Nie miłujmy słowami, ale czynem i prawdą – mówił franciszkanin bp Tadeusz Kusy z Republiki Środkowoafrykańskiej podczas mszy św. odprawionej w poniedziałek w byłym niemieckim KL Auschwitz. Nabożeństwo było kulminacją obchodów 82. rocznicy śmierci św. Maksymiliana Kolbego.
„Nie miłujmy słowami, ale czynem i prawdą – mówił nam apostoł Jan. W ten sposób uczymy się braterstwa z drugimi ludźmi, uczymy się darować życie za brata; dla brata, dla siostry. Czy nie jest tak, że - szczególnie tu, w Polsce - potrzeba szukać i zadbać o relacje braterskie między nami?” – mówił w homilii bp Tadeusz Kusy.
Duchowny pytał, czym kierował się ojciec Maksymilian w swoim życiu? „Miłością Boga i miłością człowieka, prowadzoną matczyną ręką Maryi. Zaufał Jezusowi i jego matce. Trwał wiernie na drodze Pana, mimo różnorakich trudności, doświadczeń, a nawet przeszkód. Dlatego także do Maksymiliana odnosimy słowa: ci, którzy Panu zaufali zrozumieją prawdę, w miłości będą przy nim trwali - mówił. „Przejście przez to miejsce kaźni było przejściem do życia wybranych. Wierność Bogu, który oczekuje naszej miłości, poprowadziła Maksymiliana do wspólnoty braci, posłała go dalekiej Japonii. Wierność Bogu, który jest miłością, dała mu odwagę do świadectwa i oddania życia za brata” – podkreślił.
Podczas mszy św. arcybiskup Bambergu Ludwig Schick przypomniał, że już po raz 14 uczestniczy w uroczystościach ku czci św. Maksymiliana w imieniu Konferencji Episkopatu Niemiec i niemieckich katolików. „Co roku jestem wstrząśnięty i oniemiały: jak ludzie mogli zadać tyle bólu, cierpienia, okrucieństwa i śmierci swoim bliźnim? Co roku jednak na nowo jestem zdumiony, że w nieludzkości obozu Auschwitz św. Maksymilian Kolbe potrafił zachować człowieczeństwo. Bezinteresownej miłości oddał życie za współwięźnia. Pokazuje dziś, że w duchu Jezusa człowieczeństwo jest możliwe nawet w największej nieludzkości” – mówił.
Abp Schick przypomniał, że uroczystości odbywają się po raz drugi od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. „Św. Maksymilian wie, czym jest wojna i co ona znaczy dla ludzi. Dlatego ostrzega nas dziś, w 2023 roku, zwłaszcza tych, którzy mają odpowiedzialność polityczną, abyśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, by wkrótce na Ukrainie został przywrócony sprawiedliwy pokój; aby tamtejsza ludność nie musiała już cierpieć, a uchodźcy mogli wrócić do ojczyzny” – wskazał.
Według arcybiskupa Bambergu, Maksymilian Kolbe wzywa Kościoły: „rzymskokatolicki, greckokatolicki i prawosławny, zwłaszcza w Rosji, do głoszenia Ewangelii i życia nią”. „Przesłaniem Jezusa jest szerzenie pojednania i pokoju, uczynienie wszystkiego, aby zakończyć wojnę na Ukrainie i wszystkie wojny na świecie. Ewangelia domaga się człowieczeństwa i miłosierdzia od wszystkich ludzi do wszystkich ludzi” - podkreślił.
Msza św. była kulminacją obchodów rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana. Wśród uczestników była m.in. była więźniarka Auschwitz Zdzisława Włodarczyk. W rozmowie z PAP przypomniała słowa męczennika, że „tylko miłość jest twórcza i pozostaje w pamięci”. Oceniła, że współczesność jest trudna. „Odczuwalny jest brak bliskości i serdeczności wśród ludzi. Młodzi szybko zapominają o najprostszych rzeczach, jak obecność drugiej osoby, także w rodzinie, o życzliwości” – powiedziała Zdzisława Włodarczyk. „A to ważne i dobre. Ludzie powinni o tym pamiętać” - podkreśliła.
Franciszkanin Jan Maria Szewek powiedział, że św. Maksymilian jest „największym polskim franciszkaninem w ośmiowiekowej historii zakonu”. „Odnowił nasz zakon, tworząc klasztory-wydawnictwa w Polsce i Japonii. Chciał w jak najkrótszym czasie docierać do jak największej rzeszy odbiorców. To mu się udawało. Najważniejszy jest jednak jego czyn oświęcimski, tu w Auschwitz. Przykazanie miłości, o czym mówił Pan Jezus, jest najważniejsze. Odnosi się do Boga, bliźniego i nas samych. Można powiedzieć, że św. Maksymilian zaświadczył, iż wierzył w to, co wcześniej głosił. Potwierdził to swym życiem. Oddał je bezinteresownie i w sposób wolny. Poszedł dobrowolnie na śmierć za współwięźnia” – powiedział duchowny w rozmowie z dziennikarzami.
Uroczystości zainaugurowało w poniedziałek rano nabożeństwo Transitus w kościele we franciszkańskim Centrum św. Maksymiliana w podoświęcimskich Harmężach, po którym do byłego obozu przeszła procesja. Pątnicy z diecezji bielsko-żywieckiej wyruszyli też z oświęcimskiego kościoła św. Maksymiliana Męczennika. Obie grupy spotkały się przy bramie „Arbeit macht frei”. Wspólnie przeszli poobozowymi alejami przed blok 11, gdzie rozstawiony został ołtarz polowy.
Polski franciszkanin ojciec Maksymilian Kolbe został deportowany do Auschwitz w maju 1941 r. Dwa miesiące później w reakcji na ucieczkę z obozu Niemcy wybrali grupę więźniów, których skazali na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek, który błagał o litość. Zakonnik poprosił kierownika obozu, by pozwolił mu zająć miejsce nieznanego mu współwięźnia. Esesman zgodził się. Kolbe umierał w cierpieniach przez dwa tygodnie. Zmarł 14 sierpnia 1941 r. jako ostatni ze skazanych. Został zgładzony zastrzykiem fenolu w podziemiach bloku 11. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ pat/