczął się bowiem proces ukrywania i niszczenia dowodów w śledztwie prowadzonym w tej sprawie przez Wojskową Prokuraturę Garnizonową we Wrocławiu, tak by nie było możliwe pociągnięcie do odpowiedzialności karnej funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Działania te były podejmowane na szczeblu Komendy Wojewódzkiej MO w Legnicy, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Prokuratury Generalnej. Zostały one „uwieńczone” sporządzeniem w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej postanowienia o umorzeniu śledztwa wobec działania sił porządkowych w warunkach obrony koniecznej. Stwierdzono, że do użycia broni palnej doszło w sytuacji bezpośredniego zagrożenia ich życia i zdrowia, którzy byli otoczeni przez demonstrujących, rzucających w ich stronę kamieniami i butelkami z benzyną.
Przyjęto ponadto, że funkcjonariusze mimo zagrożenia życia oddawali strzały z broni palnej wyłącznie w górę, w ściany budynków, bądź w ziemię. Postanowienie to polecono następnie podpisać prokuratorowi Wojskowej Prokuratury Garnizonowej we Wrocławiu, mimo iż ten prezentował stanowisko o niezasadnym użyciu broni przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej.
W 1991 r. Prokuratura Wojewódzka w Legnicy podjęła na nowo umorzone przez Wojskową Prokuraturę Garnizonową we Wrocławiu śledztwo, uznając, iż było ono prowadzone „mało wnikliwie i tendencyjnie”. Śledztwo to doprowadziło do przedstawienia zarzutów czterem funkcjonariuszom ZOMO, ówczesnemu komendantowi miejskiemu MO w Lubinie i zastępcy komendanta, Komendantowi Wojewódzkiemu MO w Legnicy i zastępcy komendanta.
Postępowania przed sądami różnych instancji trwały do 6 listopada 2009 r. i doprowadziły do prawomocnego skazania zastępcy komendanta KW MO w Legnicy, zastępcy komendanta miejskiego MO w Lubinie i dowódcy jednostki ZOMO.
We wrześniu 2006 r. prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu zainicjował postępowanie w tej sprawie, którego celem było ustalenie bezpośrednich sprawców zabójstw trzech uczestników manifestacji w Lubinie i spowodowania poważnych obrażeń ciała u kilkunastu innych. W toku tego śledztwa przesłuchano w charakterze świadków blisko 200 osób, przeprowadzono kwerendy archiwalne, zbadano dokumentację medyczną, przesłuchano ekspertów z zakresu badania broni palnej i mechanoskopii. Czynności te nie doprowadziły jednak do wykrycia sprawców przestępstw będących przedmiotem postępowania. Śledztwo zostało umorzone w 2011 r.
PAP: Po ponad dziesięciu latach od jego umorzenia IPN powrócił do tej sprawy. Jakie nowe okoliczności pozwoliły na ponowne podjęcie próby wyjaśnienia tej zbrodni?
Prokurator Andrzej Pozorski: Tę decyzję podjął Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu. Po analizie akt śledztw prowadzonych dotąd w tej sprawie uznał, że istnieje możliwość wykrycia sprawców bezprawnych działań z 1982 r., tych, którzy dotąd nie ponieśli odpowiedzialności karnej za popełnione przestępstwa. Ponadto śledztwo swoim zakresem obejmuje także kwestie zacierania śladów owych przestępstw w celu uwolnienia od odpowiedzialności karnej ich sprawców.
Śledztwo poprowadzi zespół śledczy złożony z prokuratorów Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu oraz historyk, który będzie prowadził kwerendy archiwalne i tym samym wspomagał prokuratorów w przeprowadzaniu dowodów z dokumentów.
Decyzja o powrocie do tej sprawy wynika również z procesu systematycznego uzupełniania i opracowywania zasobu archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej. Działania te prowadzą bowiem do ujawniania nowych, nieznanych dotąd dokumentów, które dają podstawy do wszczęcia śledztw, czy też podjęcia śledztw zakończonych kilka, czy kilkanaście lat temu. W konsekwencji może to prowadzić do wykrycia i pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawców przestępstw.
Dotychczasowa kilkuletnia batalia sądowa doprowadziła do uzyskania szeregu prawomocnych wyroków uznających przestępstwa popełniane w okresie stanu wojennego przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego, które stanowiły akty represji oraz były poważnymi i masowymi prześladowaniami z powodów politycznych, a przy tym powodowały pozbawienie obywateli podstawowych praw i wolności zagwarantowanych przez prawo krajowe i międzynarodowe, za nieulegające przedawnieniu zbrodnie przeciwko ludzkości.
Podjęcie na nowo śledztwa w sprawie masakry lubińskiej to kolejne działania prokuratorów w ramach projektu „Archiwum Zbrodni”, o którym poinformował prezes IPN na konferencji 14 sierpnia w Kwidzynie. Celem jest podjęcie na nowo, lub wszczęcie śledztw w sprawach zbrodni komunistycznych popełnionych w latach osiemdziesiątych. Dwa tygodnie temu prezes IPN przekazał opinii publicznej informację o podjęciu na nowo śledztwa w sprawie pobicia przez funkcjonariuszy Służby Więziennej 14 sierpnia 1982 r. więzionych w Ośrodku Internowania w Kwidzynie.
Dziś zaś na konferencji w Lubinie, wraz z prezesem IPN dr. Karolem Nawrockim, poinformowaliśmy, iż prokuratorzy Oddziałowych Komisji prócz wskazanych dwóch śledztw zainicjowali postępowania karne w dziewięciu kolejnych sprawach tej kategorii. Wśród nich są sprawy pobicia przez funkcjonariuszy Służby Więziennej 18 stycznia 1982 r. internowanych w Suwałkach oraz pobicia przez funkcjonariuszy MO demonstrujących w czasie obchodów 1 i 3 maja 1982 r. w Gdańsku, pobicia robotników huty „Baildon” w Katowicach protestujących przeciw bezprawnemu wprowadzeniu stanu wojennego w dniu 14 grudnia 1981 r., młodzieży szkolonej w Częstochowie wracającej z mszy świętej inaugurującej rok szkolny w 1982 r., demonstrujących w Nowej Hucie 13 października 1982 r., lubelskich studentów protestujących przeciwko bezprawnemu wprowadzeniu stanu wojennego 14 grudnia 1981 r., robotników w Lubelskich Zakładach Napraw Samochodów w nocy z 16 na 17 grudnia 1981 r., zatrzymanych w czasie demonstracji we Wrocławiu w pierwszą rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, oraz zabójstwa radomskiego działacza opozycji Antoniego Jacka Jerza 31 stycznia 1983 r. przez funkcjonariuszy SB.
Wszystkie te sprawy, prócz ostatniej z wymienionych, dotyczą bezprawnych działań funkcjonariuszy MO wobec osób protestujących przeciwko bezprawnemu wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego i pozbawieniu obywateli praw i wolności zagwarantowanych zarówno przez prawo krajowe, jak i międzynarodowe.
Działania formacji milicyjnych w owych sprawach przyjęły formę tzw. ścieżek zdrowia, nazwanych tyleż ironicznie, ile okrutnie przez oprawców, którzy wykorzystując przewagę nad bezbronnymi i przerażonymi zatrzymanymi, pastwili się nad nimi, zadając dziesiątki uderzeń pałkami szturmowymi, gdy ci zmuszeni byli przejść środkiem szpaleru funkcjonariuszy. Następstwem tych działań były obrażenia ciała pokrzywdzonych, nierzadko trwałe. Prócz stosowania ścieżek zdrowia zatrzymani byli też dręczeni fizycznie i psychicznie wymyślnymi metodami, tak by ich poniżyć i upokorzyć - innymi słowy, deptano ich godność.
Prokuratorzy Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, o ile nie będzie ku temu przeszkód prawnych, będą podejmowali czynności procesowe w kolejnych niewyjaśnionych dotąd sprawach z lat osiemdziesiątych, w których mogło dojść do złamania prawa stanowiącego akt represji i wyczerpującego znamiona zbrodni komunistycznej. Dziś mam podstawy do stwierdzenia, iż w ciągu najbliższych miesięcy będziemy mogli poinformować o kolejnych decyzjach procesowych podjętych w ramach przedsięwzięcia „Archiwum Zbrodni”.(PAP)
Rozmawiał Michał Szukała
szuk/ skp/